Rozdział 16

27 5 0
                                    

POV JIN 1-8 sierpnia

 Dni mijały mi już teraz bardzo szybko, bo oprócz sesji jakie miałem włączyłem się w życie pensjonatu. Owszem byłem pacjentem ale już na tak zwanym „wylocie" zostało mi naprawdę mało czasu na rekonwalescencję. Czułem się już naprawdę dobrze a ludzie tu byli fantastyczni. Przypomniałem sobie wiele rzeczy, które przed przybyciem tu robiłem i byłem w tym całkiem dobry. Tae zawsze chwalił mnie za moje zdolności kulinarne więc postanowiłem je wykorzystać.

Zaprzyjaźniłem się z Panią Choi w kuchni i wspólnie „czarowaliśmy" . Pani Choi była w wieku mojej zmarłej babci. Przekochana osoba, nie wiem jak to robiła ale bezbłędnie wyczuwała moje zmiany nastroju i nurtujące mnie obawy. I również bezbłędnie stawiała trafne „diagnozy", nie raz po rozmowie z nią świat stawał się bardziej kolorowy niż szary.

Ja oczywiście specjalizowałem się w wypiekach a i w gotowaniu też szło mi nie najgorzej. Nikt nie narzekał na słodkości.

Bardzo polubiłem również naturę więc część swojego nad limitowego czasu poświęcałem na pracę w ogrodzie. Pan Xiu, ogrodnik, okazał się mężem pani Choi. Jak się potem dowiedziałem byli w pensjonacie od początku.

Pani Choi była Koreanką a pan Xiu chińczykiem. Małżeństwem byli wzorowym, patrząc na nich wyobrażałem sobie siebie i Tae. Jak jako staruszkowie siedzimy na tarasie i obserwujemy zachód słońca. Tak, chwilę pozostałem w sferze marzeń z głupim uśmiechem dopóki pan ogrodnik nie poklepał mnie po plecach. Wybudziłem się z tego dziwnego snu i wziąłem się za pielenie grządek. Teraz widziałem jak ci ludzie ciężko pracowali niewidoczni dla pensjonariuszy. Nie myliłem się więc mówiąc, że byli prawie niezauważalni.

Uwielbiałem prace przy zbiorach owoców a truskawek szczególnie. Używając ich później przy moich wypiekach. Nie bałem się też pomagać w pracach remontowych, które skutecznie odwracały uwagę od negatywnego myślenia. Gdyby nie fakt, że ja również byłem pacjentem ktoś z boku mógłby pomyśleć o mnie jako o etatowym pracowniku. Zdarzało mi się również biegać z aparatem i uwieczniać różne sytuacje, osoby, zdarzenia. No cóż, zapracowałem sobie na przydomek „złotego chłopca" .

Miłe, prawda?

Czułem się sobą, takim jakim dawno się nie czułem.

Szczęśliwym?

W ostatnim czasie było mnie wszędzie pełno. Taki właśnie byłem przed chorobą. Wszędobylski, oddany, szczery, kochający. Teraz dopiero wiem co straciłem a raczej w czym się zatraciłem.

Pan Sam bardzo mnie wspierał i gdy tylko włączał mi się syndrom złej samooceny on dzielnie stawał na wysokości zadania i szybko sprowadzał moje myślenie na właściwe tory.

Ehhh .. co ja bym bez niego zrobił i co zrobię jak stąd wyjdę?

Trochę mnie to przytłaczało a nawet bardzo.

W Korei nie mam nikogo takiego, chociaż... niedawno jeszcze miałem bo Jimin był takim moim psychologiem. Zawsze mi pomagał i starał się sprowadzać mnie tam gdzie powinienem być. No cóż straciłem to bezpowrotnie. Będę musiał porozmawiać z panem Lin, żeby mi kogoś polecił.

Był piękny dzień i miałem chwilkę między obowiązkami żeby odpocząć. Wziąłem więc arkusz i poszedłem w swoje ulubione miejsce nad jeziorem. Skała, która dostała już określenie „samotni" zawsze dzielnie czekała na mnie i moje listy.

Dziś wyjątkowo nie mogłem się doczekać bo w głowie kłębiły mi się różne myśli i nie wiem czy zdołam je wszystkie przelać na papier, aby czegoś nie pominąć.

Recovered Eyes - IV część Sagi "Eyes"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz