Usłyszałem Krzyki ze środka

210 8 0
                                    

Pov Vincent:
Wstałem koło 9:00, jakoś o 9:30 wstałem z łóżka. Poszedłem do łazienki wziąłem prysznic, umyłem zęby, ułożyłem włosy. Gdy stałem pod prysznicem, naszła mnie ochota aby znowu złapać za żyletkę. Nie chcę tego robić ale nie umiem się powstrzymać. Umyłem się i wyszedłem z prysznica, znalazłem żyletkę, przyglądałem się jej około 2 minuty, zrobiłem kolejne 2 kreski tym razem na nadgarstku. Rzuciłem zakrwawioną żyletke do zlewu i oparłem się rękoma o kanty umywalki. Stałem tak próbując się uspokoić, gdy już się w miarę uspokoiłem, opatrzyłem rany i się ubrałem. Gotowy i w miarę możliwości uspokojony wyszedłem z pokoju. Na moją szczęście w pokoju byłem sam. Usiadłem przy biurku i podparłem głowę rękami, siedziałem tak przez 10 minut i próbowałem uspokoić oddech. Po 20 minutach wstałem, wziąłem telefon i poszedłem na dół. Skierowałem się do kuchni, zrobiłem sobie śniadanie mimo że nie miałem na nie ochoty. Zjadłem niecałe pół tego co nałożyłem. Resztę wyżuciłem a talerz wstawiłem do zmywarki. Zabrałem telefon i poszedłem na ogród. Minąłem się z Hailie, przywitałem się z siostrą.

- Vince mam pytanie.

- Jakie?

- Będziesz dziś w sklepie?

- Mogę wjechać, jak będę wracał od psychologa, a co potrzebujesz?

- Kupiłbyś mi coś słodkiego i podpaski bo mi się kończą?

- Dobrze, kupię ci. Napisz mi dokładnie co chcesz.

- Dobrze. To już pisze. Dziękuję Vince.

- Nie ma za co Hailie.

Położyłem się na leżaku i przeglądałem maile. Po chwili odłożyłem telefon i położyłem się wygodniej i przymknąłem powieki. Jednak nie poleżałem tak długo bo usłyszałem jakieś krzyki ze środka. Zaniepokojony, wstałem z leżaka wziąłem telefon i szybkim krokiem poszedłem do środka. Skierowałem się w stronę skąd słyszałem krzyki. Wszedłem do salonu i ujrzałem kłócących się Dylana i Tonego. Akurat gdy podszedłem bliżej chłopcy zaczęli się bić. Bardziej Tony uderzył Dylana w nos, a Dylan nie pozostając dłużny oddał Tonemu w oko. Zanim zdążyłam zareagować chłopcy zadali sobie jeszcze kilka uderzeń.

- Dylan, Tony spokój- powiedziałem poważnym tonem. Ale nie zareagowali. Usłyszałem że ktoś schodzi po schodach odwróciłem się w stronę schodów i zobaczyłem Willa. Chłopak odrazu poszedł do nas i razem rozdzieliliśmy chłopaków. Gdy ich rozdzieliliśmy wyszedłem z Dylanem na ogród żeby ochłonął. Will wyszedł z Tonym przed dom. Dylan chciał zapalić żeby się uspokoić.

- Masz szluga?- zapytał

- nie mam, nie palę.

- Tony ma.

- To poczekaj tu, zaraz przyjdę.

- Okej.

- Zapalniczkę chociaż masz?

- no mam

Przeszedłem przed dom i wyszedłem głównymi drzwiami. Tak jak myślałem Tony właśnie Palił papierosa a Will o czyms z nim gadał.

- Tony

- co?

- Daj papierosa

- Po co ci?

- nie mi. Dylanowi daj jednego papierosa.

- Nie dam.

- Tony, daj jednego papierosa. Masz całą paczkę.

- No mam i co z tego.

- Jak z dzieckiem. Daj tego papierosa.

Rodzina Monet IG oraz Ich ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz