Pov: *Willow*
Nic nie mamy. Zero informacji. Nie ma ich już 3 tygodnie. Wszyscy przejrzeli miejsca dookoła drzewa i dalej i zero. Traciłam nadzieję, że znowu spotkam przyjaciół... Po wygłupiam się z Luz, posiedzę z Hunterem wolny czas. Bardzo mi ich brakuje
- Willow jakbyś mogła tam zrobić roślinny mur? - spytała Amity.
- Willow?- Ou... Tak... Już - poszłam tam i zrobiłam o co mnie poprosiła.
- Jak się trzymasz?
- Słabo... Tęsknię za nimi...
- Ja też - poczułam jej rękę na ramieniu.
- Muszę tam gdzieś być- Będą spokojnie - podeszli do nas Gus i Skara.
- Czekamy długo aż coś się stanie. Siedzimy tu i... Tylko się ukrywamy - powiedziałam zła.
- Nie możemy nic więcej - odparła Bascha.
- Gdzieś tam jest ta szumowina, która może trzymać Luz i tego chłopaczka- Czy ty powiedziałaś jej po imieniu? - od razu się speszyła.
- Nie ważne... Jeśli on tam ich trzyma to urwe mu łeb moimi roślinami - w ściekłam się.
- Już spokojnie - Skara grała na harfie dzięki czemu się uspokoiłam.
- Będzie dobrze Willow- Amity! Chodź!
- Przyjdę później. Pa - i pobiegła do ojca.
- Pracujemy dzień i noc... Przecież jakby żyli dali by nam znak - odparł Gus.
- Może nie mogą jak
- Moon Girl nie umie patrzeć w przyszłość by spojrzeć gdzie jest Belos
- Idę wypatrywać z wieży - poszła sobie Bascha.
Wszyscy się rozeszli. Siedziałam w miejscu i czekałam... Cały czas. Pamiętam przez co przeszli po opętaniu... Hunter stracił Flapjacka... Luz prawie zginęła... Nie chce stracić dwójki cudownych przyjaciół.
Pov: *Amity*
Pracuje z ojcem w abominacjach jak kiedyś on kiedy robił produkty. Cały czas szło coś nie tak. To abominacja się rozlewała, uszczelka się nie trzyma, śrubka się odkręciła.
- Wale to! - rzuciłam kluczem.
- Skarbie? - tata do mnie podszedł.
- Pracujemy nad tym długo... Ciągle zawodzi... Mam dość... - tata mnie przytulił.
- Też za nią tęsknię - wtuliłam się mocno.
- Musisz być cierpliwa Mittens- Próbuje! Tęsknię za nią! - wtuliłam się w tatę.
- Wiem skarbie, ale musisz dać radę. Znajdziemy ich
- Już nie daje rady - usiadłam na krześle.
- Tęsknię za nią. Brakuje mi jej bliskości - usiadł obok mnie.- Słuchajcie! - do pracowni przyszedł Darius.
- Wybaczcie, że przerwałem ale jeden ze Złotych Strażników chce rozmawiać z Eda a nasza Sowia Dama chce wszystkich widzieć- Idziemy - i pobiegłam z tatą.
Eda stała na samym szczycie a my niedaleko i byliśmy gotowi do ataku. Z lasu wyszedł strażnik z jakimś pergaminem w ręce.
- Widzę, że Sowia Dama boi się zostać sam na sam z jednym strażnikiem - zaśmiał się.
- Gdzie są Luz i Hunter
- Cesarz Belos już mówił... Po co im tacy bezużyteczni ludzie
- Ja przynosze tylko kartę od cesarza dla Sowiej Damy - podał Edzie.- On się boi a nie ja - rozwinęła i to był... Glif?
- Co-! Chwila!- Bywa Eda - strażnik dotknął Kątki przez co nas wszystkich oślepiło światło.
*Glif światła*
- Teraz! - przecierałam oczy i widziałam jak strażnik się odsówa.
- Oj nie! - zrobiłam koło i zaatakowałam strażnika.
- Gdzie jest Luz!? - rzuciłam się na niego.- A co cię obchodzi? Przecież zostawiłaś ją - zamarłam.
- Jak-! - i walnął mnie w kark przez co zemdlałam.
- Głupia - i urwało mi film.
Czuje, że długo byłam nie przytomna. Zastanawiało mnie co się stało z resztą? *Zauważyli, że mnie nie ma?* Powoli otwierałam oczy. Czułam na nadgarstkach coś ciężkiego. Gdy obraz mi się zaostrzył zauważyłam kraty. A tuż obok Willow i Gusa.
- Gdzie jesteśmy!? - krzyknęłam bo obok pojawił się strażnik.
- Nie czujesz? - uderzył mnie kijem.
Czułam zimno. Niemiłosierne zimno. Jesteśmy na kolanie... Cały czas tutaj się ukrywali.
- Coś nie tak? - ujrzałam Belosa.
- Więzień się wydziera - strażnik się ukłonił.
- Oo... Pamiętam, że Lilith mówiła o swojej wyjątkowej uczennicy - wściekła byłam.
- Upadłaś nisko- Wypuść nas byśmy was pokonali! - usłyszałam Ede.
- Oj Sowia Damo - nagle pochłoną palizman.
- Wiesz, że przegrasz... W końcu Tytan ma inne plany- Whee! - King krzyknął ale nic się nie stało.
- Whe? Co jest?- Oj mały potworek nic nie może zrobić?
- Przekaz strażnikowi by wrócił do drzew paliztrimu i niech wraca do pracy - jest ich więcej?- Oczywiście cesarzu Belosie - i poszedł.
- Nikt nie zna sposobu rzeźbienia palizmanów! - krzyknęła mama Edy.
- Straciliście chłopaka od palizmanów i dziewczynę od glifów a co lepsze od połączenia się z Tytanem
- Bynajmniej mogę teraz jeść palizmany- Jesteś potworem - nagle uderzył o klatki.
- Ale nie ja odrzuciłem osoby, które mają sporą wiedzę o was wszystkich - spuściłam głowę.
- Gdzie oni są! - spytał już wściekły Darius.
- Haha... Spytam was tak... Kto z młodych tutaj umie rzeźbić palizmany? - nikt się nie odezwał.
- A gdzie osoba, której pierwszym zaklęciem było światło? - zbierały mi się łzy.
- Oj nie ma ich... No patrzcie - obok Belosa stanęli strażnicy.
- Dałem im to czego wy nie mogliście - i zdjęli maski.- Spokój - oboje powiedzieli.
- Podarowałem im to i teraz pracują ze mną - walczyłam przeciwko własnej dziewczynie.
- Wracamy do pracy - oznajmiła oschle Luz.
- Luz!? - Eda krzyknęła a ona nagle uderzyła w klatkę.
- Złoty Strażnik dla ciebie - założyła maskę i wraz z Hunterem odeszli.
- Luz - spojrzałam na nią.
Spojrzała ale nie widziałam jej oczu. Jest przeciwko nam... Mogłam wtedy się nie złościć. Tęsknię za nią. Nie mogę jej stracić przez głupi błąd.
![](https://img.wattpad.com/cover/341030044-288-k155559.jpg)
CZYTASZ
What Now Luz?... |The Owl House
AdventureHistoria dzieje się po 2 sezonie. Trochę pozmieniam historię, która trwała w 3 sezonie, oczywiście to co było w serialu będzie w małych urywkach i także będę kontynuować ich historię. Będą tutaj shipy, które wystąpiły w serialu. Mam nadzieję, że wa...