Film mi się urwał

264 10 4
                                    

Pov Vincent:
Następnego dnia rano, wstałem chwilę po Aniji. Ukochana siedziała przy biurku i coś robiła. Wstałem z łóżka i podszedłem do niej. Ucałowałem ją w czoło i poszedłem do łazienki. Wykąpałem się, ubrałem garnitur, ułożyłem włosy, popsikałem się perfumami i wyszedłem z łazienki. W pokoju nie było już Aniji, ale była karteczka na biurku. "Zejdź na dół, zrobię ci śniadanie" przyczytałem po czym skierowałem się do drzwi. Zszedłem na dół. Nie miałem najmniejszej ochoty na śniadanie. Jem coraz mniej ale chyba jeszcze nie zauważyli więc nie jest źle. Pocałowałem Aniję i zgodnie z jej takim jakby rozkazem usiadłem przy stole w jadalni i poczekałem na śniadanie. Po chwili pod nos został podstawiony mi talerz z jajecznicą. Anija usiadła na przeciwko mnie i razem zjedliśmy śniadanie. Po posiłku chwilę siedziałem z narzeczoną i rozmawialiśmy. Jednak musiałem iść do pracy. Po jakoś 30 minutach poszedłem do gabinetu. Do pracy zabrałem się jakoś o 10. Pracowałem cały dzień. Na obiedzie się nie pojawiłem ale to nic nowego. Gdy pracuje tracę rachubę czasu. Z transu wyrwał mnie telefon. Podniosłem komórkę z biurka i ujrzałem że dzwoni do mnie tata. Odebrałem i przyłożyłem telefon do ucha. Przywitałem się i rozmawialiśmy przez ponad godzinę ale tata musiał kończyć. Przez telefon umiem mu wcisnąć że wszystko jest w porządku i że jed dobrze ale na żywo nie będzie tak łatwo. Postanowiłem przejść się po gabinecie ponieważ nogi mi ścierpły. Gdy tak chodziłem znowu te myśli. Zaczałem ciężej oddychać. Nie mogłem złapać powietrza. Serce waliło mi jak opętane. Usiadłem na kanapie i próbowałem oddychać. Cholerne ataki paniki. Od bardzo dawna ich nie miałem i teraz się pojawiły. Gdy tak siedziałem ochroniarz wpuścił Hailie.

- Vincent co jest?- zapytała, na co nie odpowiedziałem.  Po chwili powtórzyła pytanie ale nadal nie odpowiedziałem. Nie mogłem złapać powietrza. Musiałem się uspokoić ale nie wiedziałem jak. Hailie też nie wiedziała. Była za bardzo zdenerwowana.

Pov Hailie:
Wybiegłam z gabinetu Vincent i pobiegłam do pokoju Tonego z myslą że tam go zastanę. Nie myliłam się.

- Tony pomóż!

- Co jest młoda?

- Vincent. On

- co on?

- chodź! Pomóż!

- Dobra już ide.

Razem z Tonym poszliśmy do Vince'a.
Tony próbował uspokoić Vincenta ale nic nie wychodziło.

Pov Tony:
Vincent ma cholerny atak paniki. Nie wiadomo czemu. Wiedziałem że Hailie i Shane je mają ale że Vincent. Kiedyś je miał ale teraz. Próbowałem go uspokoić. Mówiłem do niego ale nie reagował. Musiałem mu pomóc bo Vince coraz ciężej oddycha.

-Vince?

- Spójrz na mnie- dodałem po chwili

Vincent po chwili podniósł na mnie wzrok.

- oddychaj razem ze mną okej?- powiedziałem i złapałem Vinca rękę i przyłożyłem sobie do klatki piersiowej. Zacząłem głęboko oddychać. Vincent starał się powtarzać. Na początku było ciężko. Po 15 minutach oddech wrócił do normy ale ręce nadał mu się trzęsły.

- Już Okej?- zapytałem

- Mhm. Dziękuję.

- co wywołało ten atak?

- Nie wiem.

- Od kiedy je masz?

- ten był pierwszym od dawna.

- Okej.

- mogę zostać sam?

- jak jest już okej to tak.

- Już jest dobrze.

- Bo nie wiem. W dalszym ciągu ręce ci drżą.

- Bo muszę się uspokoić.

- to  poczekam aż się uspokoisz.

- chce zostać sam. Wyjdźcie.

- na pewno?

- Tak. Jakby coś to napiszę lub zadzwonię.

- Dobra.

Wyszliśmy z Gabinetu Vince'a. Poszliśmy do mnie do pokoju. Musiałem jeszcze uspokoić Hailie. Usiedliśmy na łóżku i ją przytuliłem. W międzyczasie włączając jakiś film.

Pov Vincent;
Zostałem sam. Poszedłem do biurka i otworzyłem jedna z szuflad. Wyciągnąłem z niej ostrzyłkę nie wiem co tam robiła ale z pewnością była nowa bo w dalszym ciągu zapakowana. Wyjąłem ją i odpakowałem. Popsułem ją żeby dostać się do ostrza. Złapałem żyletkę. Podciągnąłem sobie rękawy koszuli do łakci aby ich nie ubrudzić. Dalej drżącymi rękami zrobiłem 4 kreski na nadgarstkach. Po 2 na każdym. Zakrwawioną żyletke gdzieś rzucułem sam nie wiem gdzie. Wpatrywałem się w rany które przed chwilą zrobiłem. Po chwili ocknąłem się z transu i wstałem. Poszedłem do łazienki. Odkręciłem wodę w kranie i podłożyłem tam nadgarstki. Skrzywiłem się z bólu który poczułem od wody. Osuszyłem ręce i byle jak opatrzyłem rany. Schowałem je pod rękawami i wróciłem do gabinetu. Usiadłem przy biurku. Jednak po chwili wstałem i sięgnąłem po butelkę whisky i szklankę. Nalałem whisky i wypiłem jedną szklankę po chwili drugą, trzecią, czwartą i tak dalej. Zanim się obejrzałam opróżniłem cała butelkę whisky, i pół 2. Nie czułem że się upiłem, wstałem z fotela i zakręciło mi się w głowie. Przewróciłem się i nie miałam siły wstać. Po chwili film mi się urwał.

Rodzina Monet IG oraz Ich ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz