-Muszę wracać do domu- wzdycham- Jest już bardzo późno.
-Może pani nocować tutaj. Jutro jest sobota.
-Nie chcę nadużywać pańskiej gościnności.
-Ale...- Zayn chce coś powiedzieć a ja podnoszę się chwiejnie i zapada cisza, którą przerywa brzdęk tłuczonego szkła. Podskakuje gwałtownie. Ojciec, krzyk, bardzo ostre elementy. Takie, które zostawiają blizny na lata. Nie tylko te na ciele. Schylam się żeby pozbierać odłamki i jednym kaleczę się w palec. Tryska krew, zaczynam płakać.
-Emily... Nie płacz- używa mojego imienia i kuca obok mnie ujmując moją dłoń w swoje.
-Zajmiemy się tym-bierze mnie na ręce zgrabnie omijając odłamki. Idzie ze mną do kuchni i sadza mnie na blacie. Wyjmuje z szafki apteczkę. Wyciąga pęsetę, bo w moim palcu jest mocno wbity kawałek szkła. Zaczynam krzyczeć.
-Emily!- zatyka mi usta dłonią- musisz być cicho.
-Dlaczego? Krzyk mnie wyraża.
-No super. Ale na dole śpi Mark i Ella i nie chcesz wiedzieć co sobie pomyślą gdy usłyszą twój krzyk w środku nocy.
Okej ma racje. Milknę więc i przygryzam wargę a on szybko sobie radzi z odłamkiem. Zaczyna lecieć krew, dużo krwi a mnie robi się słabo.
-Tylko nie mdlej. Proszę nie mdlej.-powtarzam -Emily nie mdlej. Emily...
-Emily siedź cicho.- grzebie w apteczce w poszukiwaniu plastra.
Patrzę na mój krwawiący palec.
- Czy to normalne ile tego leci? Czy tego przybywa? A jak mam niewykrytą niekrzepliwość i się wykrwawię i umrę? A co jeś...
Zayn podchodzi do mnie i mnie całuje. Przerywa mi w pół słowa i przywiera swoimi ustami do moich a ja kompletnie odpływam i obejmuje jego twarz dłońmi czując szorstki zarost pod palcami. Krew brudzi jego policzek, ale jemu to nie przeszkadza, bo staje między moimi nogami a ja obejmuje jego brzuch nogami. Odrywam się od niego i pocieram jego policzki kciukami.
-Jesteś cały we krwi.
-Trudno- uśmiecha się lekko i oblizuje usta a ja uśmiecham się blado. Opiera swoje czoło na moim a ja pąsowieje.
-Uhm- chcę coś powiedzieć, ale on znów mnie całuje. Odpycham go lekko i schodzę szybko z blatu i wyjmuje z apteczki chusteczkę. Wycieram z niego krew troszkę rozmazując.
Przygryza wargę i obserwuje mnie oddychać ciężko a ja uciekam spojrzeniem.
-Emily wszystko dobrze?
-Tak- uśmiecham się pod nosem- Chyba już pójdę spać.
-Okej.
Pocałowałam go w policzek i poszłam położyć się do łóżka. Co się właśnie stało? Nie mogę pozbierać myśli. Leżę długo i słyszę Zayna gdy idzie do swojego pokoju. Pół nocy biję się ze swoimi myślami aż zasypiam.
Schodzę do salonu a Zayn siedzi z laptopem na kanapie w samych dresach i z mokrymi włosami. Też właśnie wyszłam spod prysznica, moje włosy też są mokre i moczą koszulkę Zayna, którą mam na sobie.
-Hej- mówię cicho a Zayn posyła mi uśmich znad laptopa i znów pochłania go praca. Wywracam oczami i idę do kuchni. Biorę z lodówki mleko, w szafce znajduje płatki i idę do salonu. Kładę się na kanapie i biorę do ust garść płatków i popijam mlekiem. Mleko skapuje mi po brodzie a ja ocieram je wierzchem dłoni. Zerkam na Zayna a on wpatruje się we mnie z otwartymi ustami.
-Chce pan trochę? -podsuwam mu karton z mlekiem a on bierze sobie łyka i sięga po płatki. Nagle do salonu wchodzi Mark.
-Szefie...- jego twarz rozpromienia się na mój widok.- O panienka Jackson została na noc?
-Hej Mark- szczerzę się i macha mu a on odpowiada uśmiechem. Ella wchodzi do salonu i uśmiecha się niepwnie.
-Szefie, Panno Jackson chcemy coś ogłosić.
Zayn z zaciekawieniem odstawia laptopa a ja siadam wygodniej.
-Jesteśmy razem- mówi Mark i bierze Elle za rękę a ja wydaję z sibie pisk i mocno ich przytulam.
-Coś tak czułam- skaczę rozradowana i moczę ich moimi mokrymi włosami. Zayn jak zawsze zdystansowany chłodno im gratuluje. Robi mi się ciepło na sercu gdy na nich patrzę.
-To właściwie pana zasługa- mówię do Zayna- oboje u pana pracują.
-A wy nadal jesteście na pan, pani?- Ella szeroko otwiera usta.
-No tak. Między nami nic nie ma- mówię.
-Absolutnie nic- dodaje Zayn.
-W takim razie macie ochotę na śniadanie?- pyta Ella patrząc na mleko i płatki.
-Jestem taka głodna- mówię.
-W takim razie lecę do kuchni-Ella chichocze jak nastolatka.
-Pomogę ci- deklaruje się i idę za nią. Bardzo się cieszę, że im się udało wreszcie natrafić na odpowiednie osoby. Z tego co wiem Ella jest wdową a Mark rozwodnikiem a mimo to odkryli to uczucie na nowo. Gdy jesteśmy w kuchni Ella, przysuwa się do mnie i pyta cicho:
-Czyli ty i on...
-Nic. To mój szef.
-I?
-Ella proszę.
Już nic nie mówi i przez dłuższy czas panuje kompletna, krępująca cisza.
Zayn
-Szefie?
Podnoszę wzrok znad laptopa
-Tak Mark?
-Pan i Panienka Jack...
-Pracujemy razem- znów wbijam wzrok w ekran przypominając sobie nasz pocałunek z poprzedniej nocy. To nic nie znaczyło. To był tylko przelotny całus. Nic więcej. Nie warto nawet o tym myśleć.
-Ale szefie!
-Mark bardzo się cieszę z twojego związku z Ellą, ale...
-Ale?
-Ale na razie nie mam potrzeby w żadnym być.
Mark marszczy brwi, ale nic nie mówi tylko idzie do kuchni. Zamykam laptopa i idę w ślad za nim. Emily wcina płatki jak zwykle prosto z pudełka czekając aż usmażą się naleśniki. Jej włosy są mokre i jest ubrana w białą, bardzo luźną na nią koszulkę i szorty przez co jej nogi są wyjątkowo wyeksponowane. Są długie i zgrabne. Wpatruje się w nią jak idiota i wyłapuje jej spojrzenie.
-Hmm?- pytam nieprzytomnie.
-Dresik się panu obsuną - chichocze a ja poprawiam go, bo faktycznie wisi na najniższej przyzwoitej wysokości. Siadam obok niej a Ella podaje nam śniadanie. Wychodzą trzymając się za ręce a ja odprowadzam ich wzrokiem i zabieram się za naleśniki.
-Panno Jackson chciałbym aby to co zaszło ostatniej nocy...
-Nikt się nie dowie- spuszcza głowę i ja momentalnie żałuję moich słów.- Chcę już wracać do domu- mówi i szybko wychodzi z kuchni i zostawia po sobie niedojedzone naleśniki. Jestem kompletnie niedoświadczony. Wzdycham ciężko i zmywam po nas talerze. Nawet nie warto już próbować, bo i tak spapram.
_________________
hejcia naklejcia
żuczki mam już wystawione oceny i z tej okazji rozdziały będą pojawiać się o wieeeele częściej będą dłuższe itp.
koniecznie napiszcie jak wam się podoba ten rozdział, spodziewaliście się takiej pary?
napiszcie mi co u was w szkole
kocham was wszystkich mocno
do następnego :*
CZYTASZ
Glimmer | z.m
FanfictionOn może kupić wszystko czego tylko zapragnie. Mimo tego nie widzi w swoim życiu sensu. *** Ona może mu podarować coś czego nie można mieć za pieniądze. "Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia...