Gotowa?- Zayn wchodzi do pokoju a ja kiwam głową. Zmyłam makijaż i rozpuściłam włosy. Mam na sobie jego t-shirt i szorty, które na mnie wiszą. T-shirt sięga mi prawie do kolan a szorty i tak spod niego wystają. Moje stopy są bose, więc jest mi w nie zimno. Zayn patrzy na moje bose stopy a ja trochę podkulam palce, bo lakier mi się starł. Przygryzam wargę i patrzę na niego w napięciu.
-Nie jest pani zimno w stopy?
-Trochę. Może mi pan dać jakieś swoje skarpety albo kap...
-Mam lepszy pomysł- bierze mnie gwałtownie na ręce a ja cicho krzyczę zaskoczona. Niesie mnie jak pannę młodą a ja kładę ręce na jego karku. Dopiero teraz mu się przyglądam. Ma na sobie koszulkę i jeansowe spodnie, a jego stopy też są bose. W pasie ma zawiązaną bluzę. Wychodzi ze mną na korytarz i zamyka za sobą drzwi kopniakiem. Podchodzi do jakiś drzwi i odkrywam, że są za nimi schody. Idzie nimi na górę a gdy dochodzimy do ich szczytu zamieram. Jak pięknie! Na pięterku znajduje się ogród. On ma ogród na dachu. Niesie mnie jednak dalej a ja podziwiam jak zadbane są wszystkie roślinki, jakie wszystko jest perfekcyjne. Wychodzi na mały taras, pod gołym niebem. Nie zauważyłam tego tarasu i przeszklonej części dachu więc widocznie musi być z tyłu domu. Poza tym zawsze jak tu jestem albo się spieszę albo jest ciemno. Zayn kładzie mnie na leżaku. Pomiędzy leżakami stoi butelka wina i kieliszki. Cholera, nie powinnam tyle pić. Kładzie się obok mnie.
-Co będziemy robić?-pytam zaskoczona.
-Patrzeć na gwiazdy.
Zerkam w niebo. Zawsze lubiłam to robić, ale nigdy nie mam na to czasu. Gdy jeszcze były dobre czasy kiedy Emily była mała wymykałam się na taras i obserwowałam niebo. Kochałam patrzeć w chumry i gwiazdy jednak nigdy nie doszukiwałam się kształtów. Zawsze myślałam, że kryję się tam jakaś niesamowita tajemnica. Gdy nadeszły te gorsze chwile odkryłam, że jest nią to, że zawsze możesz sobie wyobrazić, że osoba, którą kochasz robi to samo. Wszystko upadło gdy dowiedziałam się o strefach czasowych.
-Lubię niebo.- mówię cicho- Zawsze wyobrażałam sobie, że gdy patrzę na gwiazdy moja mama też to robi.
-Gdzie mieszka?
-W Nowym Jorku.
-Ale...
-Wiem gdy podrosłam zrozumiałam, że kiedy u nas jest noc u nich jest dzień. Przepłakałam wtedy kilka nocy. Czułam się jakby ktoś mi odebrał magiczny kontakt z nią.
-Nie mogła pani do niej jeździć?
-Szczerze to nie za bardzo. Nigdy nie było na to ani czasu ani pieniędzy.
-Dlaczego właściwie pani mama przeprowadziła się do Nowego Jorku?- odkorkowuje wino i nalewa do kieliszków podając mi jeden.
-To dłuższa historia- mówię wymijająco.
-Mamy czas.
Zerkam na niego i uśmiecham się. Jest w nim taki spokój, że wiem, że mogę mu zaufać.
-Moja mama była bardzo młoda gdy mnie urodziła. Miała osiemnaście lat. To był szok dla moich dziadków, ale na szczęście zgodzili się jej pomóc. Nie przepadali za moim ojcem. Ja sama szczerze za nim nie przepadałam. - wzruszam ramionami- Na początku nie było źle. Zaakceptowali go aby dziecko miało dwoje rodziców. Na początku był cudownym mężem i przykładnym ojcem. Mam z nim kilka dobrych wspomnień. Pamiętam jak brał mnie na ręce i udawał, że jestem samolotem, pamiętam, że zawsze nazywał mnie księżniczką. Jakieś strzępki z wakacji... Ale potem coś zaczęło się psuć. On zaczął pić a potem bić moją mamę. Wytrzymywała to do czasu gdy nie zranił mnie. Odeszła od niego.
-Ma pani z kim jakiś kontakt?
-Nie. Nie żyje. Popełnił samobójstwo po tym jak mama go zostawiła. Było źle a koleżanka zaproponowała mamie pracę. W Nowym Jorku. Mama przysyłała małej Emily paczki-czuje, że głos mi się łamie a do oczu wstępują łzy- I Emily miała najładniejsze ubrania ze wszystkich dziewczynek. Wszystkie dziewczynki zazdrościły Emily ubrań. Więc Emily zaczęła je niszczyć. Nienawidziła tych ubrań całym sercem.
Pan Malik przesiada się na mój fotel i sadza mnie na swoje kolana mocno przytulając do siebie a ja czuje jak łzy lecą po moich policzkach. Nie płacze, nie szlocham. To tylko kilka pojedynczych, nic nie znaczących łez. Nauczyłam się płakać w kompletnej ciszy.
-Cii-gładzi mnie dłonią po plecach- Wszystko będzie dobrze. Pani mama bardzo panią kocha.
-Wiem. I dlatego tak to boli.
Zayn
-Nie myślała pani nad przeprowadzką do Nowego Jorku?
Wzdycha ciężko.
-Nie stać mnie na to.
No tak. Zapominam jak dużym problemem są pieniądze. Przygryzam wargę. Chciałbym jej kupić dom w Nowym Jorku, najlepiej obok jej mamy, żeby mogła być szczęśliwa, ale wiem, że nie przyjmie czegoś takiego od teoretycznie obcego faceta. Poprawiam jej kosmyk włosów za ucho. Śliczna. Nie powinienem o tym teraz myśleć. Przygryzam wargę.
-Mój dom rodzinny był inny. Ode mnie zawsze za dużo wymagano. Wiem, że moi rodzice bardzo mnie kochają, ale zawsze dużo ode mnie wymagali. Mój tata sam bardzo dużo osiągnął i chciał abym osiągną podobne rzeczy albo i większe. Męczyło mnie to. Inni chłopcy grali w piłkę i podrywali dziewczyny a ja musiałem się skupić na nauce.
-To zabawne jak nas to ukształtowało. Ja zawsze staram się być wesoła nawet jeśli od środka rozdziera mnie smutek. Bronię się przed miłością, ze strachu przed odrzuceniem. Trudno mi mówić co czuje. Mimo to za bardzo ufałam ludziom i często się na nich przejeżdżałam. Teraz mało komu mówię co czuje.
Uderzają mnie jej słowa. Zawsze wydawała mi się tak pozytywną osobą. Zazdrościłem jej tego. Zastanawia mnie jak może sobie tak nadal radzić mimo przeżyć. Skąd bierze siłę by udawać?
-Ja...-zawieszam głos patrząc w jej niebiskie oczy. Wkładam twarz w jej włosy i mamroczę cicho wiedząc, że słyszy- Też nie mam łatwego charakteru. Rządzę się, jestem często niemiły i zbyt sztywny. Chciałbym być odrobinę bardziej jak pani.
-A ja jak pan.
-I właśnie dlatego wynikła tego owocna współpraca. Zawsze możemy się czegoś od siebie nauczyć. Kiedy to potrzebne pani umie mnie rozruszać a ja panią uspokoić.
Kładzie głowę na mój tors a ja opieram na niej brodę trzymając ręce na jej brzuchu. Leżymy tak w ciszy. Jej ręka odnajduje moją.
-Dziękuję-mówi cicho.
-Za co?-pytam lekko zmieszany.
-Za wysłuchanie-podnosi się lekko i podwija koszulkę. Co ona wyprawia? Przez jej brzuch biegnie lekka, ale nadal widoczna blizna. Patrzy w moje oczy i moimi palcami po niej przejeżdża, sterując swoją dłonią.
-On mi to zrobił. Oprócz mojej mamy i mnie nikt o tym nie wie.
-Dlaczego powiedziała pani o tym mnie?
-Nie wiem.. Uważałam, że chcę.
Kiwam głową a ona sięga po swój kieliszek i podaje mi mój.
-Za tajemnice- wznosi toast.
-Za tajemnice- odpowiadam i stukam jej kieliszkiem o mój.
I za Ciebie,piękna, zagubiona dziewczyno.
____________________
Hej żuczki
Kocham was mocno i dziękuje wam za wasze wsparcie. Wpadajcie tez na FF z Harrym, mam nadzieje, ze spodoba wam sie tak jak poprzednie.
Poprawiłam juz wszystko i jestem zadowolona z siebie. Teraz czeka mnie juz tylko rekrutacja
Piszecie ze podoba wam sie moje FF, Zemily itp. Obiecuje ze w wakacje rozdziały będą troszeczke częściej.
Życzę wam we wszystkim powodzenia, kocham was żuczki
Do nastepnego
CZYTASZ
Glimmer | z.m
FanfictionOn może kupić wszystko czego tylko zapragnie. Mimo tego nie widzi w swoim życiu sensu. *** Ona może mu podarować coś czego nie można mieć za pieniądze. "Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia...