Rozdział 26

84 6 0
                                    

Pov: *Luz*

Minęło 5 miesięcy od odbudowania Wrzących Wysp. Wszystko wróciło do normy. Wiedźmy wróciły do swoich zajęć a ja cóż... Wróciłam na studia, jednak dręczy mnie pewna myśl... By wyruszyć w podróż i bym zapanowała nad całą mocą Tytana.

- Jak ci idzie? - spytał King stając przy moim biurku.

- Lepiej ale padam z nóg - zamknęłam notatnik.

- Oj będzie dobrze - tyknął mnie pazurem w nos.
- Boop

- King - wzięłam go na ręce i zaczęłam łaskotać jego brzuszek.
- Jest późna noc... Leć do Edy

- Zamierzałem - zeskoczył.
- Narazie - pomachał mi i poszedł.

Ja wróciłam do robienia lekcji. Gus mi dowalił za te wszystkie godziny kiedy mnie nie było. Stringbean poleciała do drzwi bo było słychać, że ktoś wchodzi. King wyszedł oknem więc to nie był on.

- Zgadnij kto? - miałam zakryte oczy.

- Willow?

- Nie

- Emira?

- Nie - słyszałam, że się śmieje.

- Hermosa - zabrałam jej ręce i pochyliłam się do tyłu.

- Hej - pocałowała mnie.
- Jak długo tu siedzisz?

- Dobre pół dnia ale miałam właśnie kończyć - wstałam z krzesła.
- Masz wyczucie czasu - tyknęłam ją w nos.

- Mam

- Chcesz coś zjeść?

- Nie dzięki - poszła do pokoju.
- Eh mam dość

- Pracy? - poszłam za nią.

- Tak - zdjęła z siebie górną część ubrań.
- Dzisiaj tak długo pracowałam z tatą, że to hit - słuchałam ale byłam skupiona na niej.
- Hehe... Słuchasz mnie? - pstryknęła mi przed oczami.

- Nie. Ale cię oglądam

- Czuje - ubrała luźna koszulkę.
- Jednym słowem... Padam - zaśmiałam się.

- To co? Noc filmów i przekąsek?

- Chętnie - lubię patrzeć jak jej uszy się ruszają.

- Idę przygotować salon - pocałowałam jej szpiczaste ucho i zeszłam na dół.
- Haha pomidor - widziałam, że się zarumieniła.

- Osz ty~ - złapała mnie za rękę, zamknęła drzwi i przyszpiliła mnie do ściany.
- W twoich snach Noceda - o cholera... Gorąco mi.

- Dios mio - i pocałowała mnie namiętnie.

Dała ręce na moją talie i przybliżyła mnie do siebie. Oderwała się nagle i zaczęła całować mi szyję. Rumieńce pojawiły mi się na policzkach i odchyliłam głowę by dać jej więcej swobody. Oddałam jej się. Jedna ręka mi wisiała a drugą miałam na jej plecach. *Potrafi doprowadzić mnie do szaleństwa*

- Pomidor - przestała.

- No weź... Zrobiłaś to tylko po to? - byłam smutna.

- Może - pocałowała mnie szybko i krótko.
- Chodź coś obejrzeć - i wyszła.

- Okrutna jesteś Blight

- Ale i tak mnie kochasz! - zaśmiałam się.

- Kocham kocham - poszłam do salonu.

Przygotowałam wszystko co było potrzebne. Sprzątnęłam na kanapie i stolik. Batata przyniosła przekąski i napoje. Wybrałyśmy jakiś film i siedziałyśmy razem i spędziłyśmy fajnie czas. Podczas oglądania dalej myślałam o tym by wyruszyć w podróż. Jednak boje się jakby Amity na to zareagowała.

- Hermosa... - spojrzała na mnie.

- Tak?

- Pamiętasz jak Azura wyruszyła w podróż by zrozumieć kim chce być i zapanować nad mocą?

- Też nad tym myślisz - spuściłam głowę.

- Tak...

- Luz - podnosiła się.
- Kocham cię i uszanuje twoją decyzję... Wiem, że musisz nad tym popracować i wiem, że będąc tutaj będzie ci ciężko

- Uważam, że tak będzie lepiej

- Mówiłaś Edzie?

- Jeszcze nie - podnosiła moją głowę.

- Będę na ciebie czekać i proszę odzywaj się często

- Oj będę - pocałowałam ją.
- A jak wrócę - szepcze jej do ucha.
- Chętnie się tobą zajmę~

- Jakże kusząca propozycja - nagle pchnęła mnie tak, że była tuż nade mną.
- Ja zajmę się tobą teraz - pocałowała mnie.

Jest coraz bardziej chętna na niegrzeczne zabawy. Wygodnie się ułożyłam a Amity pogłębiała pocałunek. Ona opierała się na kanapie a ja trzymałam jej biodra. Jak się oderwała wróciła do pieszczenia mojej szyi. Odchyliłam głowę. Jednak po chwili zjechała niżej i dłonią zsunęła kawałek koszulki, która zakrywała mi obojczyk i dolna część szyi. I w tych miejscach się przyssała.

Przez jej gest ścisnęłam dłonie na jej biodrach i przysunęłam ją bliżej siebie. Jak odczepiła się o spojrzała na mnie... *Seksowna jest* Widziałam te iskierki w oczach i ją momentalnie pocałowałam. Wsunęła swoje dłonie pod moją koszulkę i czułam jej zimne opuszki na swojej skórze.

Teraz moja kolej. Szybko zamieniłyśmy się miejscami i ja byłam na górze. Złapałam jej nadgarstki i dałam nad jej głowę. Jedną ręką trzymałam jej nadgarstki a druga masowałam jej talie. Zaczęłam robić to co ona mi. Całowałam ją po szyi. Ja się powstrzymywałam ale ona nie. Z każdym pocałunkiem słyszałam jak jęczy. Włożyłam rękę pod jej bluzkę i masowałam jej ciało. Wiła się pode mną. Gdy chciałam zająć się jej dekoltem usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.

- Młoda! - zamarłam i gwałtownie spadłam z kanapy.
- Mam krew jabłkową! - szybko wstałam by jakoś zakryć kanapę.

- Eda? Hehe hej... Tylko po to przyszłaś? - starałam się ukryć to, że przerwała nam.

- Tak - i przyjrzała mi się dokładnie.
- A młoda Blight nie wróciła z fabryki?

- Jeszcze nie - musiałam kłamać.

- Mhm a to zrobił ci ktoś inny? - pokazała na szyje.

- Kurwa - zakryłam szyję.
- Bez komentarzy

- Nie zamierzam - i wyszła uśmiechnięta.

Gdy wyszła usiadłam na podłodze i się załamałam. *Cholera ale że jest to aż tak widoczne?* Spojrzałam na kanape a na oparciu widziałam całą czerwoną twarz Amity. Zaśmiałam się i wstałam.

- Co cię bawi? Prawie nas-! - pocałowałam ją.

- Prawie Ziemniaczku ale oznaczyłaś mnie nieźle

- Wiem - wlałam do dwóch szklanek wodę i jedną podałam dziewczynie.
- Pogadam z nią jutro... Myślisz, że jak pójdę to dacie radę bez mocy tytana?

- Myślę, że tak. Najwyżej wezwiemy cię gdy będzie potrzeba
- A myślałaś na jak długo będziesz na tej "wyprawie"?

- Nie wiem Ami... Napewno będę wracać do domu żeby się spotkać z wami i jak będzie lepiej to zostanę

- Cieszę się - złapała mnie za rękę.
- A spróbuj wrócić tu z jakąś inną dziewczyną a cię zabije

- Nie zamierzam zdradzać swojego Ziemniaczka

What Now Luz?... |The Owl HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz