Rozdział 25

4.3K 341 15
                                    

Vincent

Jej bezduszna przyjaciółka podała mi adres dopiero po długiej awanturze. W ogóle nie docierały do niej żadne argumenty, jakby nie obchodziło ją to, że Nathalie najwyraźniej była w bardzo złym stanie. Musiałem ją niemal błagać na kolanach i przysięgać, że naprawdę ją kocham, żeby w końcu uległa.

Wróciłem do siebie, żeby przygotować się do trasy. Miałem tylko nadzieję, że do mojego przyjazdu nic złego się nie wydarzy. Nic gorszego niż to, co już się stało. Motałem się, jak rażony prądem, nie wiedziałem, co powinienem zrobić najpierw.

Wparowałem do sypialni i usiadłem na brzegu łóżka, żeby opanować drżenie. Próbowałem się do niej dodzwonić, ponieważ Cherry okazała mi łaskę i podała jej nowy numer telefonu, ale wciąż nie odbierała. Wpadałem w rozpacz, martwiłem się o nią, a ona wciąż wymierzała mi karę.

Zerknąłem na poduszkę, którą niegdyś zajmowała. Na ciemnej pościeli dostrzegłem jej jasny włos. Dowód na to, że była, dzieliła ze mną łóżko, kochała się ze mną. Kochała mnie... Gdyby tak nie było, nie czułaby się tak zraniona przez pierdolone niedomówienie.

– Jadę po ciebie, perełko – mruknąłem.

Przeczesałem nerwowo włosy i zacząłem chaotycznie pakować ubrania i inne bzdury. Do Silver Creek miałem kilka godzin drogi. W perspektywie miałem dość długi pobyt, biorąc pod uwagę jej upór, by się ode mnie odizolować, dlatego potrzebowałem choć kilku rzeczy.

Kiedy byłem już gotowy, omiotłem spojrzeniem apartament, przysięgając sobie, że wrócę do niego z panią tego domu. Wyjeżdżając z podziemnego parkingu, zadzwoniłem do dziadka.

– Wiem, gdzie jest – poinformowałem go od razu, kiedy odebrał ode mnie połączenie. – Jadę po nią.

– Dobrze, do Silver Creek nie jest aż tak daleko.

– Co?! Skąd ty...

– To, że nienawidzi ciebie, nie znaczy, że przestała kochać mnie, szczeniaku – zaśmiał się. – Nie chciała martwić dziadka swoim zniknięciem. Rozmawiałem z nią wczoraj – przyznał.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś?!

– Zasłużyłeś na swoje cierpienie. Poza tym to, że wiesz gdzie jej szukać, nie gwarantuje, że ją odzyskasz. Nie wiem, jak jej wyjaśnisz swoją głupotę.

– Rozmawiałeś ze mną dziś rano i udawałeś, że nic nie wiesz! Kurwa! – Uderzyłem pięścią w kierownicę. – Wiesz o tym, że coś jej dolega?! Miała dziś jakiś atak, a ja nie wiem, co się z nią dzieje! – krzyczałem rozpaczliwie. – Tu już nie chodzi o ukaranie mnie, a o jej zdrowie!

– Brzmiała bardzo słabo, choć zapewniała, że wszystko w porządku – W jego głosie wyczułem niepokój.

– Nie jest w porządku! – Miałem ochotę rozbeczeć się jak gówniarz. – Jeszcze zanim uciekła była słaba, schudła... Boże!

– Nerwy są złym doradcą, Vincencie. Jedź do niej i się nią zaopiekuj. Sprowadź ją do domu. Mam tylko nadzieję, że nie jest z tobą w ciąży.

– Dzięki – zawarczałem. – Chcesz jeszcze mi dokopać?

– Jedź, uważaj na siebie i nie skrzywdź jej jeszcze bardziej, bo będę musiał cię zabić, a sam rozumiesz, że morderstwo w rodzinie byłoby dość niefortunnym zdarzeniem – rzekł całkiem poważnym tonem i zakończył połączenie.

Nie rozumiałem, dlaczego tak naprawdę wszyscy działali przeciwko mnie. Dziadek, jej przyjaciółka, wszyscy wiedzieli, dokąd się udała, ale nikt nie chciał mi pomóc. Skoro miała kontakt z nimi, dlaczego nikt jej nie powiedział, że to było tylko nieporozumienie. Dlaczego nikt jej, kurwa, nie powiedział, że kocham ją naprawdę?!

Not my type ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz