Rozdział 17

96 5 1
                                    

Pov: *Amanda*

- Widzę, że jesteś - do domu Luz weszła jej rodzina.
- I jak się czujesz wracając w miejsce gdzie zginęła twoja mama?

- Cudownie tak dla twojej informacji - odpowiedziała z złośliwym uśmiechem.

- Cóż... Ta... Dziewczyna mówiła nam, że tu mieszkacie z więcej niż dwiema osobami - poprawiła okulary.

- Tam są - Luz pokazała dłonią na salon gdzie wszyscy siedzieli.

- Nie dowiedzą się, że oni?... - szepnęłam do dziewczyny.

- Nie uwierzą

- To wy byliście tą bandą popaprańców wtedy w szpitalu - Luz i Masha stanęły przed nią.

- Nie będziesz ich obrażać - ostrzegła Masha.

- Walić to... Luz... Jeśli nie chcesz oddać nam domu to... - coś czułam, że coś kombinuje.
- Przynajmniej tu zamieszkaj

- Mieszkam ale z nimi

- Wyjdziesz za Fuego - dziewczyna aż się zakrztusiła powietrzem.

- No chyba nie! Mówiłam, że mam kogoś! - ma osobę z innego świata.

- No jak nie ona to masz ją - pokazała na mnie.
- Chociaż nie toleruje takiego związku to możecie być... W końcu byłyście-!

- Nie byłyśmy! - obie krzyknęłyśmy.

- A co było w liceum?

- Nic nie było! Jedna impreza i tyle! - coś czuję, że dziewczyna Luz mnie zabije.
- Daruj sobie dobra! Dom nie będzie należał do ciebie!

- Będzie!

- Nie otrzymasz go! - nagle w drzwiach pojawiła się ciocia Luz.
- Luz jest dorosła i może decydować o swoim życiu jak i o swojej przyszłości - podeszła do latynoski.

- Ciocia Darla przejmuje dom - oznajmiła stanowczo.
- I nic ci do tego

- Jeszcze mnie po pamiętasz - i wyszła.

- Dziękuję, że szybko przyjechałaś

- Musiałam - widziałam tą jej dziewczynę jak wychodziła z pomieszczenia.

Po cichu się wymknęłam. Otworzyłam lekko drzwi i tam widziałam tą fioletowowłosą dziewczynę i tą w okularach podobną do Nancy.

- Nie jest już ze mną szczera a obiecywała!

- Może to było coś czym nie chciała cię denerwować 

- Nic poza tatą nie wiem o jej przeszłości... Unika rozmowy o tej... Amandzie - pamięta moje imię.
- Ja się boje najgorszego...

- Przecież cię nie zostawi... - wyszłam.

- Nie zrobi tego - spojrzały na mnie.
- Wyjaśnię ci to co ja wiem... Ale resztę musisz pogadać z Luz

- Co chcesz mi powiedzieć?

- Byłyśmy przyjaciółkami w dzieciństwie, takimi najlepszymi. Luz zawsze była tą kreatywna i radosna a ja rozważną i trzeźwo myślącą. Trochę się nam relacja popsuła w podstawówce bo poznałam osoby, które zmieniły mój charakter i... Też dlatego, że Luz straciła tatę - tej części historii nie lubiłam.
- Noceda stała się fanką fantazji i tym podobne. Śmiałam się z tego i zniszczyłam tak naszą relację. Dokuczałam jej w każdej chwili i w każdym momencie. Mogę przyznać, że ona uważała nas dalej za przyjaciółki lecz ona... Widziała mnie na trochę więcej... - przełknęłam ślinę.
- Zadurzyła się we mnie i chciała zaprosić na bal a ja ją wyśmiałam i-!

- Dobra rozumiem. Ale o co chodzi z tą imprezą! - zła była ta w okularach.

- Były to urodziny naszej koleżanki i... Ona bardziej nie lubiła Luz, zaprosiła ją i wymusiła do upicia się aż do nieprzytomności...
- Jak ją znalazłam to zabrałam tutaj i zostałam by się nią zająć bo Camili nie było w domu, ponieważ była na jakimś wyjeździe - widziałam zaskoczenia na ich twarzach.
- Taką wersję tej imprezy ja pamiętam... O więcej musisz spytać Luz

- Eh... 
- Będę w domu - i poszła.

- Amity!? A co z-!

- Niech robi co chce! Nie ufa mi, więc niech się zdaje na siebie - zniknęła w lesie.

- Dzięki i to nie twoja wina - powiedziała jej koleżanka kładąc rękę na moim ramieniu.

- Powiesz Luz czy ja?

- Ja powiem... Dzięki, że byłaś tu z nami

- Wspieram Luz jak i Vee

- To narazie - pomachała mi.

- Tak - odmachałam jej.

Pov: *Willow*

Luz będzie miała przerąbane. Może to błahostka ale Amity martwi się o nią na każdym kroku. Wierzy w nią i wspiera w każdej sytuacji. Gdy ciotka Luz wyszła, dziewczyna ewidentnie zaczęła szukać Amity.

- Willow! Widziałaś gdzieś-!

- Wróciła do domu - była zaskoczona.
- Gadałyśmy z Amandą i... Powiedziała jej o tej imprezie - sama byłam na nią zła, że nic nam nie powiedziała.
- Wracam na Wrzące Wyspy. Nie wiem jak wy? - spojrzałam na przyjaciół.

- Też idziemy - odparł Gus.
- Hunter?

- Jeszcze zostanę

- Eda? King? - pokazali, że zostają.
- To widzimy się później - i poszłam.

- Ona nam nie ufa? - spytał Gus.

- Może nie tyle co nie ufa, a to była może dla niej krępująca sytuacja, o której nie chciała mówić

- Powiedz to Amity. Ona jest na nią mega zła

- Wiem... Muszą to wyjaśnić między sobą - i wróciliśmy do domu.

Pov: *Eda*

Siedziałam jeszcze z Kingiem i tym blondaskiem u Luz. Dziewczyna była załamana i nawet jak udawała to mnie nie oszuka.

- Młoda

- Wiem Eda... Zepsułam to... Są na mnie źli i cholera wie czy mi wybaczą

- Luz posłuchaj - King złapał jej rękę.

- Ja rozumiem. Młody wiek, hormony i tak dalej... Ale od incydentu z Belosem częściej nas okłamujesz Luz - pogłaskałam ją po głowie.
- Nie ufasz nam?

- Ufam - załapała moją rękę.
- Ale poprostu to wszystko staje się dla mnie trudniejsze! Rodzina jest przeciwko mnie! Nie daje rady poprostu! - przytuliła się do mnie i zaczęła płakać.
- To jest dla mnie za dużo...

- Młoda już spokojnie - głaskałam jej plecy.
- Będzie dobrze

- Nie Eda! Był to błąd! Nie powinnam była zostawać - odsunęła się.
- Przepraszam Eda... Proszę idźcie już

- Słuchaj... Masz ciężko i pamiętaj, że my jesteśmy by ci pomóc - wraz z Kingiem wyszliśmy.

- Myślisz, że wróci?

- Nie wiem King

Wróciliśmy do domu i padłam na twarz. Boje się, że nie wróci do nas ale ona nam też nie zaufa więcej.

- Eda - do domu przyszedł Raine.
- Hunter ją przyniósł

- Już idę

- Ryzykujesz tym. Ona będzie wściekła

- Wiem, że ryzykuje ale musimy - zawiązali ją do krzesła.

- Obudź się Luz

- Co wy-!? Czego chcecie!?

- No no i wy się dziwicie, że pasujemy do siebie - widziałam szok w oczach Luz.
- Witaj Luz

What Now Luz?... |The Owl HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz