Nathalie
Spakowałam tylko absolutne minimum, które było mi potrzebne, żeby przetrwać dwa miesiące piekła. Oprócz ubrań, przyborów kosmetycznych wzięłam sporo książek, żeby mieć zajęcie, kiedy będę siedziała w sypialni, którą mi przydzieli. Nie miałam zamiaru przebywać w częściach wspólnych więcej, niż wymagałaby tego sytuacja.
Kolejny raz ostateczną decyzję podjęłam pod namową Cherry. Kiedy Vincent wyszedł z naszego mieszkania, mijając się z nią w drzwiach, wpadła w jakiś amok. Najchętniej pobiegłaby za nim, żeby zabrał mnie od razu.Teraz siedziałam w jego ogromnym salonie, opatulona w koc, ponieważ wciąż miałam wysoką gorączkę i obserwowałam, jak wnosił ostatnie pudło z moimi książkami. Co prawda nie potrzebowałam ich aż tylu, ale liczyłam, że nie będzie nikogo wynajmował, tylko sam nosił wszystkie bagaże. Na szczęście się nie pomyliłam.
Rzucił karton na podłogę i zgromił mnie wzrokiem.
– Ostrożnie! Bo je zniszczysz!
– Wiem, że zrobiłaś to celowo – wysyczał.
– Nie dramatyzuj – prychnęłam i przewróciłam teatralnie oczami. – Sam tego chciałeś.
– Nie chciałem. Nigdy nie chciałem mieszkać z żadną babą, a już tym bardziej z tak żmijowatą jak ty! – zawarczał, a mi, nie wiedzieć dlaczego, zrobiło się przykro.
Chyba nienawidził mnie z taką samą siłą, jak ja jego...
– Chodź – mruknął. – Pokażę ci twój pokój.
Nie zrzucając z siebie koca, poczłapałam za nim. Wkrótce wprowadzał mnie do przestronnej sypialni w czarno białych barwach. Pod jedną ze ścian stało ogromne łóżko z czarną ramą i białą pościelą. Po przeciwnej stronie stała toaletka i komoda, a po obu ich stronach mieściły się drzwi.
– Tu jest łazienka. – Otworzył jedne z nich. – A tam. – Wskazał na drugie drzwi. – Garderoba. Rozgość się. Jak będziesz chciała, to wstawię ci tu regał, żebyś mogła rozłożyć swoje książki.
– Nie trzeba – bąknęłam.
– Gdyby był jakiś problem, to po prostu mów. – Spojrzał na mnie jakoś dziwnie.
– Jasne.
– Słuchaj, wiem, że nie jest ci to na rękę. Łączy nas wyłącznie biznes, układ. Po prostu poudawaj czasem, że mnie lubisz. Nie wchodzimy sobie w drogę, ty robisz, co chcesz i ja również. Jeśli dziadek przyjedzie niespodziewanie, a mnie nie będzie, to udawaj, że wiesz gdzie pojechałem i wysyłaj mi wiadomość, żeby nasze wersje się pokrywały. W drugą stronę będę robił to samo.
– Nienawidzę kłamać – westchnęłam.
– Ale całkiem nieźle ci to wychodzi – burknął. – Jeśli będziesz chciała zaprosić przyjaciółkę, nie widzę problemu, nie musisz mnie uprzedzać.– Może wypisz jakiś regulamin, który sobie powieszę na ścianie? Nakazy, zakazy i łaska pana na to, żeby odwiedziła mnie jedyna bliska osoba. Przecież to więzienie! – jęknęłam.
– To jest biznes, mała. Dostaniesz kartę, z której będziesz mogła korzystać do woli. Nie ma limitu.
– Ile razy mam mówić, że nie chcę twoich pieniędzy? – zawarczałam.
– A jednak z jakiegoś powodu tu jesteś – prychnął i wyszedł, ale już po chwili się cofnął i wyjął coś z kieszeni. – Klucze od wozu i od apartamentu. Parking podziemny, stanowisko C34. – Wcisnął mi w rękę pęk kluczy i spojrzał w oczy. – Masz zimne dłonie. Weź leki i połóż się do łóżka. Ja muszę wyjść coś załatwić.
![](https://img.wattpad.com/cover/342062085-288-k371274.jpg)
CZYTASZ
Not my type ✔️
ChickLitŚwieżo upieczona absolwentka jest zmuszona, by opuścić wynajęte mieszkanie. Zatrzymuje się u przyjaciółki i zatrudnia w niewielkiej sieciowej kawiarni. Wszystko zdaje się układać do czasu, aż pewien arogancki bogacz składa jej ofertę: ma udawać jego...