Dzwonek do drzwi..
To było w tym momencie najgorsze co mogło się wydarzyć, i myślę że wszyscy dobrze wiemy o co chodzi..
- Ja nie otwieram! - Krzyknął od razu Gavi.
- Ja też! - Powiedziałam zanim zrobił to Pedri.
- A może nie trzeba otwierać? - Zapytał przerażony González.
- Trzeba, trzeba, lecisz kochanie.
- Chuj wam w dupę, życze wam żeby ona wam się śniła do końca waszych jebanych dni głupie chuje.
- Nie pierdol tylko jej otwórz bo zaraz wypierdoli te drzwi.
- Kurwa boje się! Idź ty Gavi, podobno taki odważny jesteś.
- Boże weźcie kija z dupy wyjmijcie, będzie śmiesznie przynajmniej. - Powiedziałam i ruszyłam otworzyć.
- Ansu? - Zapytałam zdziwiona kiedy zamiast tej jebanej babki w drzwiach, ujrzałam naszego przyjaciela.
- No jak widać.
- Właź szybko. - Powiedziałam i dosłownie wepchnęłam go do środka bo nadal była szansa na to że kochana sąsiadka Pedra zaraz tu przyleci z łopatą.
- Jezu pali się?
- Nie ale boimy się że drzymord tu przyjdzie.
- A kto to był drzymord? - Zapytał udając się do salonu i przy okazji omijając zdziwionych chłopaków.
- No ta kochana sąsiadka Pedra.
- Aaaa, a co żeście znowu zrobili że miała by tu przyjść?
Usiedliśmy wszyscy na kanapie i opowiedzieliśmy mu wszystko od A do Z, trochę to zajęło dlatego od razu po tym chłopaki zaczęli się szykować na trening.
- No to papa kochanie. - Powiedział Pedri po czym mnie pocałował, jednak ja ani drgnęłam.
- Co jest? - Powiedział i odsunął się ode mnie.
- Idź bo się spóźnisz.
- Dla ciebie mogę się spóźniać na każdy trening.
- Chodź tu bo zaraz sami pojedziemy ty przygłupie, ja nie zamierzam mieć opierdolu od tego zajebańca na zastępstwo za Xaviego! - Krzyczał Gavi który razem z Ansu czekał w korytarzu.
- No idź. - Powiedziałam. - Kurwa Pedri noo. - Dodałam kiedy brunet zaczął całować moją szyję i za wszelką cenę nie chciał wyjść z domu.
- Nie ruszę się.
- Kurwa, wypierdalaj. - Powiedziałam juz nieźle zirytowana i zaczęłam go wypychać z salonu.
Tak, zamierzałam go wyrzucić z jego własnego domu.
- Gavi chodź tu! - Krzyknęłam jednak zamiast Pabla przybiegł do mnie Ansu.
- Kurwa ty jesteś Gavi? - Zapytałam.
- We własnej osobie.
- Dobra ty też możesz być. Dawaj wynosimy go. - Siłą wyrzuciłam ich wszystkich z domu bo gdyby nie ja to już dawno byli by spóźnieni przez to że González stwierdził że nie wyjdzie z domu dopóki się nie dowie o co mi chodzi a gdy już razem z Ansu wyrzuciliśmy go do korytarza, Ansu stwierdził że dołączy do Gaviego który przeglądał wszystkie szafki bo szukał słodyczy.
Na całe szczęście postraszyłam ich sąsiadką Pedriego dzięki czemu wylecieli z domu jak poparzeni.
Ja zaraz po tym udałam się na górę do aktualnie sypialni mojej i bruneta.
Wybrałam sobie czarne dzwony i czarny top, ogarnęłam się na szybko, zebrałam rzeczy i ruszyłam do szpitala żeby wreszczie odwiedzić Evę. Biedulka dalej tam leżała a z jej stanem zdrowia było coraz gorzej tylko jebani lekarze do tej pory nie wiedzą jak jej pomóc i jedynie co chwilę pierdolą mi o tym żebym przygotowała się na najgorsze.
Oczywiście byłam zmuszona albo iść z buta albo zapłacić za kierowcę. No cóż czas kupić auto.
Wybrałam drugą opcje i juz po kilkunastu minutach byłam pod szpitalem.
Udałam się na salę w której leżała Eva jednak tam wszystkie łóżka były zajęte i na żadnym z nich nie było Evy.
Przestraszona wybiegłam z sali i zaczęłam szukać znajomej pielękniarki.
- Dzień dobry, wie pani gdzie leży Eva? - Zapytałam od razu.
- Ehh.. kochanie.. Eva nie żyje. Dobrze że cię widzę bo kazała mi coś tobie przekazać. - Powiedziała i odeszła ode mnie na chwilę.
Nie żyje? Kazała mi coś przekazać?
Nie... Błagam..
- Proszę. Trzymaj się słoneczko. - Pocieszyła mnie i podała mi małą torebkę.
- D.. Dziękuję. - Zająkałam się i z płaczem wybiegłam ze szpitala.
Nie zapytałam kiedy zmarła ani co się stało. Nie zapytałam o nic..
Było mi tak cholernie źle z faktem że nawet się z nią nie pożegnałam..
Trzesącymi się dłońmi wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do Pedriego...
Pov: Pedri
Aktualnie na treningu mieliśmy przerwę podczas której udałem się do szatni bo zostawiłem tam wodę.
Zebrałem ją i miałem już wychodzić kiedy nagle poczułem ogromną potrzebę zajrzenia w telefon więc to zrobiłem.
20 nieodebranych połączeń od Oliwki..
Natychmiast do niej oddzwoniłem przez co już po chwili usłyszałem w słuchawce jej płacz.
- Boże kochanie co się dzieje?!
- Prz.. Przepraszam że ci przeszkadzam.. możesz po mnie przyjechać? Błagam..
Była w okropnym stanie. Cały czas się jąkała przez co ledwo ją rozumiałem.
Na szczęście udało mi się zrozumieć że jest pod szpitalem w którym leży Eva.
Szybko zebrałem rzeczy i wybiegłem z budynku.
Droga do szpitala trwała może 5 minut ale to dlatego że podczas niej zdążyłem złamać wszystkie możliwe zakazy. Przysięgam ze jeszcze nigdy nie jechałem tak szybko.
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Dzisiaj krótko ale za to smutno..
Przepraszam za Evę ale musiałam noo..
Pamiętajcie o komentarzu i gwiazdce bo to bardzo motywuje ❤️
Przepraszam za wszystkie błędy
Do następnego rozdziału! ❤️
CZYTASZ
Liczysz się tylko ty.. • Pedro González #1
FanfictionO chłopaku który pokazał mi co to miłość a później to wszystko zniszczył..