Rozdział 14

4.4K 358 27
                                    

Vincent

Spoglądała na mnie ponad kubkiem, ale nie odzywała się. Była za to bardzo rozmowna, kiedy towarzyszył nam dziadek. Zacząłem sprzątać filiżanki po jego wizycie, kiedy zagadnęła:

– Wytrenował cię na kawowego barbarzyńcę?

– Nie, dlaczego?

– Bo robiłeś kawę cztery razy zanim uznał, że jest dobra.

– Ma bzika na punkcie kawy. Nie bez powodu zbudował kawową potęgę. – Wzruszyłem ramionami i z naczyniami w dłoniach okrążyłem wyspę kuchenną.

– Pomogę ci – usłyszałem za plecami, a już po chwili stanęła przy zlewozmywaku i zaczęła płukać filiżanki i wkładać je do zmywarki.

Podejrzewałem, że miała kaca, ale za żadne skarby nie chciała dać tego po sobie poznać. Może nawet było jej trochę głupio.

– Nie musisz. Idź odpocząć – mruknąłem i wyjąłem z jej rąk ostatnią filiżankę.

Spojrzała na mnie z dołu, jakby miała za moment się rozpłakać. Mimo tego, że poprzedniej nocy naprawdę była zalana, wyglądała i pachniała obłędnie. Jej policzki były zdrowo zaróżowione, usta kuszące... Kurwa, kurwa, kurwa!

Pewnie nawet bym nie wiedział, że się upiła i nie przywiózł jej do domu, bo sam bawiłbym się w najlepsze i z pewnością bym coś zaliczył, ale jakaś niewytłumaczona siła zmusiła mnie do tego, żeby wrócić do domu i czekać na nią. Przestawałem poznawać samego siebie.

– Masz rację – wymamrotała, kiedy nasz kontakt wzrokowy zbytnio się przedłużył.

– W szafce są elektrolity – Wskazałem drzwiczki nad jej głową. – Dobrze ci zrobią.

– T-tak – bąknęła i znów stanęła na palcach, żeby sięgnąć opakowanie musujących tabletek.

Sweter, który miała na sobie uniósł się i pokazał kawałek nagiej skóry. Mnie jednak zainteresowało coś, co zobaczyłem na jej ramieniu, które również zostało obnażone. Dotknąłem fioletowego siniaka, a ona syknęła.

– Kto ci to zrobił? – zawarczałem, przypominając sobie, jak jej przyjaciółka mówiła o tym, że Nathalie świetnie się bawiła. – Z kim wczoraj się spotkałaś? Zrobił ci krzywdę?

– C-co? – Odsunęła się gwałtownie i szybko zasłoniła ramię. – Przewróciłam się u...u Cherry.

– A z kim byłaś wcześniej? – naciskałem, a jej drobne ramiona opadły.

Zdawała się zrobić jeszcze mniejsza niż zwykle.

– Cały wieczór byłam u niej – przyznała.

– Ona twierdzi co innego. – Zrobiłem krok w jej stronę, zapędzając ją w róg.

– Kłamała. – Oparła się plecami o ścianę, a jak wzrok błądził na boki. Robiła wszystko, żeby na mnie nie spojrzeć. – Nie przepytuj mnie. Nie muszę ci się tłumaczyć.

– Oczywiście, że nie musisz, ale nie mogę pozwolić na to, żeby działa ci się krzywda.

– Naprawdę byłam u Cherry. Nie wiem, co ci powiedziała, ale taka jest prawda. – Mimo wszystko się tłumaczyła.

Przyłożyłem dłoń do jej policzka, tak, jak zrobiłem to rano, kiedy patrzył dziadek i zmusiłem, żeby na mnie spojrzała. Tabletki, które trzymała w dłoni spadły na podłogę, a ona się wzdrygnęła.

– W porządku – mruknąłem.

– W porządku – powtórzyła za mną i znów spojrzała na mnie spod rzęs.
Nie odpychała mnie, nie wykonywała żadnych ruchów. Tylko po prostu patrzyła.

Not my type ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz