Rozdział 27

35 2 0
                                    

Tak jak mówiłam... ze mną nigdy nic nie wiadomo... no ale... teraz albo mnie zabijecie... albo...

No namieszam trochę we fabule!

Gotowi?

Bo ja nie...

///////////

Shin MinRim urodziła się i wychowała w Gwanju.

Była bardzo inteligentna.

Od dziecka wróżono jej karierę naukową i dziewczyna dążyła do tego z ogromną determinacja. Cała podstawowa edukację przesłała śpiewająco, przeskakując nawet klasę. Podobnie było ze studiami. Co prawda, historia literatury nie była jakimś ciężkim przedmiotem, a jej upartość zaprowadziła ja na jej szczyt. Już podczas studiów, jej pracę i analizy zachwycały profesorów. Od razu zachęcali ją do podjęcia pracy w szeregach akademickich, kontynuując naukę na wyższych stopniach.

I tak też postąpiła.

Tego pamiętnego wieczoru, udała się ze znajomymi po udanym egzaminie habilitacyjnym.

Doktor habilitowana Shin Minrim

To brzmiało tak dumnie.

A ona nie zamierzała zwalniać. Liczyła na najwyższy tytuł profesora. Ale na to musiała jeszcze trochę poczekać.

Teraz szalała ze znajomymi na parkiecie, pijąc kolejne drinki.

W końcu zasłużyła na imprezę.

Cieszyła się, jak każda młoda kobieta w jej wieku. Zwłaszcza, że nadal to było mało spotykane. Do tego wykładała na jednym z lepszych uniwersytetów. Ale to nie oznaczało, że była sztywna i stroniła od rozrywek. Miała ogromne powodzenie u mężczyzn. Jednak ona zupełnie nie skupiała się na tym. Znajomi żartowali, że czeka na tego "książkowego" Księcia z bajki. Była romantyczką, co pomagało w jej specjalizacji. Oczywiście pozwala sobie na flirt, ale nigdy nie posunęła się dalej niż niewinne przytulanki i pocałunki.

Czekała.

To nie tak, że nie czuła pociągu do mężczyzn, ale chciała zachować wszystko dla tego jedynego i tego się trzymała.

Do czasu.

Wpadli na w siebie w korytarzu prowadzącym do łazienki. Oboje już mocno wstawieni. Różnice była tylko taka, że Shin tryskała optymizmem, a napotkany przez nią mężczyzna smutkiem i rozpaczą. Coś nie pozwoliło kobiecie przejść obok niego obojętnie. Zwłaszcza widok załzawionych oczu.

Wielkie, ciemne sarnie oczy przepełnione były ogromnym bólem.

- Nie! - Powiedziała sama do siebie- Tego dnia każdy musi być szczęśliwy razem ze mną.

I ... zajęła się chłopakiem.

Wyciągnęła go z dusznego i głośnego klubu, na chłodne, zimowe powietrze. Mimo leżącego w koło śniegu, było przyjemnie i rześko. Najpierw zabrała go na ciepłą zupę do pobliskiej budki. Potem na spacer po parku, który znajdował się w okolicy.

Spacerowali i rozmawiali.

Joon zdradził jej, że jego stan spowodowany był złamanym sercem. Nie zdradził jednak, że chodziło o jego najlepszego przyjaciela... ale o kobietę.

Cóż... bał się jak ona zareaguje.

Nawet nie zauważyli, jak z kilku minut zrobiło się kilka godzin, a oni wylądowali w jej mieszkaniu.

Recovered Eyes - IV część Sagi "Eyes"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz