Rozdział 17

4.5K 346 24
                                    

Nathalie

Vincent był w pracy, a ja leżałam na kanapie z żelowym okładem na twarzy. Przez kilka dni ból i pieczenie były niemal nie do wytrzymania, ale on robił wszystko, żeby mi tylko ulżyć. Każdego dnia też odwiedzał nas dziadek, jakby nadzorował, czy jego wnuk należycie o mnie dbał. Pan Jennings był wspaniałym człowiekiem, a ja z każdym kolejnym dniem zauważałam, jak podobny do niego był Vince...

Do zakończenia naszego układu zostały cztery tygodnie, więc musiałam zacząć się przyzwyczajać do tego, że wkrótce wyprowadzę się z tego miejsca. Że już nie będzie udawanego związku. Nie będzie nas już nawet na umowie.

Niestety... Moje nieposłuszne serce nie rozumiało, że to była tylko taka zabawa. Gra, w której okazało się być pionkiem. Gdybym wiedziała, że początkową niechęć zastąpią inne uczucia, przeciwne do nienawiści, nie zgodziłabym się na to wszystko.

Nie sądziłam, że udawane gesty byłyby w stanie doprowadzić do tego, do czego doprowadziły. Całował mnie na przywitanie i na pożegnanie, często przytulał, wciąż pytał czy czegoś mi potrzeba, jakby to rzeczywiście było coś prawdziwego. I choć rozum krzyczał, by w to nie wierzyć, serce dało się oszukać.

Poczułam silny ból w dole brzucha i szybko w myślach policzyłam, że to kolejna miesiączka. Pobiegłam do najbliższej łazienki, w której niegdyś zemdlałam. Nie korzystałam z niej odkąd zamieszkałam z Vincentem. Zauważyłam, że na półce był zapas tamponów i podpasek.

Po co? Kupił je dla mnie? A może bywała tu jakaś inna kobieta?

Prędko doprowadziłam się do porządku i stanęłam przed lustrem. Umyłam ręce i sięgnęłam palcami do ust. Nie wiedzieć dlaczego, zaczęłam się zastanawiać, czy któryś z jego pocałunków był prawdziwy. Czy był w stanie mnie pożądać, lubić, nie grać?

Gdy wychodziłam, zwróciłam uwagę na wiszące na wieszakach ręczniki. Na każdym z nich był złoty haft. Rozchyliłam materiał, żeby rozczytać napisy. Na czarnym ręczniku widniało imię Vincent, na białym Nathalie. Obok wisiał biały szlafrok z wyhaftowanymi na plecach skrzydłami anioła. Miałam ochotę zapłakać... Tyle starań, wyłącznie po to, żeby gra aktorska była wiarygodna...

Poszłam do kuchni zrobić sobie coś do picia i w poszukiwaniu czegoś słodkiego. Stanęłam przy wyspie i z daleka dostrzegłam, że drzwi do jego sypialni były uchylone. Przez cały miesiąc, ani razu w niej nie byłam. Nie zbliżyłam się nawet do drzwi. Choć w ostatnim czasie już tak bardzo go nie unikałam i swobodnie korzystałam z większości wspólnych pomieszczeń, nie odważyłam się, żeby wkroczyć w jego osobistą przestrzeń.

Okłamywałabym samą siebie, gdybym twierdziła, że nie myślałam o tym, żeby być bliżej niego. Bardzo blisko... To jednak było nieosiągalne. Mogłam wyłącznie fantazjować. Nie byłam w jego typie, choć on w moim w stu procentach. Na początku myślałam, że pociągał mnie wyłącznie fizycznie, lecz po czasie stał się dla mnie cholernym ideałem. Cały był doskonały.

Odstawiłam kubek, w którym chciałam zaparzyć sobie herbatę i westchnęłam. Nogi same zaczęły wieść mnie w kierunku jego sypialni. Zerknęłam jeszcze za okno. Było już ciemno, a deszcz, który nie odpuszczał od dwóch dni, jeszcze potęgował mrok panujący na zewnątrz.

Popchnęłam lekko drzwi i stanęłam w progu. W środku było całkowicie ciemno. Zaczęłam szukać dłonią włącznika światła. Już po chwili w pomieszczeniu rozproszyło się delikatne, ciepłe światło.

Jego sypialnia była jeszcze większa od tej, którą zajmowałam ja. Łóżko również. Podeszłam do niego i dotknęłam welurowego, czarnego obicia, a później powiodłam dłonią po poduszce, odzianej w poszewkę w tym samym kolorze.

Not my type ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz