Rozdział 6

26 4 2
                                    

Ups... coś duże te przerwy...

Przepraszam...

Postaram się to naprawić.

Dzisiaj mamy... kolejną część od Eny.

Buziaki i do... napisania.

////////////////////////////////////////////////////////////////////

POV JIN


Co ja sobie myślałem wysyłając ten pieprzony list!

Że będę czuł się lepiej?

No właśnie niee!

Wcale nie jest lepiej.

Co on sobie o mnie pomyśli!

Że znowu próbuje się wybielić!

Kurde, mogłem tego nie robić, tylko postarać się już więcej nie zawracać mu głowy.

Tae zasługuje na coś lepszego, kogoś kto będzie go kochał bezwarunkowo i nie będzie wykorzystywał tak pięknego uczucia.

Bo ja to zrobiłem.

Wiedziałem, że na dużo mogę sobie pozwolić a Tae jest bardzo cierpliwy. Dużo uchodziło mi na sucho i było mi wybaczone.

Jednak przeholowałem.

Moje działania okrutnie go skrzywdziły.

Nawet ogromna miłość Tae do mnie, nie dała rady udźwignąć tej podłości, którą nie tylko jemu sprezentowałem.

Jestem najgorszy z najgorszych, nie zasługuję nawet na to by żyć...

Przez kolejne dni nie chodziłem do Pana Lin, miałem wyrzuty sumienia, że pod pretekstem listu, znów chce się usprawiedliwić.

Podłe...

Nie mogłem spać i cała rutynowa, nocna wędrówka do altany nad jeziorem, powróciła.

Różne myśli napastowały mnie jedne po drugich.

Ciągła gonitwa i mnóstwo pytań bez odpowiedzi, co robić?

Jak dalej żyć?

Nikt nie mógł mi pomóc dopóki sam tego nie będę chciał.

Znowu zaczęły prześladować mnie dziwne myśli tak jak przed leczeniem. Wystraszyłem się. Nie chciałem znowu przez to przechodzić i stracić kontrolę nad własnym życiem. Drugi raz nie dałbym rady. Po kolejnej nieprzespanej nocy poddałem się. Z wyglądem zombi poczłapałem do gabinetu Pana Lin.

On jak co dzień siedział w fotelu i czytał książkę. Podniósł wzrok znad lektury i uśmiechnął się do mnie ciepło.

- Witaj Jinie - Wyartykułował.

Boże, zawołał do mnie jak Chim... jak ja dawno nie słyszałem tego przezwiska. Tak mocno za nim tęsknię. On na pewno mi nigdy nie wybaczy.

- Panie Lin... czy... nadal może Pan być moim terapeutą? Proszę... już nigdy więcej nie opuszczę sesji, bardzo Pana przepraszam... - Nawet nie poczułem a łzy już płynęły bez pytania, a oczy wystraszonego kotka wbiłem w dwie czarne kule chłopaka. Całe moje zachowanie nie było wyreżyserowane, jak bym to zrobił kiedyś, naprawdę bałem się, że odmówi. Bardzo mi pomógł do tej pory a nowa osoba mogła wcale nie być taka wyrozumiała i zaangażowana. Pociągnąłem nosem i spuściłem wzrok, ponieważ jego oczy wypalały we mnie poczucie winy. Nawet nie miałem śmiałości spojrzeć na mojego rozmówcę ponownie.

Recovered Eyes - IV część Sagi "Eyes"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz