Rozdział 28

38 6 1
                                    

Pov: *Luz*

Obudziło mnie słońce, które dawało mi w oczy. Przetarłam oczy i spojrzałam na swoją lewą rękę. Głowa mojej ukochanej spoczywała na mojej dłoni. Delikatnie zdjęłam jej głowę, wstałam z łóżka i zaczęłam się przygotowywać do drogi. Wzięłam nie wieki plecak i schowałam tam najpotrzebniejsze rzeczy. Napisałam mały liścik i dałam na stoliku Amity.

Zeszłam na dół do kuchni by zrobić dla siebie i dla Stringbean coś do jedzenia na drogę. Nawet przyleciała do mnie i zawiesiła się na mojej szyi.

- Będziesz tęsknić za nim rozumiem - pogłaskałam ją.

- Też będziemy tęsknić - nagle przede mną była łapa abominacji, zrobiła kanapkę i zaniosła ją do swojej właścicielki.
- Dzięki za śniadanie

- Hehe... Nie musiałaś wstawać - podeszłam do niej.

- Miałaś iść bez pożegnania? Na długo bym się obraziła - oddała mi ją zapakowaną.
- A nie myślałaś by wziąć Kinga ze sobą?

- Nie. On lepiej uczy się w gronie bliskich i... Nie chce go oddzielać od rodziny

- Ale ty odchodzisz - poczułam jej dłoń na policzku.

- Wrócę nim się obejrzysz Ziemniaczku - pocałowałam ją w polik.
- Jak się uda to przyprowadzę nowych przyjaciół

- Jasne - Ghost skoczył na ramię Amity.

- Pilnuj jej - pogłaskałam go i skierowałam się do drzwi.

Założyłam buty, miałam już chwytać za klamkę ale podeszłam do Ami i przytuliłam ją na pożegnanie.

- Wrócę. Obiecuję - wzięłam jej dłoń.
- Na mały palec - i skrzyżowałam swój mały z jej.

- Trzymam za słowo - i wyszłam z domu.

- Do zobaczenia Mi Amor

- Uważaj na siebie Batata - pomachała mi na pożegnanie a ja złapałam kostur i odleciałam.

Lecąc mijałam każdy kawałek miasta. Ścieżki były puste bo cóż... Wyruszyłam z samego rana. Zatrzymałam się jeszcze na Kolanie i spojrzałam w stronę czaszki Tytana.

- Nie długo wrócę Kościogrodzie - i odleciałam.

Pov: *Amity*

Wróciłam do łóżka ale spać nie poszłam. Obok położył się mój palizman. Coś czuję, że będę długo siedzieć w pracy by tutaj nie wracać... Bo nie mam dla kogo. Luz poszła i nie wiem kiedy wróci. Dopiero teraz zauważyłam kartkę leżącą na moim stoliku. Wzięłam go i zaczęłam czytać.

"Amity... Wiem, że to nie jest to samo co zwykłe pożegnanie, ale chce byś wiedziała, że nie ważne jak daleko będę to zawsze przy tobie. Wybacz, że nie rozpisze się tak jak w typowych filmach romantycznych, ale nie wiem co napisać, a ciebie nie chce obudzić... Przecież ty już nie śpisz... Eh Luz skup się... Nie wiem kiedy wrócę, lecz zamierzam wrócić silniejsza i pokazać wszystkim, że Luz Noceda, człowiek, potrafi władać tak potężną mocą.

Przekaż Edzie, że będę ostrożna. Wrócę nim się obejrzysz Ziemniaczku.

Kocham cię

Luz"

Może i to zwykły list ale prawdziwy. Czytając go czułam jakby mi to Luz mówiła, a nie pisała. Nagle naszła mnie myśl by pójść do krainy ludzi by pogadać z Amandą o tym co dokładnie ją łączyło z Luz. Leżałam jeszcze w łóżku aż budzik nie dał mi znak, że jest ósma. Przebrałam się szybko, zjadłam śniadanie i ruszyłam z Ghostem do pracy. Dzisiaj mam skończyć wyjątkowo wcześniej. *To będę miała czas by pójść z nią pogadać*

What Now Luz?... |The Owl HouseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz