ZAPRASZAM WAS NA NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM :)))
Mark stoi opierając się o ścianę i się śmieję gdy stoję przed panem Malikiem w moim nowych vansach z Hello Kity i wycieram mu krew z twarzy.
-To ile ten chłoptaś miał lat?- cały się trzęsie. Uśmiecham się, ale staram się to ukryć widząc minę pana Malika, który naburmuszony wbija wzrok w swoje kolana. Nie powinnam się śmiać. To było bardzo hmmm urocze.
-To nie jest śmieszne.- Pan Malik się dąsa.-Jesteś moim ochroniarzem, to twoja wina.
-Trudno było mi pana chronić skoro nie powiedział mi pan, że wychodzi, wszedł do metra i wdał się w bójkę z jakimś dzieckiem.
-Ale...
-Niech się pan nie odzywa-mamroczę i przykładam wacik do rozciętego łuku brwiowego.
-Szczypie!-marudzi jak małe dziecko
-Trudno-mówię surowo, ale zaraz łagodnieję i dociskam trochę delikatniej. Mark chichoczę i wychodzi a ja naklejam plaster i delikatnie przygładzam palcami. Przeczesuje mu włosy palcami starając się żeby kosmyk na czole wrócił na miejsce.
-Też mu dowaliłem - mówi w końcu z nutą dumy w głosie i uśmiecha się pewnie. Brzmi to tak uroczo i dziecinnie, że wybucham śmiechem. Odchodzę kawałek i patrzę na pana Malika z pewnej odległości. Siedzi na swoim biurku i wpatruje się we mnie. Ma jeszcze okropnie rozciętą wargę.
-Jak ta warga?-pytam.
Wzrusza ramionami a ja podchodzę i lekko ciągnę jego dolną wargę w dół. Wygląda rozkosznie więc wybucham śmiechem.
-Co jest takie zabawne panno Jackson?
-Ależ nic.- zauważam, że jego ręka też jest obita a skóra z kostek na dłoni jest starta. Podwijam mu rękaw koszuli. Jego ręka jest pokryta tatuażami. Oglądam je przez chwilę. Niektóre są naprawdę dziwne i oryginalne. Odkładam drogocenną spinkę do mankietu na biurko i polewam odrobiną wody utlenionej jego starte kostki. Syczy lekko a ja uśmiecham się pod nosem i wycieram jego rękę z nadmiaru płynu:
-Dzielny chłopiec- uśmiecham się szeroko a on odwzajemnia uśmiech. Stoję i patrzę na niego a on na mnie. Trzymam jego rękę. Przyciąga mnie lekko do siebie tak że stoję między jego nogami.
-Ten gnojek nic pani nie zrobił?
-Nie, wszystko w porządku- mówię cicho w jego szyję czerwieniąc się. Obejmuje mnie lekko w talii a ja się spinam. To dosyć dziwne, ale miłe. Odpycham się lekko od jego torsu i patrzę w jego oczy a on patrzy w moje i wpatrujemy się w siebie w ciszy. Przysuwa lekko do mnie swoją twarz i czuje jego miętowy oddech. Dyszy lekko a ja czuje ucisk w brzuchu. Mój oddech również przyspiesza. Cholera, Rose ma racje to naprawdę niezwykle przystojny facet. Jego ciemne oczy lustrują moje usta, lekko oblizuje swoje. Opuszczam lekko głowę i wbijam wzrok w moje buty, ale on podnosi moją brodę zmuszając abym spojrzała mu w oczy co robię. Oblizuję usta i przygryzam wargę. Lekko zbliżam swoją twarz. Zamykam oczy i rozchylam usta. Nagle dzwoni telefon na moim biurku. Chichoczę nerwowo i odbieram go:
CZYTASZ
Glimmer | z.m
FanfictionOn może kupić wszystko czego tylko zapragnie. Mimo tego nie widzi w swoim życiu sensu. *** Ona może mu podarować coś czego nie można mieć za pieniądze. "Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia...