Rozdział 18

92 8 7
                                    

Pov: *Luz*

Nigdy nie sądziłam, że mnie zabiera tutaj na siłę i jeszcze zmusza do gadania z tym potworem.

- Powiedz jak się czujesz po naszym spotkaniu - szczerze... Nic.

- A mam?

- No jaka obojętna

- Na cholerę mnie tu zamknęliście!? - spojrzałam w stronę Edy i Kinga.
- Chcieliście mnie dobić!? Co ja wam zrobiłam!?

- Młoda - chciała do mnie podejść.
- Czyli Blight ci nie-!

- Nic by mi nie powiedział! Po tym wszystkim? Ona mi już nie zaufa!

- Luz. Chcieliśmy poznać twoja wersję jak byłaś opętana - wyjaśnił Raine.

- Mącił mi w głowie! Okłamywałam tych, których kocham! Zabiłam własną matkę!

- Wiesz, że mogłaś na nas liczyć. Pomogli byśmy - Darius bronił ich wszystkich.

- Nie! - zmieniłam się momentalnie w tytana.
- Odczepcie się ode mnie! - i zrobiłam koło moim kosturem i wyleciałam w górę niszcząc pracownie.

Poleciałam cholera wie gdzie. Czułam, że ktoś jest ze mną ale miałam to już gdzieś. Poleciałam prosto na kolano. Dalej byłam w postaci tytana i walnęłam pięścią w drzewo co poskutkowało dalszym zniszczeniem.

- Luz? - Hunter...
- Wiem, że jesteś zła ale-! - złapałam go za gardło.

Pov: *Belos*

- Mogłeś być użyteczny - widziałem jego przerażenie.
- Cóż ona jako tytan jest serio potężna ale ty i ona będziecie najsilniejsi na całych Wrzących Wyspach - i dałem mu cząstkę siebie.
- Oboje będziecie mi bardzo użyteczni - i poleciałem z nim do miejsca gdzie tworzyłem Złotych Strażników.

- A co z innymi?

- Złapiemy wszystkich i pokażemy kto ich pokona - wyszedłem z jej ciała i zrobiłem nowe ciało i wyglądałem jak kiedyś.
- Luz i Hunter nie pokazujecie się nikomu i nigdzie - zarządałem.

- Tak jest cesarzu Belosie - nie ma to jak posmak mocy tytana.

Teraz tylko muszę z ich pomocą zniszczyć ten świat.

Pov: *King*

- Mówiłem, że to będzie zły pomysł! - krzyknąłem patrząc na dziurę, która zrobiła Luz.

- Mamy większy problem - odezwał się Alador.

- Jaki!? - zezłościła się Eda.

- Nie ma Belosa - odparł Darius.

- Trzeba wezwać wszystkich tutaj, trzymać i sprawdzić ich wszystkich

- Zajmiemy się tym - dodał Darius z Eberem na ramieniu.

- Ja wraz z Aladorem poinformujemy innych w mieście - przyłączyłem się do tego.

Inni się do czegoś tam innego przydzielili. Bałem się reakcji przyjaciół Luz i Huntera. Wraz z ojcem Amity ruszyliśmy do miasta. Gdy poinformowaliśmy Willow to widziałem jej strach i wielkie zmartwienie. Gorzej będzie jak Amity się dowie.

- Mittens!? - jej ojciec pukał do drzwi.

- Może nie ma jej w domu? - zasugerowałem.

- Cóż w pracowni jej nie było jak i pod szkołą - pukał dalej aż wyszła.

- Co chcesz!? - widziałem, że jest zła a ręku trzyma coś metalowego.
- Zajęta jestem

- Skarbie, posłuchaj

- Luz się wściekła a Belos znikną... A wraz z nim Hunter - spojrzała na mnie.

- Tsk... I co ja mam mieć z tym wspólnego? - odwróciłam się.

- Belos chce się żywić mocą tytana! Jak nie ma mnie to żywi się ciałem Luz! - krzyknąłem już ze łzami.
- Zabraliśmy ją tu siłą. Wściekła się a Belos uważał, że pasują do siebie idealnie - przytuliłem się do jej nogi.
- Nie chce stracić siostry - pogłaskała mnie.

- Egoistka jestem - wzięła mnie na ręce.
- Gdzie mam iść?

- Do drzewa gdzie jest Eda. Tam powinni być wszyscy - oznajmił Alador.

- A co z tobą?

- Wraz z innymi spróbujemy ich poszukać - i ruszył.

Wraz z młodą Blight ruszyliśmy w stronę domu Edy. Czułem, że dalej jest coś nie tak z nią.

- Dalej się złościsz? - spytałem nagle.

- Bardziej zawieszona King... Luz obiecała, że mnie nie okłamie... A ostatnio dużo przed nami ukrywa - złapałem jej rękę.

- Luz zła jest na siebie za to wszystko... Chciała tobie jak i innym oszczędzić zmartwień

- Wiem przecież - wytarła oczy.
- Niech wróci do domu - trzęsła się.

- Tak - przytuliłem ją.
- Niech wróci cała i zdrowa

W drzewie dziewczyna poszła do rodziny a ja poszedłem do Edy. Widziałem, że wszyscy obwiniali się o to co się stało. Naraziliśmy osobę, która nam pomagała a w szczególności uratowała nasz świat.

- Eber, Darius, Alador. Macie coś? - spytał Raine.

- Egh - odparł Eber i znaczyło to, że nie.

- Nic - dodał Alador.

- Znalazłem to - i to była bluza Luz i ten brązowy fartuch Huntera.

- Wracajcie do nas

Wszyscy się martwili i bali. Po jakimś czasie trójka wiedźm przyszła do nas. Bluza Luz była podarta i zniszczona. Willow wzięła od Dariusa ubiór Huntera i przyglądała mu się ze łzami. Amity wzięła bluzę i okryła się nim.

- Nie widzieliście nic więcej? - spytałem Ebera.

- Egh - szef covenu bestii kręcił głową.

- Tylko to znalazłem nic więcej mały Tytanie - szef od Abominacji poklepał mnie po głowie.

Poszedłem na półkę i zaglądałem przez małą szparę gdzie widziałem las. *Błagam Luz... Wracaj*

- King? - usiadł koło mnie Gus.

- Muszą wrócić - Willow podała mi kwiatek.

- I napewno wrócą - Amity pokazała zgniecioną kartkę ze starym rysunkiem glifu światła. 

Pov: *Belos*

- Czyli tak wyglądają glify... Dobrze współpracujesz - poklepałem dziewczynę po ramieniu.
- Trzeba dobrze zaplanować atak - Hunter podał mi palizman.
- Idź szukaj więcej - i oderwałem głowę i wchłonąłem zieloną maź.

- Oczywiście cesarzu Belosie - skłonił się i poszedł.

Ich palizmany uciekły. A szkoda bo założę się, że palizman naszego drogiego człowieka będzie miał więcej magi. A te nowe glify są skomplikowane ale niesamowite. Czas zniszczyć Wrzące Wyspy i jak się pojawi Collector to i jego się pozbędę.

What Now Luz?... |The Owl HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz