Rozdział 16

8.3K 511 23
                                        

Podaje kobiecie bilet a ona uśmiecha się do mnie:
-Dlaczego Mia nie wzięła nam wyższej klasy...- narzeka Zayn.
-Och niech pan przestanie- cichoczę i zajmuje miejsce przy oknie a Zayn siada obok mnie. Jestem przerażona ale nie chcę mu się przyznać, że nigdy nie leciałam.
-Wszystko w porządku panno Jackson?
-Uhm.
-Dlaczego ma pani taką minę? Nie chcę mu mówić. Rozbawi go to. On jest taki światowy a ja jestem zwykłą, szarą myszką kompletnie nie pasującą do tego świata. On był w tylu miejscach, spotkał tylu ludzi a ja najdalej byłam w Szkocji na wycieczce szkolnej. Jestem przy nim nikim, dzieciakiem...
-Nie leciała pani nigdy samolotem?
Robię się czerwona a on uśmiecha się szeroko i splata nasze palce na podłokietniku:
-Jestem zaszczycony, że mogę pani towarzyszyć w pani pierwszym locie.
-Ja też cię cieszę, że mi pan towarzyszy.
Siada koło nas starsza kobieta. Ma jakieś siedemdziesiąt lat. Jest bardzo ładna. Ma duże niebiskie oczy, ładną drobną twarz i sylwetkę i włosy spięte w ciasny kok. Uśmiecha się do nas szeroko i siada obok Zayna. Zerka na nas ciekawie jakby chciała coś powiedzieć aż wreszcie się odzywa:
-Podróż zakochanych?
Patrzymy na siebie z Zaynem i wiem, że któreś z nas powinno zaprzeczyć, ale ja czuje tylko jak moje policzki robią się czerwone. Puszczam rękę Zayna i wbijam wzrok w okno starając się na nią nie zerkać. On odskakuje ode mnie oczy i kręci głową:
-Nie. To podróż służbowa. Panna Jackoson jest moją sekretarką. Kobieta mierzy nas spojrzeniem i kręci głową:
-Niemożliwe... Patrzycie na siebie tak jak patrzą zakochani! Albo jak para tuż po ślubie. A zresztą ja i mój maż długo tak na siebie patrzyliśmy- uśmiecham się do niej ciepło. Uwielbiam takie historie. Może kiedyś będzie mi dane przeżyć coś podobnego? Tylko gdzie i z kim jak całe dnie siedzę w biurze z panem Malikiem?
-Jak długo jesteście razem?
-Jadę na nasze pięćdziesiąt lat-uśmiecha się.-Niestety mój mąż jest ze mną już tylko tu-dotyka swojego serca a ja uśmiecham się i czuje jak do moich oczu napływają łzy.
-Nie płacz kochanie. Masz przy sobie wspaniałego mężczyznę, który cię kocha. Wy też przeżyjecie razem pięćdziesiąt a może i więcej lat.
-Ale my nie...- szybko zaprzeczam.
-A ja nadal wam nie wierzę dziecinko- wzrusza ramionami i wyjmuje książkę a ja się prostuje i zapinam pasy. Patrzę w okno. Jedziemy napas startowy. Boję się. Ręka Zayna spleciona z moją dodaje mi otuchy. Czuję jak wzbijamy się w powietrze i wciskam twarz w jego ramię.
-Już-uśmiecha się-Jesteśmy w powietrzu, może się pani rozpiąć. Rozpinam pas i oddycham z ulgą. Po chwili kelner przynosi nam napoje i przekąski. Ten lot jest bardzo krótki, ale mi tak bardzo chce się spać. Wtulam twarz w jego tors a on mnie obejmuje. Napawam się jego zapachem. Uwielbiam go. Kobieta przygląda się nam znad książki uśmiechając się lekko.
-Znacie się z dwa miesiące prawda?-pyta niespodziewanie a my kiwamy głowami.
-Skąd pani wie? - Zayn jest nieco zdziwiony, ale i czujny jakby bał się, że jest ona porywaczką albo terrorystką.
-To widać.
Zerkam na Zayna a on na mnie unosząc brwi. Nie wiemy co mamy powiedzieć, więc decydujemy się na milczenie. Po chwili znów opieram się o jego tors i zmęczona przeżyciami i ukojona kołysaniem zasypiam.

Zayn

kładam ją jak najwygodniej na moim ramieniu a kobieta siedząca obok odkłada książkę i patrzy na nią z uśmiechem.
-Kochasz ją?-pyta prosto z mostu a ja wbijam wzrok w kolana.
-Tak- mówię cicho bojąc się, że panna Jackson usłyszy. Mimo, że nie znam tej kobiety to wzbudza ona zaufanie.
-Ona też cię kocha chłopcze.
-Niemożliwe.
-Mogę ci to obiecać mój drogi- w jej oczach pojawiają się łzy-Pamiętaj proszę, że ona jest twoim największym darem, że nie możesz jej stracić.
Patrzę na Em i uśmiecham się lekko. Jest taka sslodka gdy śpi. Nagle jednak poważniejszych i doprowadzam się do porządku.
-Nie...nie mogę z nią być. Zawsze będzie w moim życiu ale jako przyjaciółka...
-Niemożliwe- kobieta uśmiecha się zagadkowo i resztę podróży siedzimy w ciszy

***

-Ale jak to?-pytam cicho stając w progu i patrzę na Zayna. W naszym pokoju jest wielkie łoże małżeńskie posypane płatkami róż.
-Spokojnie panno Jackson. Zajmę się tym- Zayn wzywa brata Mii Tima.
-Przykro mi szefie. Dacie sobie jakoś radę? To jedyny pokój.
Zayn wzdycha ciężko aż wreszcie mówi:
-Zajmę kanapę.
-Ja zajmę kanapę- zaprzeczam.
Tim wychodzi zostawiając nas samych i przez następne dwadzieścia minut kłócimy się o to kto zajmie niewielką kanapę. Kładę się na niej buntowniczo a Zayn staje nade mną.
-Niech się pani nie wygłupia. Mamy jeden komplet pościeli.
-Poprosimy o drugi.
-Może po prostu będziemy spać razem? Już raz tak było a to łóżko jest większe. Zmieścimy się.
Otwieram usta za zaraz potem je zamykam. Czy to na pewno normlane w relacji szef- asystentka?
-Na pewno się zmieścimy?
-Na pewno.
Pan Malik bierze mnie na ręce i idzie w stronę łóżka:
-Trzeba to sprawdzić.
Kładzie mnie na nim a ja chichoczę. Rzuca się na łóżko obok mnie tak, że całe podskakuje a ja wybucham śmiechem.
-Damy radę- unosi kciuk w górę i się podosi. Wyciąga rękę w moją stronę.
-Umieram z głodu. Kolacja?
-Kolacja

_________

Hejka naklejka żuczki

Tak jak obiecałam zapraszam na rozdział. Następny będzie w piateczek :)

Jutro dowiaduje się o wynikach rekrutacji!!! Proszę trzymajcie za mnie bardzo mocno kciuki

Ten rozdział jest takim małym wstępem do wydarzeń z Paryża ;) Piszcie czy wam się podoba? Jak myślicie #ZemilyShippers coś się zadzieje?

Jeśli mozecie zostawcie opinię pod hasztagiem #GLIMMERFF z chęcią poczytam i dam wam follow

Glimmer | z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz