Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
Na'vi nigdy nie zapominają. Ponoć tak to brzmi. Ponoć jesteśmy najsilniejsi, najdzielniejsi. I przede wszystkim...
Niepokonani.
Ale problem w tym, że miłość mnie pokonała.- [T.I]...- Leyla pogładziła cię po czole.
- Ta substancja była dla niej za mocna.- powiedział Norm.- Doktor Moore chciała podwyższyć dawkę leku.
- Omal jej nie zabiła.
- Teraz to wiemy.
- Ona ma gorączkę. Nie umrze ?.- zapytał Brandon, trzymając cię za rękę.
Z ledwością słuchałaś tego, o czym rozmawiali. Zrozumiałaś jednak, że:
• Leyla i Brandon podali ci lek, którym faszerowała cię twoja pani doktor. Twoi przyjaciele chcieli ci go podać, okłamując cię, że to witaminy, które rzekomo oni również wzięli.
• Teraz leżałaś z gorączką, ledwo kontaktując i zastanawiając się co dalej.
• I jeszcze byś zapomniała:
To był jeszcze jakiś test, o którym nie miałaś zielonego pojęcia. I każdy o tym wiedział.- Ale wyjdzie z tego, prawda ?
- Owszem.- odpowiedział Norm.- Tylko nie mamy odpowiedniego leku, aby zmniejszyć gorączkę. Musi to przetrwać.
- Muszę ?.- zapytałaś z drżącym głosem.
- Dasz radę.- Leyla również złapała cię za rękę.- Będzie dobrze.
- Nic mi nie jest. Po prostu...bardzo mi słabo.
- Musisz dużo odpoczywać.
- Ale mamy trening do wykonania.
- Kurwa, ważniejsza jesteś ty.- odpowiedział Brandon.
- Właśnie, zajmiemy się tym później. A teraz śpij.
~
- Serio ? Jest ci lepiej ?
- Tak.- odpowiedziałaś.- Jest lepiej niż wczoraj. Myślę, że ta gorączka dodała mi tylko sił.
- Czyżby ?.- Leyla spojrzała na ciebie podejrzliwie.
- Tak, spokojnie.
Prawda była taka, że czułaś lekkie mrowienie, ale nic po za tym. Roznosiła cię energia.
- W sumie...Norm powiedział, że minie ci po nocy, dlatego możemy zacząć.
- No i pięknie. Czekałam na to cały czas.- wzięłaś do ręki broń i zaczęłaś strzelać w drzewo uważając, że to Neteyam i Tsireya,
- No już, uspokój się dziecko.- Leyla zabrała ci kaliber.
- Ej! Oddawaj!
- Najpierw się uspokój. Drzewa są dla nas świętę, pamiętasz ?
- Uważaj, bo jeszcze zrobi mi się ich żal. Przecież kilka i tak ucierpiało, kiedy mieliśmy wypadek z helikopterem.
- To fakt.
- A tak po za tym.- zaczęłaś się rozglądać.- Gdzie jest Brandon ?
- Właśnie nie wiem...
- Jestem! Słuchajcie, nie uwierzycie!.- zdyszany wywalił się na piasku.- Ale nie uwierzycie!
- No ? W co takiego ?.- zapytała dziewczyna.- Pułkownik skapnął się, że zabrałeś mu wódkę ?
- Nie nie nie! Ale Tonowari zaprosił nas wszystkich na naukę pływania na ilu!
- Że co ? Dopiero teraz ? Myślałam, że po naszym dwumiesięcznym treningu.
- Też tak myślałem, a jednak mamy się u niego zjawić już teraz.
- O kurwa. Nie mogę się doczekać!.- krzyknęłaś.
- I kto tu przeklina, co ?.- Leyla podeszła do ciebie.
- A spierdalaj.
~
Nie spodziewałaś się tego widoku. Dosłownie przed tobą w wodzie była cała rodzina Sully i dzieci wodza.
Przewróciłaś oczami.- W takim razie zacznijmy naukę.- uśmiechnęła się Tsireya.
- A co to są za stworzenia ?.- zapytała Leyla wskazując na inne zwierzę.
- To ślizgacz. Trudno się go oswaja.
- Chce go.
Wszyscy spojrzeli na ciebie. Ty tylko się uśmiechnęłaś i weszłaś do wody.
- Żadko komu się udaje oswoić ślizgacza w naszym wieku.
- I chuj.- odpowiedziałaś, podpływając do zwierzęcia, który złapał z tobą kontakt wzrokowy.
Uśmiechnęłaś się delikatnie i zanużylaś się, aby po chwili skoczyć na zwierzę. Złapałaś szybko za sznurek, którym przywiązałaś się do ślizgacza. Wierzgał się i próbował cię z siebie zrzucić. Ale kiedy przytrzymałaś go do takiego stopnia, gdzie biedny ślizgacz się wystraszył, uśmiechnęłaś się tylko.- Dokładnie tak.- mruknęłaś, tusz przy jego uchu.
- Przemoc nie jest rozwiązaniem.
Spojrzałaś na Tsireyę znudzonym wzrokiem.
- Kiedy nie masz broni, musisz sobie jakoś radzić.
I takim oto sposobem dosiadłaś ślizgacza, którego nazwałaś Bellum.
Po łacińsku Wojna.Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał! Miłego dnia/nocy!❤
CZYTASZ
Heartless | Avatar 2: Istota Wody
Fanfiction"- Masz rację, Neteyam. Jestem bez serca, ponieważ oddałam je dla Pandory" ~ Neteyam x Fem! Reader