Pov Hailie:
Wstałam około 11, dobrze że dziś miałam już wolne. Więc na spokojnie mogłam się spakować. Ogarnełam się, zrobiłam sobie śniadanie i rozmawiałam z Adrienem przez telefon. Posprzątałam po śniadaniu i nakarmiłam Daktyla. Posiadłam się na chwilę na tarasie z mrożoną kawą. Nie siedziałam jednak tak długo, bo stwierdziłam że muszę podlać kwiaty i trochę ogarnąć bo nie chciałam zostawić syfu przed wyjazdem. Mimo tego że mam panią sprzątającą to i tak sprzątam bo nie lubię mieć brudno. Skończyłam rozmawiać z Adrienem bo właśnie musiał gdzieś zadzwonić, chyba zorganizować pomoc dla swojej siostry żeby też odciążyć swojego szwagra, zapowiedział że ogarnie swoje rzeczy i obowiązki i przyjedzie do mnie. Sam podczas tego jak ja lecę do Willa a potem do Pensylwanii on leci do swojej siostry. Postanowiłam coś przekąsić, z owoców które miałam w domu zrobiłam sobie tackę owoców. Po niecałej godzinie usłyszałam piknięcie w domofonu. Był to pewnie Adrien. Odkluczyłam drzwi i odwróciłam się do Daktyla który potrzebował trochę miziania. Wzięłam go na ręce i zaczęłam głaskać. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, podeszłam spowrotem do drzwi i je otworzyłam. Tak jak się spodziewałam był to Adrien. Wpuściłam go do środka i odłożyłam Daktyla. Przywitałam się z Adrienem a potem on z Daktylem. Usiedliśmy w Salonie na kanapie i dojedliśmy owoce z tacki. Siedzieliśmy na kanapie przez jakieś 20 minut bo przypomniałam sobie że muszę zacząć się pakować, i jeszcze muszę zrobić obiad lub zamówić.- muszę się spakować.
- Dobrze.
- I muszę jeszcze zrobić obiad lub coś zamówić.
- To ty leć się pakój a ja żeby się nie nudzić zrobię coś do jedzenia okej?
- Okej. Dziękuję Adrien
- Nie ma za co. Lubię gotować, ale zazwyczaj nie mam czasu.
- Rozumiem. To wymyśl coś na obiad a ja lecę się pakować
- Dobrze.
Poszłam do swojego pokoju i zaczęłam od odszukania walizki. Oczywiście Vincent musiał położyć ją na najwyższą półkę gdzie nie sięgam.
-Adrien!?- zawołałam
- Tak Hailie?!
- Pomożesz?
- Jasne, już jde!- po chwili pojawił się w mojej sypialni
- W czym pomóc?- zapytał
- Zdejmiesz mi walizke?
- Jasne, gdzie jest?
- O tam- powiedziałam wskazując na walizke
- kto ją tam wsadził?
- A jak myślisz?
- No nie wiem, pewnie któryś z twoich braci
- Tak, a dokładniej Vincent
- O lordzie. Chyba raz nie pomyślał
- najwidoczniej nie pomyślał.
Adrien ściągnął mi walizkę na dół i postawił ją na podłodze. Podziękowałam i mężczyzna wrócił do kuchni. Zaczęłam pakować ubrania do walizki. Brałam najwięcej któtkich spodenek, topów i koszulek. Wziełam parę bluz i parę długich spodni. Oczywiście bieliznę i kosmetyki których jutro nie będę używać, ani już dziś. Znaczy jak na razie to przygotowałam sobie te rzeczy i rozłożyłam po pokoju. Nagle usłyszałam piknięcie domofonu.
- Hailie spodziewasz się gości?- zawołał Adrien
- Nie, tylko żeby to nie było moje rodzeństwo. Błagam. Tylko nie oni
CZYTASZ
Rodzina Monet IG oraz Ich Życie
Novela JuvenilHejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.