Nathalie
Wypijałam już trzeci kieliszek wina, ale w żaden sposób mi to nie pomogło. Gdybym wiedziała, że Vincent zjawi się w kawiarni, to nie zdecydowałabym się na tak szybki powrót do pracy. Paradoksalnie łatwiej było go unikać, kiedy przebywaliśmy pod jednym dachem.
W gruncie rzeczy nie jego obecność sprawiła, że byłam wściekła. Sama się na to zgodziłam i musiałam go tolerować.
– Nie wytrzymam tego dłużej – sapnęłam, kiedy wypiłam całą zawartość kieliszka.
Cherry natychmiast go napełniła.
– To dopiero kilka dni, a ty już masz go dość?– Wiesz co jest najgorsze? – wybełkotałam. – Jego kolega – parsknęłam.
– Co? Jaki kolega?
Machnęłam niedbale ręką. Czułam, że wypity w tak krótkim czasie alkohol, zaczął opanowywać moje ciało.
– Zanim... Zanim Vincent pojawił się dziś w kawiarni, to ten... j-jak mu tam? – jąkałam. – Podszedł do mnie i chwycił za tyłek.
– Kutas – zawarczała Cherry.
– Poszekaj. – Język już odmawiał mi posłuszeństwa. – Powiedział, że jak już skończę zabawę w dom za kasę, to on mi pokaże, co powinien zrobić ze mną prawdziwy facet... – bełkotałam.
– Powiedziałaś o tym Jenningsowi?
– Co ty? – prychnęłam. – Powiedziałby, że chcę go skłócić z kumplem. – Wzruszyłam ramieniem i czknęłam. – Aaa... A później jeszcze stwierdził... – Znów czknęłam. – Że dobrze, że nie daję dupy Vincentowi, bo nie miałby z kim wieczorem iść na laski – mamrotałam.
Wypiłam kolejny kieliszek.
– Powinien o tym wiedzieć.
– Myślisz, że jest rycerzem, który stanąłby w mojej obronie? Gdyby mógł, to rzuciłby mnie bezdomnym psom na pożarcie – stwierdziłam z goryczą. – Żaden! – Podniosłam teatralnie palec do góry. – Żaden nie ma do mnie szacunku! Bo... Bo ja... Jestem laską na umowę! – Znów zaczęłam chichotać. – Po... po... poniżające!Głowa opadła mi bezwiednie na oparcie kanapy przyjaciółki. Czułam, jak opuściły mnie siły. Nie powinnam była pić, kiedy jeszcze brałam leki, ale potrzebowałam silnego znieczulenia. Samobójstwo nie wchodziło w grę, więc zwyczajnie postawiłam na alkohol.
– Prześpij się. Jutro cię odwiozę – zaproponowała, nie komentując mojego bełkotu.
– Nie. Wrócę taksówką. Muszę być w domu, gdyby dziadek postanowił wpaść rano bez zapowiedzi – stwierdziłam wyjątkowo trzeźwo.
– Mam lepszy pomysł – wymamrotała i wzięła ze stolika mój telefon.
Nie miałam siły się sprzeciwiać, jakbym była całkowicie bezwładna. Może mnie sparaliżowało od mieszania lekarstw z procentami?
Zamknęłam oczy i znów uśmiechałam się głupio.
– Cześć Vincent! – Usłyszałam głos Cherry. – Zdążyłeś już zaliczyć coś na imprezie?
– C-co ty wyprawiasz? – jęknęłam, ale chyba zbyt cicho.
– Och, po co te nerwy, panie Jennings. Dzwonię tylko, żeby cię poinformować, że twoja dziewczyna jest u mnie. Nie, nie jest w stanie z tobą rozmawiać, bo jest kompletnie zalana. Z kim? Nie mam pojęcia z kim piła, ale wygląda na to, że świetnie się bawiła.
– Cherry! – krzyknęłam i z trudem się podniosłam.
Zrobiłam jeden krok i runęłam na podłogę.
![](https://img.wattpad.com/cover/342062085-288-k371274.jpg)
CZYTASZ
Not my type ✔️
ChickLitŚwieżo upieczona absolwentka jest zmuszona, by opuścić wynajęte mieszkanie. Zatrzymuje się u przyjaciółki i zatrudnia w niewielkiej sieciowej kawiarni. Wszystko zdaje się układać do czasu, aż pewien arogancki bogacz składa jej ofertę: ma udawać jego...