Kremuje dłonie, zdejmuje zegarek i pierścionki oraz związuje włosy. Przegladam się sobie w lustrze toaletki i uśmiecham się do własnego odbicia. Poprawiam włosy i oblizuje usta. W sumie jest na prawdę okej. Zerkam na siebie z blyskiem w oku mówiącym "A kto jest taki fajniutki? To tylko ja!" i odwrcam się, zerkając na Zayna, który patrzy na mnie zrezygnowany, leżąc z policzkiem wcisnietym w poduszkę.
-Ile można kobieto? -jęczy głośno.
Prawie u niego zamieszkałam, spedzam tu sporo czasu i często tu nocuję. Żadne z nas jednak nie nazwało tego-naszej relacji- oficjalnie związkiem.
-No chodź- marudzi i wyciąga ku mnie dłoń, a ja ją chwytam i kładę się obok niego, opatulajac się kołdrą, która jak zwykle jest niesamowicie miękka. -Jutro sobota-szepce, a ja uśmiecham się lekko i kiwam głową.
-Rodzice nas zaprosili na kawę.
-Nas?-pytam marszcząc lekko brwi.
-Mnie. Ale chcę, abys mi towarzyszyła. Zgadzasz sie?
-Zayn...
-Dopilnuje aby nie było żadnej Taylor, jej matki, ani nikogo. Przysięgam. Nie chcę, aby znowu coś to zepsuło.
-Uhm-mowie zaspana.
-Czyli zgadzasz się skarbie?
Kiwam głową usypiajac.
-Jesteś bardzo zmęczona prawda?-pyta z nutą nadziei w głosie.
Uśmiecham się pod nosem:
-Prawda...-odpowiadam zadziornie, uśmiechając się cwanie.
-To dobranoc -całuję mnie w czoło i słyszę jak nabiera powietrza, jakby chciał coś jeszcze dodać, ale wycofuje się w ostatniej chwili.
-Dobranoc-odszeptuję, wtulam się w jego tors i tak zasypiam.***
Wstaje rano i połowa łóżka Zayna jest już zimna. Wzdycham cicho i wychodzę na klatkę schodową na bosaka. Jak zwykle jest mi zimno w nogi, więc szybko przymykam do kuchni po lodowatych schodach. W kuchni też nikogo nie ma. Idę do salonu. Zayn siedzi na fotelu z nogami przerzuconymi przez porecz. Ma na sobie spodnie od dresu i luźną, czarna koszulkę. Jego włosy są mokre. Ciemne oczy w skupieniu lustrują to, co dzieje się w laptopie. Unosze brew gdy widzę, że znów się nie ogolil. Jego broda jest juz fajniutka. Uwielbiam sposób, w jaki reguluje ją do swoich kości policzkowych. Uśmiecham się pod nosem, czując się znów jak nastolatka. Nie lubię oceniać po powierzchowności, ale cholera, mój facet to prawdziwe ciacho. Biorę głęboki wdech i pukam we framugę. Przenosi na mnie oczy:
-Emily?
-Spodziewałeś się innej dziewczyny?
Uśmiecha się, a ja udaje urażoną. Odstawia laptop na stół i podchodzi do mnie dziarskim krokiem, taksując moje skąpo odziane ciało roziskrzonym wzrokiem. Obejmuje mnie w talii, a ja drżę lekko pod jego dotykiem.
-No co ty. Czyżbyś była zazdrosna?-unosi brew.
Prycham cicho i kładę dłonie na jego.
-Wiem dobrze, że nikt inny, nie ma ze mną szans.
Wybucha śmiechem i kręci głową, patrząc na mnie z blyskiem w oku.
-Masz rację. Okej. Musimy się ogarnąć i pojechać do biura, załatwić kilka spraw -zerka na zegar-potem możemy pojechać do rodziców. Mama chce abym porozmawiał z siostra. Podobno chce mieć kolczyk w języku i mama dostaje szewskiej pasji.
Kiwam głową i siadam na kanapie. Rozgladam się po pokoju i jak zwykle, gdy tu jestem, moj wzrok zatrzymuje się na gitarze, która stoi w rogu.
-Zagraj mi cos-mowię cicho.
-Oj Em mówiłem ci, że...
-Proszę no-jęczę niezadowolona i robię minę zbitego psa.- Jeden występ z wokalem dla mnie, dobrze?
-Ale dawno jej nie stroiłem i...
-Proszę, proszę, proszę.
Wzdycha ciężko i bierze gitarę. Siada na kanapie, opierając ją o swoje udo, a ja siadam obok. Wpatruje się w niego:
-Wygladasz jak rockman.
-Ta, jasne- poprawia włosy, a ja zagryzam wargę. To seksowne. Stroi gitarę, przyglądam się mu uważnie. Marszczy brwi i zagryza wargę. Jego palce sprawnie sobie radzą. Czuję się trochę zawstydzona. Po chwili dźwięki, jakie wydaje z siebie intrumnet, są czyste. Uśmiecha się do mnie szeroko.
-To co mam ci zagrać?-pyta patrząc mi w oczy. Wytrzymuje spojrzenie i wzruszam lekko ramionami. Zayn zaczyna grać, a ja czuje jak przechodzi mnie dreszcz i siadam wygodniej, uśmiechajac się szeroko. Zayn zaczyna cicho śpiewać, szarpiąc struny palcami, a ja czuję, jak do moich oczu naplywaja łzy. Śpiewa mi piosenkę, która uwielbiam "Let Her Go". Coś ściska mnie za serce i nie kontroluje już łez płynących po moich policzkach. Nie wiedziałam, że można kochać kogoś tak bardzo, że to aż boli. Podciagam kolana pod brodę, szczerząc się. Wiem o wielu jego talentach, ale nie spodziewałabym się, że tak genialnie śpiewa. Jego głos jest niesamowity i miękki, a gdy trzeba wyciągnąć wysokie tony, niesamowicie czysty. Zapiera mi dech w piersi, gdy go słucham. Spokojnie mógłby być piosenkarzem z milionem mdlejących fanek, ale wolałbym, aby tak nie było. Byłabym zbyt zazdrosna. Kończy i odstawia gitarę.
-Emiś nie płacz.
Wtulam się w niego mocno, wdychajac jego zapach. Gładzi mnie lekko po plecach, abym się uspokoiła. Od razu robi mi się lepiej i mimowolnie się usmiecham.
-Nie wiedziałam, że tak genialnie spiewasz.
-Bez przesady. Cieszę się, że ci się podobało, ale nie płacz, bo to mi łamie serce zgoda?
-Zgoda- odszeptuję.
-Nigdy więcej nie pozwolę na to, abyś przeze mnie płakała mała.
Spoglądam mu w oczy i pytam poważnym głosem ocierając policzki z łez.
-Obiecujesz?
Marszczy lekko brwi i odgarnia z mojej twarzy kosmyk włosów, chowając go za moje ucho:
-Obiecuje.***
-Zwariowała, mówiłam ci! Powiedz jej coś Zayn, bo ja już nie mam do niej siły!
-Spokojnie mamo. Spokojnie. To tylko kolczyk.
-Jestem ciekawa, co innego strzeli jej do głowy! Zresztą to twoja wina Zayn! Te twoje tatuaże i inne wymysły.
Wiem jak Zayn nie lubi, gdy ktoś zwała na niego wine i widzę jak zaciska szczękę i jest już zły. Zawsze poniesie odpowiedzialność za swoje czyny i potrafi oddać komuś rację, ale fałszywe oskarżenia to coś, czego nie umie znieść.
-Mamo, jestem dorosły do jasnej cholery. Ona prawie też jest.
Mama Zayna przenosi na mnie oczy zrezygnowana. Gładzę go uspokokajająco po dłoni.
-Em, a ty co myślisz o tatuażach i kolczykach?
-Mam dwa tatuaże.
Wal się podrywa i skacze podekscytowana:
-Pokaż!
Zrezygnowana krece głową i wystawiam mały palec, ukazując gwiazdkę:
-Drugi mam pod biustem, na żebrach, więc pokaże ci kiedy indziej.
Wał ogląda gwiazdkę a Zayn wystawia swój palec ukazując swoją. Wal patrzy na gwiazdki i jej twarz rozwswietla uśmiech:
-Jesteście tacy slodcy! Chcę mieć taka relacje z jakimś facetem.
Patrzymy na siebie zaskoczeni i rozbawieni jednocześnie. Zayn tylko kiwa głową z szerokim uśmiechem, a ja uciekam spojrzeniem w bok. To prawda, ostatnio jestem tak cholernie szczęśliwa, że nawet nie mozecie sobie tego wyobrazić. Wal pakuje się pomiędzy nas z cwanym uśmiechem i wyjmuje telefon. Zayn wywraca oczami i wzdycha cholernie głośno, a ja gromię go spojrzeniem.
-Tak, zrobilam to celowo-pokazuje swojemu bratu język szczerzac się złośliwie- Trzymaj łapki przy sobie.
Jestem bardzo zażenowana, tym bardziej, że mama Zayna wybucha głośnym śmiechem i idzie do kuchni. Podciagam kolana pod brodę, mimo że zawsze robię to tylko w domu. Czuję się się tu na tyle dobrze. Wal zaczyna się kłócić z Zaynem. Przesiadłam się na fotel, aby się mieli gdzie bic. Patrząc na nich żałuję, że nie mam rodzeństwa. Zaczyna ją przedrzeźniać, a ja zaczynam się śmiać jak głupia, bo świetnie mu to wychodzi. Zerka na mnie i zaczyna naśladować mój śmiech, a ja wręcz się duszę, po moich policzkach płyną łzy. Nie mogę złapać powietrza. Gdy wreszcie się uspokajam,wyduszam z siebie:
-A obiecywaleś rano, że nie będę nigdy przez ciebie płakać.
Zayn tylko wzrusza ramionami z miną niewiniątka, a Wal kręci głową z dezaprobatą. Mierzy go spojrzeniem spod zmrużonych powiek:
-Widzisz? Facetom nie można zaufać._______
Hej
Po pierwsze wiem, że dawno nie było rozdziału. Wiem. Ale ostatnio mam strasznie dużo rzeczy na głowie (mimo że są wakacje). Mam już następne więc będą się pojawiać regularnie. Trzymajcie za mnie kciuki, bo jutro mam spotkanie z nową klasa i wychowawca i trochę się boje :\
Mam do was prośbę.
CZY KTOS ROBI OKLADKI DO KSIAZEK NA WATTPAD? PROSZE PISZCIE NA PRIV, POTRZEBUJE OKLADKI DO 2 CZESCI :))
NASTEPNY ROZDZIAŁ BEDZIE W NIEDZIELE I TROCHE SIE ZADZIEJE
Kocham was żuczki i dziekuje za wszystko co dla mnie robicie.
Ola

CZYTASZ
Glimmer | z.m
Hayran KurguOn może kupić wszystko czego tylko zapragnie. Mimo tego nie widzi w swoim życiu sensu. *** Ona może mu podarować coś czego nie można mieć za pieniądze. "Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia...