Rozdział 13

33 3 3
                                    

No dobra, wiem...

Taki "mały" oszust ze mnie... Był V to musi też być... No wiecie...

Dlatego dzisiaj wracamy do Jina, ciekawe co tam u niego słychać?

Ostatnio nie było za dobrze...

Co tym razem zgotowała mu nasza kochana Eny?

Eny:

Kochane Janusze,

Długo nas z Lilką vel Grażynką nie było i pewnie spora część naszych czytelników o nas zapomniała, ale... WRACAJCIE!!!!

Serio, zapraszamy do czytania dalszych przygód naszych bohaterów. A nowych ,"Januszy" zapraszamy do czytania od początku Sagi. 

Lilunia mocno ponownie redaguje wszystkie części, dokładając smaczki. 

 Wstępujcie w szeregi armii Jikooków i "Januszy" !!!

No bo taaak!!!

A teraz kolejny liścik ze szpitala naszego "Bad Boya" z odzysku. Serio pobłądził chłopak, ale nadal jest kochany i bardzo chce być kochany. Przygarnijcie zbłąkanego "kropka" i bardzo serdecznie zapraszamy do czytania i komentowania.

Buziaki, Wasza Eny

//////////

17-31 LIPIEC

Otworzyłem oczy i leżałem na szpitalnym łóżku podpięty do aparatury. Coś mi to przypomniało. Pamiętam, że pikanie bardzo mnie uspokajało. Maseczka z płynącym powietrzem utrudniała mi dokładne obejrzenie pomieszczenia. Podniosłem rękę do twarzy i poczułem, że jeszcze coś mam na palcu. No tak, pulsoksymetr. Zsunąłem go z palca i ponownie sięgnąłem do twarzy zdejmując maskę. Podniosłem się do siadu.

Kręciło mi się w głowie, ale nie czułem już strachu i obezwładniającej paniki.

Przechyliłem głowę na bok i wyjrzałem przez duże okno na zewnątrz. Nic się nie zmieniło, świat żył swoim życiem poukładanym i przewidywalnym, przeciwnie do mojego.

Drzwi skrzypnęły wpuszczając do środka pan Lin.

– O, hej.. obudziłeś się? Jak się czujesz? - Szepnął z uśmiechem.

– Hej.. chyba dobrze, o ile można się czuć dobrze po czymś takim - Rzuciłem cicho sarkazmem z półuśmiechem, ale oczywiście pod swoim adresem a nie mojego terapeuty. Chłopak nie zmienił mimiki swojej twarzy i podszedł do mnie siadając na brzegu łóżka.

– Często ci się to zdarzało? Wcześniej?

– Nie.. właśnie nigdy, strasznie się bałem. Myślałem, że to już koniec - Przeczesałem dłonią włosy – Do tej pory tylko mój przyjaciel Jimin miał takie napady i zdążyłem się nauczyć z tym radzić. Ale, że i ja? To już inna sprawa.. - Zamyśliłem się

– Jin, wiesz co ja myślę? - Wpatrywał się we mnie z rozczuleniem jak rodzic na swoje dziecko. Trochę mnie to zbiło z tropu bo nie wiedziałem co chciał mi powiedzieć.

– Jesteś już prawie zdrowy. Twój organizm zareagował na stres książkowo. Zmobilizował wszystkie siły, aby spróbować sobie z nim poradzić, a nie znowu zakopać gdzieś w mózgu. Twoja biochemia szarych komórek ruszyła z kopyta i wydziela substancje takie, które odpowiadają za stres. Rozumiem, że przytłoczyło Cię to mocno. Ale pamiętasz co Ci zawsze powtarzałem? Przyjdzie taki moment, że tama emocjonalna puści i tak się stało. Teraz będzie już tylko lepiej. GRATULUJĘ!! - Objął mnie ramionami i mocno uściskał.

Recovered Eyes - IV część Sagi "Eyes"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz