Tak bardzo boli mnie głowa. Krzywię się i otwieram oczy. Widzę spojrzenie brązowych oczu skierowane prosto na mnie. Orientuje się, że leżę na torsie pana Malika i podskakuje lekko. Siadam na łóżku i patrzę na niego a on siada obok mnie i poprawia moje włosy:
-Co ja tu robię?- pytam przerażona.
-Zadzwoniła wczoraj pani po mnie.
Coś zaczyna mi świtać. Pamiętam wszystko oprócz rozmowy i tego co było po niej. Wolę nie wiedzieć co powiedziałam, wolę sobie nie przypominać.
-Jak się pani czuje?
-Nawet dobrze-kłamię. Wolę uważać na każde słowo.
Uśmiecha się do mnie a ja nieśmiało odwzajemniam uśmiech. Nie mam pojęcia ile wypiłam poprzedniego dnia. Boli mnie każda kosteczka w ciele. Zerkam na niego. Wygląda tak normalnie. Ma na sobie obcisły top i dresy. Oglądam jego tatuaże zmęczonym wzrokiem.
-Podobają się pani?
-Są bardzo fajne.- uśmiecham się i wstaje chwiejąc się. Mam ochotę zwymiotować, ale udaje niewzruszoną- Mogę wziąć prysznic?
-Jasne. Na krześle w łazience ma pani świeże ubrania.
-Ojej?
-Trochę źle się pani poczuła i tamte nie nadają się za bardzo do noszenia.
-Jedziemy dziś do biura?-pytam starając się przypomnieć sobie co się działo poprzedniego dnia
-A jest pani na siłach?
-Myślę... myślę że tak- uśmiecham się.-Mam mocną głowę. Jasne, jasne.
-Ale kiepską pamięć.
-Co wczoraj zrobiłam?
Zayn odwraca się do mnie i zauważam, że drży od śmiechu. Matko co ja takiego zrobiłam?
-Nazwała mnie pani Kocurkiem.
Zamykam oczy. To się nie dzieje. Błagam powiedzcie, że to ni prawda. Nie mogłam nazwać go pieprzonym Kocurkiem.
-Przepraszam-szepczę.
-Nic się nie stało. Ogólnie była pani bardzo...uwodzicielska.
-Tak bardzo pana przepraszam za wszystko co powiedziałam. Nie pamiętam tego, ale na pewno nie było mądre...
-Śniadanie jest za piętnaście minut. -przerywa mi -Na co ma pani ochotę?
-Naleśniki.- mówię zrezygnowana.
Kiwa głową i wychodzi a ja idę do łazienki. Patrzę na krzesło. Torba z bielizną i nową mgiełką. Cholera zaraz zacznę to kolekcjonować. Myję się szybko i ubieram się w szarą koszulkę, spódnicę i rajstopy. Obok krzesła stoi pudełko z nowiutkimi białymi converse. Dziwnie się czuje przyjmując te wszystkie rzeczy. Przeglądam się sobie w lustrze. Jestem blada i mam rozczochrane włosy. Próbuje je jakoś ogarnąć. Nienawidzę ich i nienawidzę siebie. Zaczynam płakać. Siadam na ziemi a łzy lecą po mojej twarzy. Słyszę kroki i próbuje zetrzeć łzy ale Zayn wchodzi do łazienki szybciej:
-Panno Jackson-kuca obok mnie-Co się stało?
Szlocham więc mnie przytula a ja się w niego wtulam na tyle mocno na ile umiem. Szepce uspokajająco do mojego ucha, jak do małego dziecka a ja moczę mu koszulę:
-Zje coś pani, napije się herbaty od razu będzie lepiej.
-Nie będzie. Nadal będę wyglądać jak kupa!
Bierze mnie za dłoń i całuje moje palce. Jest takim dżentelmenem. Rumienię się a on gładzi dłonią mój policzek.
-Panno Jackson, jest pani bardzo, bardzo piękną kobietą.
Prycham a on trzyma mnie za brodę abym spojrzała mu w oczy:
-Nie widzi pani tych wszystkich spojrzeń? Mark, Pan Taylor?
Spoglądam na niego i całuję go w policzek. To było bardzo miłe. Żadne z nas tego oficjalnie nie powiedziało, ale wiem, że to koniec naszej wcześniejszej kłótni i wszystko wróciło do normy. O ile nasze relacje można nazwać normalnymi.***
Jem naleśniki machając nogami. Ella zostawiła nas samych. Zayn jak zwykle siedzi z laptopem i co jakiś czas posyła mi uśmiech. Kulę się lekko i kończę moją porcję a potem wstawiam talerz do zlewu i myję go. Wstawiam go do zmywarki. Zabieram talerz Zayna i również go myję nucąc pod nosem. Słyszę jak cicho gra radio. Zerkam na Zayna i podgłaśniam je. Nadal jest pochłonięty pracą. Zaczynam ścierać blat i tańczyć. Macham biodrami i robię wysoki i rytmu muzyki. Odwracam się aby zetrzeć blat, na którym jedliśmy i widzę spojrzenie Zayna. Patrzy na mnie jak na kosmitkę. Podchodzę do niego i łapię go za rękę abyśmy razem zatańczyli:
-Wiem, że umie pan tańczyć no dalej!- rozgłaśniam muzykę na full ale on nadal tylko na mnie patrzy więc łapie go za nadgarstki i staram się jakoś rozruszać. Zaczyna tańczyć i tańczymy razem więc zaczynamy szaleć. Obraca mnie a potem bierze na ręce i zaczyna się kręcić. Wybucham śmiechem a on obraca mnie do góry nogami a ja chcichoczę. Znów jestem głową do góry a on mną obraca mną delikatnie trzymając mnie za rękę. Robię kilka piruetów. Piosenka zmienia się na wolną więc wtulam się w jego tors i kładę ręce na jego kark. On umiejscawia swoje na moich biodrach i zaczynamy lekko się przemieszczać w rytm muzyki. Zamykam oczy i napawam się tą chwilą. Czuję się taka bezpieczna i kochana... Piosenka dobiega końca szybciej niż bym chciała i rozpoczyna się kolejna „Shake it off". Wybucham śmiechem i zaczynam tańczyć machając rękoma. Zayn mnie naśladuje a ja wybucham śmiechem. Bierzemy się za ręce i wykonujemy serię obrotów. Na słowa Shake It Of macham biodrami jak wariatka i ten ruch również zostaje powtórzony przez mojego szefa. Nie mogę przestać się śmiać, więc przerzuca mnie przez ramię i obraca się.
-Niech pan przestanie albo zwymiotuje.
Stawia mnie i dalej tańczymy a on na koniec piosenki obraca mną nad swoją głową jak profesjonalny tancerz. Piosenka się kończy a my słyszymy oklaski. Mark stoi w drzwiach i śmieje się szczerze. Robię się czerwona:
-Jedziemy czy się przebranżowujecie na tancerzy?-pyta uśmiechając się szczerze.
-Jedziemy- mówi sucho pan Malik nagle całkowicie się zmieniając. Ciekawe jak można się tak bardzo zmienić i dlaczego?_____________
Hejka
Zapraszam was na kolejny rozdział. Koniecznie napiszcie co myślicie o zachowaniu naszej pary. Jak sadzicie co się wydarzy w następnym rozdziale?
Kocham was żuczki
Do następnego
CZYTASZ
Glimmer | z.m
FanficOn może kupić wszystko czego tylko zapragnie. Mimo tego nie widzi w swoim życiu sensu. *** Ona może mu podarować coś czego nie można mieć za pieniądze. "Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia...