NOTKA POD ROZDZIAŁEM (KONIECZNIE!!!)
Siedzę na balkonie i wdycham chłodne, nowojorskie, wieczorne powietrze. Patrzę przed siebie i zastanawiam się co mam myśleć. Dlaczego mnie nie pocałował? Czy on się mnie wstydzi? Przecież my się prawie kochaliśmy i wydawało mi się, że jednak coś dla niego znaczę, że cos do mnie czuje, a mimo to nie pocałował mnie. Co prawda nie bawiła mnie ta durna szopka w teatrze, ale to byłoby mile. Okej, okej jestem niepoprawną romantyczką i płaczę na filmach jedząc lody, oczywiście pomijając fakt, jaki wizerunek mężczyzny stworzyły w mojej głowie książki, szczególnie moje ulubione powieści dziewiętnastowieczne. W nich mężczyźni są niezwykle mili, kulturalni i dobrze wychowani. Zdecydowanie nie powinnam żyć w świecie fikcji i zrozumieć, że życie to nie książka i nie znajdę ideału. Podciągam mocno kolana pod brodę, gdy słyszę jak otwierają się drzwi. Unoszę głowę, ale zaraz ją opuszczam gdy widzę Zayna. Siada obok mnie i jego ręką szuka mojej, ale ja obejmuje rękoma kolana, nie dając mu jej ująć.
-Emily- słyszę jego szept i prycham cicho na te słowa. Nadal patrzę przed siebie.-Proszę spójrz chociaż na mnie. Em.
Przygryzam mocno wargę, ale nadal na niego nie patrzę walcząc z łzami. Bierze mnie pod brodę i zdecydowanie obraca moja głowę w swoją stronę, zmuszając abym na niego spojrzała. Ja jednak nie chcę tego zrobić i nawet gdy moje oczy są naprzeciw jego, ja odwracam wzrok.-Wiem, że zachowałem się jak ostatni dupek, nie całując cię. Przepraszam. Ale przecież ty nie znosisz szopek, prawda?- w jego głosie słyszę rozbawienie i przenoszę na niego wzrok.
-Nie chcę o tym rozmawiać. Nie ważne.
-Owszem ważne. Skoro jesteś przeze mnie smutna to czuję się jak śmieć.
-Zayn-poodaję się i opieram głowę na jego torsie-Przestań.
-Jak mam się czuć- zmusza mnie, abym na niego spojrzała po raz kolejny-Gdy moja kobieta, przeze mnie cierpi?
Robię się czerwona, robi mi się gorąco i mam ochotę zapaś się pod ziemię a on muska ustami moje włosy. Wtulam się w niego mocniej, a on sadowi mnie na swoim kolanach.
-Znasz mnie. Jestem introwertykiem. Trudno jest mi się otworzyć. Wszystko trzymam gdzieś głęboko w sobie.
-Jakoś nie trzymałeś, gdy chciałeś mnie przelecieć- złość znów we mnie narasta i odsuwam się od niego, a on wzdycha ciężko i wręcz mogę zobaczyć jak powstrzymuje się od wywrócenia oczami.
-Mówisz to tak, jakbym chciał cię wykorzystać- mruczy pod nosem z niezadowoleniem, a ja zaciskam zęby i zakładam ręce na pierś-Em, do cholery, za kogo ty mnie masz?
-Nie wiem- wstaję.- Ale widocznie pieniądze uderzyły ci do głowy. Znajdź sobie dziwki bez zobowiązań. Stać cię – syczę i po chwili żałuję swoich słów, bo wiem jak przykre były. Szczególnie dla Zayna, który jest wrażliwy na tym punkcie. Ciemnieje mu w oczach i mocno przygryza dolną wargę. Zaciska mocno pięści, aż jego kłykcie bieleją. Zaczynam kręcić głową, jakbym chciała cofnąć moje słowa, ale jest już za późno.
-Jesteś suką- mówi, a ja otwieram usta. Rozumiem, że to było wredne , ale nazwanie mnie suką? Zamykam usta i kręcę głową jeszcze bardziej. Siadam na ziemi i zwijam się w kulkę, zatykając uszy i trzęsąc się. Czuję się jakbym była w jakimś cholernym koszmarze, ale to moje życie. Jak można tak bardzo wszystko spieprzyć? Nie kontroluje się i wstaje stając przed nim. Patrzymy na siebie w milczeniu. Staram się nie rozpłakać.
-Dobrze wiedziałaś- zaczyna powoli, aby mocno uderzyć. Jak bokser, który usypia przeciwnika, gotowy na nokaut- jaki jest mój najczulszy punkt. Zaufałem ci i powiedziałem ci o tym, jakim obciążeniem jest dla mnie bogactwo. A mimo to – unosi w górę palec wskazujący.- Mimo to, uderzyłaś właśnie w ten punkt, bo wiedziałaś jak bardzo zaboli. Zabolało. Jesteś zadowolona? Cieszysz się?- jego oczy są przeszklone, a ja znów kręcę głową jak oszalała.- Myślałem, że jesteś inna. Że mnie znasz.
-Zayn nie chciałam...Powiedziałam to pod wpływem emocji.- spuszczam głowę, nie chcąc patrzeć na ból w jego oczach, nadal czując złość i zażenowanie, przez to jak mnie nazwał. W mojej głowie huczy jedna myśl „a nie miał racji?". Bo tak się właśnie czuję. Stoję ze spusczoną głową, a on oddycha ciężko. W końcu odważam się i podnoszę na niego wzrok. Jego spojrzenie łagodnieje, szczęka nie jest już zaciśnięta i opuszcza dłonie wzdłuż ciała.
-Ale zrobiłaś to. Myślałem, że mogę ci zaufać, że ciebie jedną nie obchodzą moje pieniądze. Myślałem, że wiesz, że nigdy nie kazałbym robić czegoś takiego kobiecie za zapłatę. To uwłaczające i smutne, że coś takiego dzieję się na tym świecie. Aż takim złym mnie widzisz? Takim zepsutym szczeniakiem jak opisują mnie te gazety?
-Nie- szepczę ze ściśniętym gardłem.
-Emily- znów zaczyna przysuwając się do mnie.- Nie jesteś suką. Jestem podły, że tak cię nazwałem i nigdy sobie tego nie daruję. Do końca moich dni będę wspominał ten wieczór. Zapomnę to co powiedziałaś ty, ale moje słowa...- zacisnął mocno powieki.- Zawsze będę je pamiętał, rozumiesz?

CZYTASZ
Glimmer | z.m
FanfictionOn może kupić wszystko czego tylko zapragnie. Mimo tego nie widzi w swoim życiu sensu. *** Ona może mu podarować coś czego nie można mieć za pieniądze. "Jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie brak do szczęścia...