Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
Myślałam, że jestem zwyczajnym na'vi, tak jak reszta. Nie różniłam się niczym innym od nich. No prawię.
Czasami miałam wrażenie, że słyszę i czuję więcej. Czułam, jakby w moim ciele szalał jakiś potwór, demon, który wręcz błagał, abym go uwolniła. Oczywiście, że tego nie zrobiłam i nigdy nie zrobię.
Ale nie sądziłam, że pewnego dnia się zbuntuje i wyjdzie na powierzchnię.
Sam z siebie.Ta właśnie myśl wybudziła cię ze "snu". Nie było przy tobie nikogo przez co trochę się zdziwiłaś. Jednak szybko się uspokoiłaś, kiedy zauważyłaś idącą w twoją stronę Leylę, która trzymała jedzenie.
- Masz.- rzuciła tobie jakiś dziwny owow.- To armatnik. Ten miąższ jest naprawdę słodki, więc dostarczy ci odpowiednych witamin.
- Oh, dzięki.- odpowiedziałaś, biorąc już miękki owoc.
- I jak się czujesz ?.- dziewczyna usiadła obok ciebie.
- W sumie to już dobrze.- uśmiechnęłaś się, sącząc owoc.- A ty ?
- Też, ale chciałabym już zacząć ten trening.
- A kiedy zaczynamy ?
- Od jutra, pułkownik powiedział, że musimy odpocząć.
- Ugh...cholerny helikopter.- mruknęłaś, opierając się głową o namiot.
- Chodzi ci chyba o Brandona.- dodała.- On ma jakiegoś pecha.
- Szkoda, że ten pech się na nas przeszedł.- pokazała zabandażowaną rękę.- Nosz kurwa.
- Nie klnij.- warknęłaś.
- Oh, przepraszam!.- zaśmiała się.- Zapomniałam, że jestem kulturalną na'vi.
- Ugh, denerwujesz mnie.- uśmiechnęłaś się.- A co u Brandona ?
- O nie! Nie będziemy o nim rozmawiać! Brandon przynosi pecha!
- Wiem, ale co się z nim dzieje ?
- Kręci mu się cały czas w głowie. I ponoć chce mu się rzygać.
- Dobra, wolałam nie wiedzieć.
~
- Czyli dzisiaj będziemy odpoczywać ?.- zapytałaś, idąc z Leylą do Brandona, który nadal źle się czuję.
CZYTASZ
Heartless | Avatar 2: Istota Wody
Fanfiction"- Masz rację, Neteyam. Jestem bez serca, ponieważ oddałam je dla Pandory" ~ Neteyam x Fem! Reader