Rozdział 18

4.4K 342 20
                                    

Vincent

Nathalie spała, a ja od świtu siedziałem przy kuchennym blacie jak idiota i zastanawiałem się, co dalej. Został nam miesiąc, a ja chciałem, żeby to wszystko trwało. Wpadłem po uszy, choć nie sądziłem, że byłem zdolny do tego, by przywiązać się do kogoś tak mocno. Paradoks tej sytuacji był taki, że nawet jej nie przeleciałem, a byłem przekonany, że jest cholernym ideałem. Wszystko to, co na początku uważałem za jej wady, stało się zaletami. Nie wiedziałem, co zrobić.

Ciche pukanie do drzwi zwiastowało przybycie dziadka. Każdego dnia zjawiał się u nas, żeby sprawdzić, jak czuje się Nathalie. Pokochał ją, traktował jak najcenniejszy skarb, a ja byłem rozdarty. Ile serc zostanie złamanych, kiedy nasza umowa się skończy?

Poczłapałem do drzwi, żeby go wpuścić.

– Cześć, dziadku.

Przekroczył próg i zlustrował mnie od góry do dołu. Wciąż miałem na sobie wyłącznie bokserki, byłem zmęczony i zwyczajnie rozpierdolony na kawałki.

– Kiepska noc? – zapytał podejrzliwie.

– Najlepsza w życiu – wypaliłem i wskazałem mu salon. – Zaraz przyjdę.

Wszedłem cicho do sypialni i przeszedłem do garderoby. Wziąłem z półki dres i szybko włożyłem na siebie. Wracając, podszedłem jeszcze do łóżka. Nathalie posapywała ciężko, jakby miała zły sen. Pochyliłem się i pocałowałem jej skroń. Pragnąłem jej całym sobą, chciałem posiąść jej delikatne ciało, zawładnąć nią całą... Chciałem, żeby i ona mnie pragnęła...

Odsunąłem się, żeby jej nie obudzić i wyszedłem z dziwnym uczuciem, obijającym się o moje żebra.

– Jak ona się czuje? – zapytał staruszek, parzący kawę w mojej kuchni.

Pewnych nawyków nie sposób było się wyzbyć. Zawsze kochał to robić.

– Dobrze – odparłem. – Śpi.

– Myślę, że to odpowiednia pora, żeby przekazać ci firmę – powiedział niespodziewanie.

– Co? – Otworzyłem szeroko oczy. – Naprawdę?

– Tak, Vincencie. Widzę, jak bardzo się zmieniłeś. Nie włóczysz się po klubach, dbasz o swoją kobietę, stajesz w jej obronie. Widać, że ją kochasz. Stabilne życie uczuciowe, rodzinne, zawsze jest gwarancją sukcesu w życiu biznesowym. Spokój, który panuje w człowieku, kiedy wie, że ma do kogo wracać po ciężkim dniu, przekłada się na opanowanie w interesach. Sądzę, że jesteś na to gotowy. Masz u boku idealną kobietę – wygłosił, a ja nie wiedziałem, co powiedzieć. – Wpadnijcie do mnie w weekend. Do tego czasu ogarnę wszystkie dokumenty.

– J-jasne – zdołałem wyjąkać.

Postawił przede mną filiżankę, jakbym to ja był jego gościem i uśmiechnął się szeroko. Nie kontynuował tematu firmy, choć w mojej głowie myśli urządzały sobie pobojowisko. Osiągnąłem cel. Dzięki niej.

Prowadziliśmy niezobowiązujące pogawędki, kiedy drzwi mojej sypialni skrzypnęły i wyłoniła się z niej zaspana Nathalie. Lekko rozczochrana, zarumieniona, cholernie seksowna. Miała przymknięte powieki, ziewała i przeciągała się.

– Dzień dobry, perełko! – wykrzyknął dziadek, patrząc na mnie z dzikim zadowoleniem.

Początkowo się wzdrygnęła, ale po chwili uśmiechnęła się ciepło i podeszła do niego, żeby się przywitać.

– Dzień dobry, dziadku – powiedziała cicho i pozwoliła się objąć.

Kiedy wypuścił ją z ramion, bez zawahania podeszła do mnie i wtuliła się w moją pierś. Zerknąłem na staruszka, który kiwał głową z aprobatą. Zamknąłem ją w ramionach i cmoknąłem w czoło. W jej gestach była naturalność, a ja z bólem serca uświadamiałem sobie, że to tylko spektakl dla dziadka... Idealnie zagrany.

Not my type ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz