Vincent

654 10 3
                                    

Vincent pov:
O 13:30 mam rozmawiać z Shane'em o tym aby przestał się ciąć i wogule. Nie mam pojęcia jak zacząć tą rozmowe. Za 10 minut chłopcy będą czekali w bibliotece. Chwilę po 13:30 poszedłem do biblioteki, zastałem tam Dylana i Shane, Shane był wtulony w Dylana.
- o jesteś- Powiedział Dylan gdy mnie zobaczył. Nic nie odpowiedziałem tylko usiadłem na fotelu naprzeciwko chłopaków.
- O czym chcesz gadać?-  wydusił z siebie Shane
- O twoim zachowaniu.
- Przecież normalnie się zachowuje. - wydusił obużony Shane
- Nie dokońca.
- Mhm. - Przez chwilę była totalna cisza. 2 z najmłodszych braci spuścił głowę i patrzył sobie na ręce.
- Shane popatrz na mnie.
- No?
- Doszły mnie słuchy że się tniesz. To prawda?
- Mhm- Mróknał ledwo słyszalnie Shane ale Dylan kiwnął głową na tak.
- Dlaczego?
- Nie powiem.
- Shane ja chcę ci pomóc. Jak mi nie powiesz to nie będe wiedział jak ci pomóc.
- Coś się dzieje w szkole?- zapytałem po chwili.
- Mhm.
- Powiesz co?
- Ty powiec- szepnął do Dylana.
- Wyzywają go, przepychają, przezywają, biją, zaczepiają, zabierają rzeczy itp.
- Czyli to samo co wam tak?
- Tak- powiedział Dylan
- Shane od jak dawna to trwa?
- co?
- To wyzywanie.
- Od jakiś 3 miesięcy.
- A kiedy cię to przerosło?
- miesiąc temu.
- Kiedy ostatni raz to zrobiłeś?
- 3 dni temu.
- Mogę wiedzieć gdzie się ciołeś?
- Na udach, Brzuchu, nadgarstkach.
- Dobrze opatrzyłeś?
- Na moje dobrze.
- Pokażesz? - Shane podniósł koszulkę i zobaczyłem plastry.
- Tony opatrzył, jakiś czas temu.
- Okej. W czym ci pomaga samookaleczenie się?
- Jak to robię to zapominam o wszystkich problemach i się uspokajam.
- Rozumiem. Shane wiesz że masz jeszcze 5 rodzeństwa od wyżalenia się. Aktualnie 4 bo Will jest w szpitalu.
- Wiem, przepraszam.
- Dobrze. Przestaniesz to robić?
- To nie takie proste.
- Wiem ale postaraj się. Wtedy obejdzie się bez przychologa.
- Okej.
- Ja mam pomysł- powiedział Dylan
- Jaki? - zapytałem jednocześnie z Shane'em.
- No więc jak za chce ci się ciąć to strzel sobie z recepturki. Noś ją cały czas na ręce.
- Dobry pomysł Dylan. - przyznałem
- okej.
- Dylan zabiesz wszystkie żyletki i to czym można się pociąć i przynieś do mnie.
- Okej.
- kto o tym wie?
- Ja, Ty, Tony i Hailie.- powiedział Dylan.
- Will też się dowie. Jutro albo za 2 dni wychodzi z szpitala.
- Musi?
- To także nasz brat.
- wiem. Ale on nie może się denerwować.
- Powiemy na spokojnie. Będzie okej.
- Tata wie?- zapytał Shane
- Tak. Powiedział że porozmawia z tobą o tym.
- Okej..
- Dobrze możecie iść.
Chłopacy wyszli z biblioteki, ja przesiadłem się na taboret koło fortepianu. Zacząłem grać. Jak się mogę zasnąć lub mam gorszy dzień, lub się stresuje albo po prostu mi się nudzi to przychodzę sobie pograć. Pamiętam jak za dzieciaka mama uczyła mnie i Tate grać najpierw na pianinie a potem na fortepianie. Wiem że u babci Blanche też stoi pianino, ale Cam chyba nie ma u siebie. Zobaczę jak polecimy do niego, powiem że chce pograć i jak będzie miał to go też zachęcę. A może nauczę Hailie grać, kiedyś się zachwycała jak grałem w nocy. Na początek zagrałem "Mozart- Turkish march". następnie zagrałem "Rush E" a potem "Another love". Gdy grałem tą piosenkę do biblioteki weszła Hailie, przerwałem gre trzymając palce na klawiszach obróciłem głowę do siostry.
- Graj, poczekam. - Powiedziała
- Jak coś ważnego to mów
- Nie, graj posłucham.
- Jak chcesz.
- Pewnie że chce.
- grałaś kiedyś?
- Ciocia mnie nauczyła wlazł kotek na płotek.
- Rozumiem, usiądź sobie.
Zagrałem cała piosenkę. I usiadłem przodem do Hailie.
- O co chciałaś spytać?
- Bo skoro Tony wyzdrowiał to mogę zaprosić Mone i Leo na wieczór filmowy?
- No nie wiem.
- Proszę Vince.
- Wiesz że Shane ma teraz gorszy okres i pewnie nie będzie chciał a sam nie będzie siedział.
- A jak się ich spytam i się zgodzą to ty też się zgodzisz?
- Tak ale przyjdź mi powiedzieć albo napisz.
- Okej. Mam jeszcze jedno pytanie.
- Pytaj śmiało.
- Nauczysz mnie grać na fortepianie albo w piłkę nożną?
- Chciałem pytać czy byś chciała grać na fortepianie.
- Czyli tak?
- Tak nauczę cie. W piłkę nożną każdy z chłopaków umie więc mogą wszyscy cię uczyć.
- Dziękuje.
- Nie ma sprawy. Ale nie zapominaj że z Tonym masz strzelnice a z Dylanem i Willem lekcje samoobrony.
- Pamiętam. A nadal będe miała z Willem?
- Narazie nie będziesz miała wogule.
- Czemu?
- Dylan ma problemy z nadgarstkiem, a Will musi dojść do siebie. I nie wiadomo czy może uprawiać sport.
- Okej. Ale strzelnica wróci?
- Tak, zapytaj jeszcze Tonego kiedy zaczniecie.
- Okej. A kiedy zaczniesz mnie uczyć na pianinie czy tam fortepianie.?
- Jak Cam będzie miał pianino to u niego, jak nie to po powrocie.
- Okej. A zagrasz coś jeszcze? Coś wiesz takiego szybkiego.
- Dobrze zagram.
Usiadłem przodem do fortepianu i zagrałem "Rush E"
Hailie była w niemałym szoku.
- Kto cię uczył grać?
- Głównie mama, ale po jej śmierci grałem żeby się odstresować.- Przerwałem na chwilę.- Dużo nauczyła mnie mama, ale dużo też sam.
- Rozumiem. A grasz na czymś jeszcze albo śpiewasz? Bo Shane i Dylan mega ładnie śpiewają.
- Kiedyś grałem na gitarze. wszyscy śpiewamy. Tony i Will też.
- A pokażesz?
- Muszę się zastanowić gdzie mam gitarze.
- Dylan chyba ma.
- Dylan ma elektryczną. Mam swoją gdzieś w pokoju.
- okej.
- chodź ze mną. Pokaże ci w pokoju.
- dobrze.
Wstałem z taboretu a Hailie z kanapy. Razem udaliśmy się do mojego pokoju. Hailie usiadła sobie przy biurku, a ja udałem się do garderoby z myślą że tam będzie ta gitara. Nie myliłem się była położona w pokrowcu na jednej z półek, próbowałem po nią sięgnąć ale mimo że mam 194cm wzrostu nie mogłem jej dosięgnąć. Wszedłem na 1 półkę, lekko się zachwiałem ale nie spadłem. Szybkim ruchem złapałem gitarę i zszedłem z półki. Wyszedłem z garderoby i położyłem gitarę na podłodze.
- Co tak długo tak robiłeś?
- Szukałem.
- Gdzie była.
- Na najwyższej półce.
- Ty tam dosiegasz?
- Nie. Ale wszedłem na 1 półkę.
- Ja tam mam drabinkę.
- Sam ci ją kupiłem.
- Wiem, i się przydaje.
- To dobrze.
przykucnołem przy instrumencie, otworzyłem pokrowiec i ujrzałem jasno brązową gitarę.
Wyjąłem ją i usiadłem na fotelu, zacząłem ją nastarajać. Gdy to zrobiłem zapytałem Hailie;
- Co mam zagrać?
- Shawn Mendes there's nothing holding me back.
- Cała nasza rodzina śpiewa tą piosenkę.
- Shane i Dylan też to śpiewali. Ale chcę to usłyszeć w twoim wykonaniu.
- Dobrze. Włączyłabyś mi tą piosenkę?
- Pewnie.
Hailie włączyła piosenkę, zacząłem grać. Boże jak ja kocham tą piosenkę, jak jadę sam to pozwalam samemu sobie się trochę wyluzować, wtedy włączam tą piosenkę i śpiewam. Gdy skończyłem grać pokazałem i wytłumaczyłem Hailie podstawy gry na gitarze. Przekazałem jej instrument i powiedziałem aby go wzięła żeby mogła poćwiczyć. Jak jej się spodoba to kupię.
Hailie zadowolona wyszła z gitarą z mojego pokoju. Siedziałem na fotelu, przeglądałem wiadomości i meile.  Stwierdziłem że zadzwonię do Willa
- Cześć Will. - przywitałem się gdy odebrał.
- Hej.
- Jak tam?
- dobrze ale chcę już wyjść.
- To mam dobre informacje.
- No jakie?
- Jutro po ciebie przyjadę.
- w końcu.
- A jak u was?- zapytał po chwili
- Dobrze. Hailie poprosiła mnie abym nauczył ją grać na fortepianie i gitarze. I w piłkę.
- To będziesz miał zajęcie.
- Jakbym miał jeszcze czas.
- To ja mogę nauczyć ja grać na gitarze. Ale na fortepianie to nie umiem.
- Okej. Akurat ma moją gitarę i coś tam próbuje grać.
- spoko. A wiesz może gdzie jest moja gitara?
- Nie mam pojęcia. Będziesz musiał poszukać.
- to jak będe już w domu. Ale jak nie znajdę to zamówię nową.
-zamówisz wtedy też dla Hailie i może dla mnie a tamtą zostawię na pamiątkę.
- My je od mamy dostaliśmy?
- Tak.
- To zostaw na pamiątkę. Kupię ci nową.
- Will, ja zapłacę za siebie.
- Okej.
Rozmawialiśmy jeszcze przez godzinę. Jak skończyłem rozmawiać była godzina 15. Zszedłem na obiad, usiadłem przy stole i czekałem na resztę rodzeństwa. Po chwili przyszli, nawet Shane. Przed jedzeniem poprosiłem aby nie rozeszli się odrazu po pokojach bo chce im coś przekazać. Zjedliśmy dosyć szybko.
- co chcesz nam powiedzieć?- zapytał Dylan
- Jutro Will wychodzi z szpitala- powiedziałem do wszystkich.
- Iii?
- Będziemy musieli przeprowadzić z nim rozmowę na temat Shane. On musi wiedzieć przed wyjazdem.
- ok.
- mam pytanie- odezwał się Tony
- Tak?
- Co się stało z tymi 3 dzieciakami?
- są przetrzymywani przez naszych ludzi.
- A gdzie?
- W lesie, daleko on nas. Jest tam taki domek i piwnica. To oni są związani w tej piwnicy.
- Okej.

Rodzina Monet IG oraz Ich ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz