Powrót do Domu

531 12 1
                                    

Vincent pov:
Obudziłem się około 8, stwierdziłem że zrobię sobie wolne już teraz. Odwołałem spotkania,
wstałem z łóżka i udałem się do łazienki. Ogarnąłem się i ubrałem. Wyszedłem i skierowałem się do kuchni. Zrobiłem sobie śniadanie i kawę. Usiadłem w jadalni i zacząłem jeść. Jadłem na siłę bo trzeba jeść ale ból gardła mi to uniemożliwiał. Po chwili przyszła Hailie, przywitała się i zaczęła robić śniadanie. Usiadła przy stole, zjadła połowę swojej porcji, spojrzałem na nią i na jej talerz. Gdybym nie stracił głosu bym ją upomniał aby zjadła jeszcze ale się domyśliła.
- No dobra zjem jeszcze.- powiedziała przewracając oczami. Złapała za tosta i go zjadła. Znowu spojrzałem na nią i na talerz.
- Może być?- zapytała kiwnąłem głową na tak, ta odstawiła talerz do zlewu i wyrzuciła tosta który został. Poszła do siebie do pokoju, dojadłem i dopiłem, odstawiłem naczynia do zlewu. Poszedłem do do siebie. Wziąłem leki i zacząłem szykować ubrania na wakacje. Wszedłem do garderoby po walizkę, wziąłem największą i wróciłem do pokoju, zapakowałem rzeczy do walizki i postawiłem ją obok biurka. Usiadłem na łóżku i zacząłem przeglądać telefon. Po chwili napisał Will.
*Wiadomości Vincenta z Willem*
Will:
Zaraz jadę na ostatnie badania a potem dostanę wypis.
Vincent:
Dobrze. To się zbieram. Za 40 minut będe.
Will:
Dobra.
*Koniec*
Wyszedłem z pokoju i poszedłem po Tonego zapukałem do drzwi, usłyszałem zaproszenie i wszedłem do środka.
- Jedziemy po Willa?- zapytał.
- Tak.- odpowiedziałem ale prawie nie było mnie słychać.
- Ale musimy wziąść Dylana albo Shane.- spojrzałem na niego pytającym wzrokiem
- Will ma swoje auto pod szpitalem. I ktoś musi nim pojechać.
- Okej.
-To ty idź do samochodu a ja pójde po Dylana. - kiwnąłem lekko głową i udałem się do samochodu. Usiadłem na miejscu pasażera bo nie chciałem prowadzić,od rana boli mnie głowa. nie mogę się skupić i chodzę z głową w chmurach.
Po chwili przyszli Tony jednak z Shane'em.
Po minie Tonego wywnioskowałem że się zdziwił, otwierzył drzwi kierowcy i zapytał
- Czemu nie prowadzisz?
- Nie mogę się skupić, boli mnie głowa.
- Nie masz gorączki?
- Nie wiem nie mierzyłem.
- pokaż.- Tony przyłożył ręke do mojego czoła. Spojrzałem na niego.
- Dobra gorączki nie masz.- dodał po chwili.
- To dobrze.
- Może poprostu cię boli.
- Może.
Wsiadł na fotel kierowcy i po chwili wyjechaliśmy z garażu. Cała drogę siedziałem z głową opartą o szybę którą podtrzymywałem ręką. Dojechaliśmy do szpitala i zaparkowaliśmy. Wysiedliśmy z auta, skierowaliśmy się do środka na salę Willa. Przywitaliśmy się z nim. Było widać po nim że jest osłabiony, wspólnie stwierdziśmy że pomożemy mu dojść do auta. Po chwili zaczęliśmy się zbierać do wyjścia. Shane wziął torbę Willa i kule. poprosił go o kluczyki do samochodu, ten mu je dał i Shane poszedł do Jeppa. Ja z Tonym podeszliśmy do Willa, nasz brat wstał i się nas złapał. Poszliśmy do samochodu, odstąpiłem Willowi miejsce z przodu a sam usiadłem na jednym z tylnych foteli. Zamyśliłem się i patrzyłem w jeden punkt akurat w tym momencie Will się mnie o coś zapytał. Wyciągnął rękę i mnie lekko szturchnął.
- Hm?- mrókniłem.
- Pytałem jak się czujesz.
- nie najgorzej.
- Lekarz mi coś mówił że dałeś się zbadać wczoraj.
- No dałem
- I co wyszło coś?
- Zapalenie krtani- odezwał się Tony, bo ja zacząłem kaszleć sobie w łokieć. Gdy skończyłem ujżałem na rękawie krew.
- Boli cię gardło?- zapytał po chwili Will
- Mhm i głowa.
- nie masz gorączki?
- jak jechaliśmy to nie miał- wtrącił się Tony
- Nachyl się w moją stronę. - zrobiłem to o co prosił Will. Ten przyłożył ręke do mojego czoła.
- Nie masz.
- Mhm.
- brałeś leki?
- Tak.
- Ale zjadłeś wcześniej śniadanie?
- tak.
- Okej.
- a ty jak się czujesz?- jakoś mi się udało to powiedzieć.
- Dobrze tylko głodny jestem.
- Jak wrócimy to mogę ci coś zrobić.
- Dzięki
Akurat dojechaliśmy pod dom, wysiadłem z samochodu jako pierwszy potem Tony. Razem podeszliśmy do drzwi od strony pasażera. otworzyłem drzwi i pomogliśmy Willowi się podcieść. Ten się na nas oparł i poszliśmy do domu, posadziliśmy Willa w jadalni. Zrobiłem mu jajecznice jak chciał i postawiłem przed nim.
- Lepszej nie jadłem- powiedział po chwili
- fajnie że ci smakuje.
- Jest przepyszne.
- To dobrze.
Poczekałem aż zje i pomogłem mu dojść do jego pokoju. Po drodze zawołał Hailie żeby przyszła do niego do pokoju. Zostawiłem go w pokoju i poszedłem do siebie się przespać.
Will pov:
Gdy Hailie przyszła do mnie do pokoju
- Malutka pomożesz mi się spakować?- zapytałem
- Pewnie, a masz walizkę?
- Taka duża powinna być w garderobie.
- Idę zobaczyć.
Po chwili Hailie przyszła z tą walizką i położyła ją na podłodze.
- Malutka poszła byś zapytać Shane gdzie położył moje kule?
- Pójde, ale ty lepiej nie wstawaj.
- Ok poczekam aż dasz mi kule
- okej.
Hailie wyszła z pokoju a ja w oczekiwaniu na nią przeglądałem e-maile. Po chwili wróciła podała mi kule, wziąłem je od niej i wstałem. Poszedłem do garderoby wyjąć rzeczy które biorę na wakacje. Bardziej je wyjąć bo miałem zajęte ręce i jedynie udało mi się je wyjąć z półek. Akurat malutka podeszła zobaczyć do mnie.
- Malutka pomogłabyś?
- Pewnie.
- Wziełabyś te rzeczy?
- Wezmę.
Hailie wzięła ubrania i podeszła do walizki położyła rzeczy obok, przyszedłem i usiadłem na podłodze obok walizki. Posortowałem rzeczy i zapakowałem do walizki, dobrałem jeszcze kilka rzeczy i je tam dopakowałem. Między innymi musiałem z garderoby wziąść buty, nie chciało mi się wstawać więc poszedłem na czworaka do garderoby. Wybrałem 3 pary butów.  1 Nike x Jordan baby blue, 2 Nike blazery, 3 Nike Air Force z czarnym znaczkiem. Wróciłem do miejsca gdzie siedziałem jeszcze przed chwilą, zapakowałem buty do walizki i przesunąłem ją pod ścianę. Wstałem z podłogi i usiadłem na łóżku. Zobaczyłem że jest 15:50 czyli za chwilę obiad.
- Malutka ty się już spakowałaś?
- Tak. Tony przyniósł mi ostatnio walizkę
- to dobrze. idziemy na obiad.
- Spoko.
- Zobaczymy jeszcze do Vincenta. Po drodze mówił że głowa go boli.
- okej
Wyszliśmy z mojego pokoju i zapukaliśmy do pokoju Vinca, nie usłyszeliśmy odpowiedzi. Otworzyłem drzwi, zobaczyłem Vinca śpiącego na łóżku. Podszedłem bliżej i go szturchnąłem. Lekko otworzył oczy i się na mnie spojrzał.
- Hm?- Mruknął
- Jak się czujesz?
- nadal mnie boli.
- to niedobrze.
- mhm
- zaraz obiad.
- nie chce
- zawsze powtarzasz że trzeba jeść i pilnujesz żeby inny jedli. To zapraszam na obiad
- William mówie że nie chcę. Źle się czuje.
- Dobrze. Ale na kolację schodzisz i nie ma że nie. Bo zacznę ciebie pilnować przy jedzeniu.
- Może zejdę.
- Nie może a Napewno. Pozatym musisz jeść. Ostatnio chyba mało jesz, strasznie schudłeś.
- nie schudłem wydaje ci się.
- Słudłeś- odezwała się Hailie.
- Dobra niech wam będzie że schudłem.
- Vincent ostatnio serio mało jesz i mało śpisz. - dodała Hailie
- Wiem. Ja idę dalej spać, i smacznego
- Dzięki- Powiedzieliśmy równo
Zostawiliśmy Vincenta i poszliśmy na dół. Hailie przed schodami 3 razy się mnie pytała czy dam radę zejść, za każdym razem moja odpowiedź brzmiała Tak. Po obiedzie przypomniałem sobie że mieliśmy dawać znać ojcu czy wszyscy się dobrze czują. Zadzwoniłem do niego.
Will:
Halo?
CAM:
Cześć, coś cię stało?
Will:
Mieliśmy ci mówić czy wszystko u nas w porządku.
Cam:
To słucham.
Will:
To u Hailie wszystko w jak najlepszym porządku, u Tonego też, u Shane coraz lepiej, Ja mam nogę w gipsie. A Vincent ma zapalenie krtani i boli go głowa.
Cam:
Co się stało że masz nogę w gipsie?
Will:
Krzywo stanąłem i naderwałem czy tam zerwałem więzadła. Musiałem mieć operację i nogę w gipsie na 3-4 tygodnie.
Cam:
Oj Willy. A z Vincentem?
Will:
No ma zapalenie krtani i stracił głos, lekarz przepisał mu leki. A jak wracaliśmy z szpitala dzisiaj to mówił że go boli głowa. A od Hailie się dowiedziałem że Vincent ostatnio prawie nie je i nie śpi. Znaczy teraz śpi.
CAM:
Jak przy lecicie to porozmawiam z nim. I z Shane'em.
Will:
Okej. Bardzo możliwe że Vincent przez 2-3 tygodnie jeszcze nie będzie miał głosu.
CAM:
To będzie pisał.
Will:
Wsumie.
Cam:
Mam nadzieję że nie poszedł na te spotkania?
Will:
Kazałem mu je odwołać. Dzisiejsze i aż do wylotu.
Cam:
To dobrze. Spakowani na wyjazd?
Will:
Tak. Raczej tak.
Cam:
To dobrze.
Will:
Ja kończę, idę zobaczyć do Vinca.
Cam:
No pa.

Rodzina Monet IG oraz Ich ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz