NOTKA NOTKA NOTKA
Dziś w firmie jest jakiś ważny bankiet i wszyscy chodzą poddenerwowani. Ma być to bakiet charytatywny na dzieci z domu dziecka. Różne szychy podarowały rzeczy na licytacje aby kupowały je inne szychy. Okazja do popisów ale przede wszystkim do pomocy drugiemu człowiekowi. Wiem, że dla Zayna to bardzo ważne, planuje to od kilku dni. Chciałby jak najwięcej przekazać dla tych dzieciaków. Mam już dosyć napiętej atmosfery, nie lubię czegoś takiego. Totalnie nie mogę się skupić na pracy i cały czas zerkam na Zayna i widzę, że on też patrzy co jakiś czas na mnie. Mimo to staram się skupić na pracy i jak najlepiej ją wykonać. Wbrew pozorom moja praca jest dosyć odpowiedzialna. Zerkam na przepiękną sukienkę jaką kupił mi Zayn i uśmiecham się pod nosem. Nie ciepię gdy dostaje od niego prezenty, ale dla tej niesamowitej sukienki mogę zrobić wyjątek. Jest ciemna ale jej dół to mieszkanka tylu kolorów, że wygląda jakby płoną fioletowo-niebiesko-różowym ogniem. Dzwoni telefon Zayna i po krótkiej rozmowie zwraca się on do mnie:
-Muszę iść coś ustalić związanego z bankietem. Pomożesz? Chodzi o jakieś dekoracje a ja kompletnie się nie znam na takich rzeczach. Chyba nie mam wyczucia stylu.
-Okej, ale i tak uważam, że masz lepsze niż ja.
Zamykam komputer. Wszystko, dosłownie wszystko tylko nie praca. Nie mam do tego głowy. Idziemy do windy. Zayn przygryza wargę gdy wchodzimy do środka. W moim podbrzuszu wręcz się gotuje. Oddycham zdecydowanie za głośno. Wbijam sobie paznokieć w rękę. Emily! Opanuj się, ty nie miewasz takich myśli. Znaczy nie miewałaś dopóki... Jesteś grzeczna. Byłaś? Schodzimy na dół i musimy wybrać jakieś nudne dekoracje z folderu. Chcę się na to zdecydować jak najszybciej, iść do domu i włączyć jakiś nudny film, ale dziś będę musiała siedzieć w biurze do nocy i znosić perfekcje pana idealnego. Zaczynam udawać, że mnie to ciekawi i staram się pomóc jak najlepiej. Pomóc Zaynowi to część mojej pracy, nie mogę jej zawalić. Muszę być profesjonalistką. Praca oddzielnie od prywaty. Potem wracamy na górę znów windą .Zayn uśmiecha się do mnie szeroko.
-Ach te windy- rzuca tajemniczo i puszcza do mnie oko a ja mam ochotę krzyczeć. On to robi specjalnie prawda? Nie wytrzymam dziś tyle czasu w biurze. Widzę jak bawi się swoimi palcami. Jak tylko wrócimy do pokoju muszę z nim pogadać.
-Emily muszę ci coś powiedzieć. Coś ważnego.
Kiwam głową ale trochę się boje. A co jeśli mnie zwolni? A co jeśli uznał, że za bardzo mu się narzucam? A co jeśli znalazł sobie inną sekretarkę? A co jak powie, ze to był tylko przelotny romans? Moje serce łomocze i żołądek podchodzi mi do gardła. Drzwi windy się rozsuwają i Zayn podchodzi do recepcji:
-Mia mam jeszcze coś do załatwienia?
-Nie szefie to wszystko-Mia uśmiecha się formalnie wpatrzona w ekran komputera choć widzę, że uśmiecha się pod nosem. Wchodzimy do gabinetu. Zayn wręcz wpycha mnie do gabinetu, zamyka drzwi i sekundę potem przywiera do mnie ustami totalnie mnie zaskakując. Bierze mnie na ręce a ja chichoczę i oddaję pocałunek.
-Emily- szepcze a ja wplatam palce w jego włosy i przywieram do niego. Chce być jak najbliżej jego jak tylko się da. Chce go czuć. Chcę być jego a on ma być mój. Chcę abyśmy byli razem.
-Zaynie-odpowiadam a on całuje mnie w szyję. Wciągam powietrze ze świstem a on sadza mnie na swoim biurku zwalając papiery na ziemię i zostawiając mokrą ścieżkę pocałunków na mojej szyi. Jęczę zawzięcie i coraz mocniej obwijam sobie jego włosy dookoła moich palców.
-Muszę ci coś powiedzieć- Wodzi rękoma po moich biodrach i całuje moje włosy. Po chwili chwyta mnie za rękę i spogląda mi w oczy.
-Kocham cię.
Otwieram usta i odszeptuje cicho:
-Ja też.
Całuje mnie w szyje a ja się kładę na jego biurku i wybucham melodyjnym śmiechem.
-I co teraz?-pyta udając złego a ja nadal cichoczę. Nachyla się i łączy nasze usta w pocałunku a ja bawię się jego krawatem. Zaczyna mnie celowo łaskotać swoim zarostem a ja znów wybucham śmiechem. Czuję się szczęśliwa. Wkłada rękę pod moją bluzkę a ja drocząc się z nim próbuję ją zabrać. Nagle drzwi się otwierają i staje w nich Mia. Uśmiecha się szeroko:
-No witam-opiera się o framugę patrząc jak się miotamy. Prawie staczam się z biurka a Zayn mnie łapie mocno w talii.
-Mia to jest nie tak jak myślisz.
-Aha- kwituje tylko Mia i unosi brew-A jak?
Zayn uśmiecha się przelotnie, ale poważnieje.
-Nikt ma o tym nie wiedzieć. Rozumiemy się?
-Pewnie szefie- Mia rozkłada ręce w obronnym geście i mruga do mnie a ja odwracam wzrok. Jest mi głupio, że jej nie powiedziałam o niczym, bo ostatnio jestem z nią naprawdę blisko.
-Właśnie-Zayn udaje, że przegląda jakieś papiery choć tak naprawdę przekłada czyste kartki-Mia po co tu przyszłaś? Masz sprawę tak? - pyta nie unosząc oczu, widzę jak drży ze śmiechu.
-Szykujcie się na ten bakniet gołąbeczki- mówi Mia posyłając nam ciepły uśmiech i wychodzi a my wymieniamy tylko spojrzenia. Biorę sukienkę i idę do łazienki. Trzeba to jakoś przetrwać. Zdecydowałam się w końcu na Zayna z pełnym pakietem.
***
Umieram z nudów. Bankiet jest niesamowicie nudny. Skończyła się licytacja i teraz wszyscy po prostu rozmawiają. Siedzę i wpatruję się w przestrzeń. Nie lubię takich imprez poza tym cały czas wspominam to co stało się pomiędzy mną a Zaynem. Siedzę w mojej pięknej sukni i nadal się czuję jakbym nie pasowała do tego świata. Wpatruję się w Zayna baranim wzrokiem a on się do mnie uśmiecha tak jak lubię najbardziej. Zastanawiam się czy mój uśmiech wygląda podobnie i czy on czuje to samo gdy mnie widzi. Jestem szczęśliwa i przypominam sobie czasy gdy byłam zakochana w gimnazjum i przyglądałam się obiektom moich westchnień zza moich już wtedy rozczochranych włosów. Nigdy nie byłam kochliwa ale jak kochałam to na zabój jednak nie powiedziałam o tym żadnemu z tych chłopaków. Teraz moje uczucie jest odwzajemnione...A ja jestem taka szczęśliwa, że nie umiem tego opisać. Czuje te motylki w brzuchu, czuje nieopisane szczęście i radość. Do naszego stolika dosiada się mama Zayna:
-Promieniejesz Emily, wyglądasz cudownie.
-Dziękuję. Pani też wygląda cudownie. Jak zwykle zresztą.
Uśmiecha się do mnie i mocno mnie ściska a ja odwzajemniam uścisk. Zauważam Taylor gdy idzie w naszą stronę, patrząc na mnie, jakby chciała mnie zabić. Nigdy nie chciałam jej traktować jak rywalki. Siada obok z naburmuszoną miną wydymając usta.
-Oh Em jaka urocza sukienka- uśmiecha się nieszczerze- Taka retro.
-Nie wydaje mi się- wcina się pani Malik- jest nowoczesna i naprawdę piękna Emily.
-Dostałam od Zayna- uśmiecham się sztucznie.
Zerkam na Taylor. Na jej dekolcie i twarzy pojawiły się plamy prześwitujące nawet przez podkład. Ma sukienkę, która jest bardzo, bardzo obcisła i bardzo, bardzo krótka. Prawie cała jest wycięta na plecach i wygląda to jakby zakrywała się kawałkiem szmatki od piersi do połowy ud. Mimo skąpego ubioru wygląda zachwycająco.
-Oh wyglądasz cudownie- gruchocze do mamy Zayna a ona uśmiecha się uprzejmie. Taylor odwraca spojrzenie na Zayna i mruga do niego co chyba ma być zalotne ale wygląda jakby coś jej wpadło do oka. Dławię się wstrzymując chichot. Zayn jednak nie zwraca na nią uwagi tylko pyta mnie cicho:
-Zatańczymy?
Kiwam głową i idziemy na parkiet. Obejmuje mnie w talii a ja zakładam mu ręce na szyję bawiąc się włosami na jego karku:
-Szkoda, że Mia weszła prawda?
Rumienię się ale moja podświadomość podpowiada mi, że nie muszę się przed nim niczego wstydzić.
-Szkoda. Ale to chyba nie jest nasza ostatnia szansa prawda?
-Jaka ty niegrzeczna- szepce i zjeżdża ręką niżej.
-Wyżej z tą rączką- mówię unosząc brew.
-No ale...
-Nie przy ludziach- mrugam do niego a on kręci głową. Piosenka się kończy i podchodzi do nas Taylor. Pilnuje się aby nie wywrócić oczami. Ciągnie nas do stolika. Właściwie ciągnie Zayna a ja idę za nimi. Nie mam zamiaru grać w jakieś gierki, bo wiem, że Zayn woli mnie. Siadamy przy stolku i pijemy wino. Zayn pije kieliszek za kiliszkiem trzymając rękę na moim udzie. Jego poczynania zaczynają być coraz śmielsze. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. To trochę przerażające ale...fajne? Uśmiecham się do niego i przygryzam wargę. Niestety tayloe nam przerywa:
-Zaynie mogę skorzystać z łazienki w twoim gabinecie? Nie chcę czekać w kolejkach.
-Dobrze.- Zayn niechętnie wstaje szepcąc w moje ucho ciche „Zaraz wracam".
Patrząc na minę Taylor mam dziwne czuje w sercu dziwne uczucie niepokoju i coś mi mówi, że gdy ona się miesza nic dobrego z tego nie wyjdzie. Niedługo ma się okazać, że się nie myliłam._________
Hej żuczki
Wiem, że jestem do dupy i nie chce wam tu gadac jak ciężko jest w liceum już od samego początku ani nic, bo wiem, że pewnie i tak was to nie obchodzi. Cholernie nawaliłam i nie wywyiazalam się z obietnicy i boje się wam wstawiać rozdział. Licze, że ktoś jeszcze chce to czytać i ktokolwiek ze mną zostal. Dziś piątek, siedze i pisze rozdziały naprzód abyście byli zadowoleni, ale z ręką na sercu
MOGA POJAWIAC SIE BAAARDZO NIEREGULARNIE BO SZKOŁA.Mam nadzieję że wam się spodoba. Napiszcie co myślicie
Dziękuje za wszystko, jesteście dla mnie bardzo ważni i mam łzy w oczach pisząc to, bo wiem, że was zawiodłam.
Dziekuje za wszystko
Kocham was najmocniej na całym świecie moje żuczki
Napiszcie jak u was w szkołach
Olcia
CZYTASZ
Glimmer | z.m
Fiksi PenggemarOn może kupić wszystko czego tylko zapragnie. Mimo tego nie widzi w swoim życiu sensu. *** Ona może mu podarować coś czego nie można mieć za pieniądze. "Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia...