Rozdział 12

116 7 1
                                    

Pov: *Luz*

Po naszej rozmowie czułam, że Amity coś pewnie podejrzewa. Nikt by się nie spodziewał, że ja mam cząstkę Philipa. Dzisiejszy dzień był dla mnie najgorszy... Walczyłam z nim cały czas ale zero. Nie mogę się przemienić w Tytana bo nikt nie może wiedzieć o istnieniu innego świata.

- Dlaczego się opierasz Luz?

Nienawidzę słuchać jego głosu. Jest bardziej irytujący niż jak był cesarzem na Wrzących Wyspach. Nie mogę mu pozwolić dostać się do Edy i Kinga.

- Luz chodź na kolację - zeszłam powoli.
- Dzisiaj wyjątkowo zrobiłam naleśniki

- Fajnie - zaczęłam jeść.

- Zadzwoniłaś do przyjaciół? Dawno z nimi nie rozmawiałaś?

- Nie mamy zbytnio o czym gadać - próbowałam się uspokoić.

- Po kłóciliście się?

- Nie mamo... To cięższa sprawa

- Co się dzieje skarbie? Chce ci pomóc

- To, że Belos wrócił!

- Przecież został pokonany - zdziwiła się a ja czułam, że tracę kontrolę nad sobą.

Pov: *Belos*

- Lecz potrafi się odrodzić - bawiłem się widelcem.

- Był człowiekiem a stał się potworem - odezwała się matka Luz.
- Jednak słyszałam, że moja córka go pokonała

- Ten człowieczek nie ma ze mną szans - wstałem.
- Może uwolnie cię od siedzenia z tym dziwadłem - zmieniłem rękę na czarną maź z ostrym końcem.

- Oddaj moją Luz! - rzuciła we mnie nożem.

- Chodź i ją weź - rzucała we mnie różnymi rzeczami.
- Hej!? - i atakowałem.

Pov: *Eda*

- Eda masz jakieś wieści od Luz?

- Nie. A nie miałam dzisiaj wracać? - zaniepokoiłam się.

- Miała ale jeszcze nie wróciła

- Ja sobie z nią pogadam

- No okej ale teraz co zamierzasz zrobić? Wszyscy są przerażeni, że Belos wróci a Luz jest osobą, która może posiadać moce Tytana, więc jej też potrzebujemy

- Luz musi ogarnąć swoje sprawy a potem do nas wróci - poprawiłam papiery i położyłam na półce.

- A palizman Luz - zaczął niepewnie Ed.

- Co z nią?

- Dziwnie się zachowuje i to niepokoi twoich rodziców i Gackową

- A twoja siostra nie miała się nią zająć?

- I zajmowała i tam ją zabrała

- Palizmany są połączone z nami szczególną więzią... Może poprostu tęskni za Luz

- Może

- Dobra młody Blight leć do swoich zadań jak coś będziesz wiedział to powiedz

- Oczywiście - i wyszedł.

Z dwóch dni stały się dwa tygodnie od kiedy nie ma Luz. Od naszej rozmowy nie utrzymuje kontakty z nikim... Nawet z Amity. Ciekawi mnie co się stało...

Pov: *Belos*

- Wiesz, że to nie musiało się tak skończyć... Prawda Luz - przybrałem jej formę a ona sama leżała na ziemi.

- Ty to zrobiłeś! Zabiłeś ją! - spojrzałem w stronę jej mamy.

- Cóż... Mogłaś temu zapobiec ale wolałaś pozwolić jej zginąć

- Nie chciałam - i złapałem ją za szyję.

- Jednak ją zabiłaś - i przebiłem jej ramie i brzuch.
- I oczywiście pozwolę ci do niej iść - pluła krwią.

- Zauważą, że nie jesteś mną

- Cóż... Może i tak... Ale dla ciebie będzie za późno - i rzuciłam ją o stół.
- Dobrze. Pozwolisz, że wrócę tam i wszystkich pokonam i pokaże im, że to ty byłaś tą złą przez cały czas - spojrzałem na nią.

- Nie pozwolą ci...

- Jednak ty już nic nie zrobisz - poprawiłem włosy.
- Chętnie oszukam ich wszystkich a w szczególności twoją ukochaną - chciała coś zrobić ale padła.
- Żegnaj Luz - i poszedłem.

Pov: *Hunter*

Nie wiem co się stało ale Stringbean stała się kosturem a nie wolnym palizmanem. Próbowaliśmy ją jakoś obudzić ale nic z tego. Po chwili przyleciała Eda i Lilith.

- Dostaliśmy od was wiadomość! - zawołała Lilith.

- Co się stało!?

- Stringbean nie chce się zmienić - sam trochę spanikowałem.

- Robiliśmy co mogliśmy ale nic - odparłem.

Edo... Nie mów, że - nagle wiedźma bez ręki wzbiła się w powietrze.

- Wezwijcie wszystkich przed portalem!

Wszyscy zaczęli gdzieś biec. Ja się tylko przestraszyłem. Nie chciałem spotkać Belosa... Jednak martwiłem się także o Luz... Może i mnie wkurzała ale się przywiązałem do tego człowieka.

- Hunter! - usłyszałem przyjaciół.

- Chodź! - i polecieliśmy do drzwi.

Na miejscu byli wszyscy. Czekaliśmy tylko na to by ktoś otworzył portal. Po chwili drzwi się otworzyły i przed nami ukazała się... Luz?

- Luz!? - spytała Eda.

- Sowia Dama nie poznaje swojej byłej uczennicy? - zaśmiała się.
- Cóż... Może i była dobrym pokarmem ale cóż... Wszystko się kończy - coś miał w ręku.

- Pokaż dłoń! - rozkazałem.

- Aa to - i trzymał za łańcuszek jakiś naszyjnik.
- Chociaż jej się już pewnie nie przyda - i zmieniła się w... Belosa.

- Co zrobiłeś Luz!? - usłyszałem krzyk Edy i Blight.

- To co z własnym bratem... Pozbyłem się - zamarłem.

Nim coś zrobiliśmy Belosa owinęły rośliny i abominacja. Patrząc tam wraz z Gusem widzieliśmy czystą nienawiść. King zaczął na niego krzyczeć używając mocy. Belos ostatkami sił jakoś uciekł jednak zanim to zrobił został złapany do butelki przez Ebera. Po chwili przez portal weszła Vee.

- Vee? I co? - spytał King.

- Camila... Luz... - widać było łzy.

What Now Luz?... |The Owl HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz