Rozdział 19

4.4K 331 16
                                    

Nathalie

Brałam prysznic w głównej łazience, kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Natychmiast poczułam ekscytację. Vincent każdego dnia przyjeżdżał do mojej pracy, żeby po prostu się przywitać. Budowaliśmy napięcie przez długie dni, a dziś mieliśmy w końcu znaleźć jego ukojenie. Przynajmniej taki miałam plan.

Wiedziałam, że to pogrąży mnie jeszcze bardziej, ale nie mogłam dłużej się oszukiwać. Pragnęłam go całą sobą. Skrupulatnie przygotowałam się na tę okoliczność i zaczęłam na powrót stosować pigułki, z których niegdyś zrezygnowałam. Nie miałam potrzeby, żeby je zażywać, bo nie miałam chłopaka. Teraz w gruncie rzeczy również go nie miałam, ale był on... Mężczyzna, z którym miałam układ. Umowę, która nie obejmowała niczego, co się między nami działo.

Nagle drzwi łazienki otworzyły się. Odwróciłam się przodem i zobaczyłam Vincenta, uśmiechającego się szelmowsko.

– Wspominałaś kiedyś, żeby nie trwonić pieniędzy – zamruczał. – Myślę, że mogę zacząć oszczędzać wodę.

Sprawnie zrzucił ubranie, bez krzty skrępowania zsunął bokserki, ukazując sporą erekcję i dołączył do mnie. Nie zdążyłam wykrztusić słowa, kiedy złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Jego członek wbijał się w mój brzuch, a ja zapragnęłam poczuć go w sobie. Natychmiast.

– Marzę o tym od dawna – sapnął.
Przycisnął do mnie usta i językiem rozchylił moje wargi. Całował mnie chciwie, nieustępliwie, jakby rzeczywiście szukał ukojenia, nasycenia dla swojego głodu. Zmuszał mnie do walki, budził we mnie siłę, jakby bał się, że byłabym zbyt delikatna, żeby go przyjąć. Przyszpilił mnie do ściany i przeniósł pocałunki na szyję, obojczyki, a dłońmi ściskał piersi.

Nagle ukląkł przede mną i zaczął całować brzuch. Kreślił ścieżkę coraz niżej, aż uniósł moją nogę i oparł na swoim ramieniu, tworząc sobie doskonały dostęp do mojej spragnionej jego pieszczot cipki. Smagnął językiem moją łechtaczkę, a ja jak rażona prądem zadrżałam i złapałam się kurczowo jego ramienia.
Nagle poczułam, jak wsunął we mnie palec, a po chwili dołożył drugi, rozciągając mnie mocno. Masował moje wnętrze i całował, ssał, drażnił mój najczulszy punkt, doprowadzał do szaleństwa. Wiłam się pod wpływem jego pieszczot, moje ciało napinało się, czułam, że za moment nie wytrzymam.

– Boże... – wysapałam i pociągnęłam go za włosy.

Oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie z dołu z wyraźnym zadowoleniem.

– Jesteś idealna, perełko – wyszeptał, zrównując nasze twarze. – Moja. – Znów przywarł ustami do moich. Smakował mną, moim pragnieniem...
Złapał mnie za pośladki i uniósł. Czułam jego członka tuż przy moim wejściu. Nie wykonał żadnego więcej ruchu, tylko patrzył mi w oczy, jakby oczekiwał zgody. Jakby nie wiedział, że chcę tego najbardziej na świecie. Że pragnę go całego i na zawsze.

– Vincent...

Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ gładkim ruchem wsunął się we mnie, wbił do samego końca, zagłębiając się we mnie po nasadę i zamykając przy tym oczy. Mój przeciągły jęk rozniósł się echem po pomieszczeniu. Oparłam głowę na jego ramieniu i zacisnęłam mocno powieki. Potrzebowałam chwili, żeby przywyknąć do jego wielkości.

– W porządku? – Usłyszałam szept tuż przy uchu.

– Daj... daj mi chwilę – wykrztusiłam, a on wyraźnie się spiął.

– Nathalie, czy ty... ty...

– Nie – zaprzeczyłam, wiedząc o co chciał zapytać. – Ale dawno tego nie robiłam – przyznałam.

– Mogłaś uprzedzić, byłbym delikatniejszy. – Pocałował mnie za uchem i poruszył nieznacznie. – Nie chcę robić ci krzywdy, pragnę, żebyś była zadowolona, chcę sprawiać ci tylko przyjemność, perełko – mówił cicho i zaczął powoli poruszać biodrami.

Kierował moim ciałem, a ja poddawałam się temu, co mi oferował. Przylegałam plecami do zimnych płytek, kontrastujących z ogniem, który rozpaliliśmy. Podniosłam głowę i napotkałam jego spojrzenie. Przepełnione czułością i ciepłem. Takim właśnie chciałam go zapamiętać.

– Daj mi ręce, kochanie.

Puściłam jego ramiona, a on chwycił mnie za nadgarstki i przytwierdził do ściany nad moją głową. Jego ruchy przybrały na sile, wchodził we mnie głęboko, mocno, ale nie sprawiał mi bólu. Prowadził mnie drogą przyjemności na szczyt.

Byłam łakoma na jego dotyk, na każdą pieszczotę, przyjmowałam jego pchnięcia z entuzjazmem, potrzebowałam go. Pragnęłam nasycić się na zapas. Na zawsze.

Łazienkę wypełniły nasze głębokie westchnienia, mieszające się z dźwiękiem płynącej wody. Na tę chwilę pozbywałam się swoich obaw, odsunęłam od siebie wątpliwości, pozwoliłam sobie na ukojenie tęsknoty ciała, dopuściłam do siebie wyłącznie fizyczną żądzę. Nie liczyłam się z konsekwencjami, choć doskonale wiedziałam, że te będą bolesne.

Puścił moje nadgarstki i złapał mocno za pośladki. Przylgnęłam do niego całym ciałem i zaczęłam poruszać energiczniej biodrami. Z jego gardła wydobył się chrapliwy pomruk.

– Moja perełko – sapnął i zaczął nabijać mnie na siebie w szaleńczym tempie, jednocześnie ocierając o moją kobiecość.

Przez moje ciało przetaczały się fale przyjemności, czułam go wszędzie. Jego dotyk, pocałunki, męskość i siłę. Przenikał przeze mnie, a ja się tym napawałam. Westchnienia przeistoczyły się w głośne jęki.

Nie dał mi chwili wytchnienia aż doprowadził mnie na sam szczyt. Brakowało mi oddechu, zmysły szalały od nadmiaru doznań, serce wyrywało się z piersi, a krzyk przedzierał przez bańkę przyjemności, w której mnie zamknął.

– Nie wytrzymam – jęknął. – Nie mam prezerwatywy.

– Biorę pigułki – wysapałam i pocałowałam go w usta.

Jego mięśnie napięły się, a palce mocniej zacisnęły na moich pośladkach. Uderzył biodrami jeszcze kilkukrotnie, przywierając ustami do mojej szyi. Poczułam rozlewające się w moim wnętrzu gorąco. Oboje drżeliśmy, a nasze oddechy były niespokojne.

Nie wypuszczał mnie z ramion, oplótł mnie ciasno i odsunął od ściany, do której mnie przypierał. Gładził trzęsące się plecy, mokre włosy, składał subtelne pocałunki na moim ramieniu. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.

– To było niesamowite – szepnęłam, a on powoli wysunął się ze mnie i postawił na nogach.

Podtrzymywał mnie tak długo, aż uzyskał pewność, że nie stracę równowagi.

– Ty jesteś niesamowita, perełko. – Znów zaczął mnie całować.

Wsunął dłoń pomiędzy moje uda i rozsmarował wszystko to, co ze mnie wypłynęło. To było jak przedłużenie spełnienia, które mi ofiarował. Delikatnymi ruchami sprawiał, że zapragnęłam go ponownie. Chciałam go bez końca. Wciąż.

– Nie rób tego, bo nigdy stąd nie wyjdziemy  – Uśmiechnęłam się, a on spojrzał na mnie lekko zaskoczony.

– A ja myślałem, że jesteś grzeczną dziewczynką – zaśmiał się i przestał mnie dotykać. – Wykąpiemy się i jedziemy na tego obiecanego homara. – Cmoknął mnie w czoło i zaczął pienić w dłoniach swój żel pod prysznic.

– Chcę tu zostać – wyszeptałam, patrząc na niego z dołu.

Wiedziałam, że nie wychwyci dwuznaczności tych słów, ale nie mogłam powiedzieć mu tego wprost. To by wszystko skomplikowało. Mieliśmy tylko doprowadzić sprawę do końca. A później... Później nie miało być już nic.

– Jeśli tego chcesz...

Skrzyżował spojrzenie z moim i w tej chwili ja nie wiedziałam, jak odbierać jego słowa... Opuściłam głowę i przytknęłam czoło do jego piersi, żeby nie zauważył, że wraz z obmywającym nas strumieniem wody, po moich policzkach popłynęły łzy.

Not my type ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz