25 ❤︎

590 31 2
                                    


Pov: Oliwia

Leżałam właśnie na łóżku z Pedrim. Nie odzywaliśmy się, po tym jak opatrzył moją rękę i upewnił się że już wszystko okej poprostu poszliśmy się położyć.

Leżeliśmy w takiej ciszy już dobre pół godziny, ale nie przeszkadzało mi to, to było coś czego w tamtej chwili potrzebowałam. Cisza na poukładanie wszystkich myśli w mojej głowie i ciepło, ciepło które dawał mi brunet mocno mnie do siebie przytulając i co jakiś czas skradając czułe pocałunki na moim czole. Poprostu wiedziałam że jest tu ze mną.. tyle wystarczyło..

- Dziękuję.. - Powiedziałam jeszcze mocniej wtulając się w bruneta.

- Za co? - Zapytał zdziwiony.

- Za wszystko. Dziękuję że ze mną jesteś.

- Nie dziękuj mi za takie rzeczy myszko.

Leżeliśmy tak jeszcze jakieś dwadzieścia minut aż w końcu postanowiłam się ruszyć dlatego wstałam z łóżka i podeszłam do mojej walizki bo (nadal nie rozpakowałam swoich rzeczy) żeby wybrać jakieś wygodniejsze ubrania.

Z walizki zabrałam tylko czarne krótkie spodenki a następnie podeszłam do szafy Pedriego i wybrałam sobie jakąś jego koszulkę.

- Gdzie ty się wybierasz? - Zapytał González kiedy ruszyłam w stronę drzwi.

Specjalnie mu nie opowiedziałam bo wiedziałam że jak tego nie zrobię to pójdzie razem ze mną.

No i w taki oto sposób zeszliśmy do kuchni i usiedliśmy przy stole.

- Wiem co ci poprawi humor. - Odezwał się González.

- Co takiego?

- Zobaczysz, ale muszę znowu jechać do sklepu. Zadzwonię do Pabla żeby do ciebie przyjechał. - Powiedział i wrócił do góry żeby zadzwonić, ale już po jakiś 5 minutach był spowrotem.

- Zaraz będzie. - Powiedział i znów usiadł przy stole.

- Będziecie mnie teraz pilnować? - Zapytałam i wstałam od stołu żeby usiąść Pedriemu na kolanach.

- Może. - Powiedział i położył swoje dłonie na mojej talii.

- Nadal chyba to do mnie nie dotarło. - Powiedziałam i westchnęłam głośno przy okazji wtulając się w mojego chłopaka.

- Wiem że to będzie dla ciebie ciężkie, ale będę z tobą zawsze, pamiętaj.

Tkwiliśmy w takiej pozycji jeszcze kilka minut dopóki nie usłyszeliśmy że drzwi wejściowe zostają otwarte. Z racji że ja byłam mocno przylepiona do Pedriego i za żadne skarby nie chciałam go puszczać brunet wziął mnie na ręce i wstał razem ze mną.

- Przekazuje. Tylko uważaj na nią. - Powiedział i podał mnie Gavirze przez co to on teraz trzymał mnie na rękach.

Gavi zaniósł mnie na kanape i rozłożył się obok mnie.

- Co oglądamy? - Zapytałam pierwsza.

- Nie oglądamy, gramy w Fifę.

- Boże serio? - Przewróciłam oczami.

Nie żeby coś ale to właśnie przez Gaviego miałam dość tej gry. Za każdym razem jak do nas przychodził i w to grali to darli mordę razem z Pedrim i przy okazji wyzywali się tak bardzo że czasem miałam wrażenie że zaraz się pobiją.

- Serio, serio. To jak? Zgadzasz się?

Oczywiście że się zgodziłam, ale na moim miejscu zrobilibyście to samo i to nawet nie przez te oczy Pabla niczym kot ze Shreka, tylko dlatego że nawet jeśli bym się nie zgodziła to Pablo i tak zrobił by wszystko tylko po to żebym zrobiła to co on chcę. Dlatego właśnie przed rozpoczęciem gry ruszyłam po żelki dla tego dzieciaka bo mnie o nie poprosił. Albo raczej rozkazał mi po nie iść.

Na szczęście nie graliśmy długo bo po 20 minutach zjawił się Pedri który dosłownie mnie uratował. No cóż nikt nie mówił że granie z młodszym brunetem będzie łatwe. Na samym początku było okej ale jak tylko z nim przegrywałam to myślałam że biedny się zesika z radości a jak tylko wygrałam to miałam dzwonić po Gonzáleza żeby szybko wracał do domu bo miałam wrażenie że Pablo mnie zabije.

- Jestem, mam nadzieję że żyjecie. - Powiedział i zjawił się w salonie a ucieszony Gavi ruszył do kuchni gdzie wcześniej Pedri zostawił zakupy.

Coś co przykuło moją uwagę najbardziej to bukiet czerwonych róż który trzymał w ręce.

- Nie zabił cię? - Zapytał Pedro kiedy znalazł się zaraz obok mnie na kanapie.

- Jak widać nie ale było blisko. - Odpowiedziałam nadal skupiając swoją uwagę na bukiecie. - Gavi chyba nie lubi kwiatków. - Zażartowałam.

- On nie ale ty za to lubisz. Proszę. - Powiedział i podał mi kwiaty.

- Dziękuję. - Odpowiedziałam i złożyłam szybki pocałunek na jego ustach. - Masz jakiś wazon?

- Coś się chyba znajdzie.

- Co będziemy robić? - Zapytał Gavi kiedy po znalezieniu wazonu znalazłam się razem z Pedrim w kuchni.

- Ciasteczka. - Odpowiedział mu Pedro a ja razem z Gavim zrobiłam banana na twarzy.

- No już dzieci nie podniecajcie się tak bo nawet nie wiadomo czy wyjdą. - Dodał zauważając nasze miny.

****

- Już. - Krzyknął Gavi i podskoczył z kanapy od razu biegnąc do kuchni.

Typ dosłownie odliczał każdą minutę odkąd ciasteczka znalazły się w piekarniku, podczas kiedy ja z Pedrim oglądałam jakiś film na telewizorze.

- Poparzysz się! - Krzyknęłam z salonu bo wiedziałam że Gavi nie wpadnie na to że ciastka mogą być gorące.

- Co? - Zapytał i wyciągnął ręce w stronę piekarnika.

- Chujów sto. Wypad z baru bo nie ma towaru. - Odpowiedział Pedri który w ostatniej chwili odsunął Pabla od piekarnika i sam wyciągnął ciasteczka.

Oczywiście Gavi od razu się na nie rzucił i wsadził sobie całe dwa do mordy przez co automatycznie zrobił się cały czerwony i myślalam ze zaraz się popłacze.

- Czemu mi nie mówicie że to jest gorące?! - Krzyknął oburzony kiedy już zjadł.

- Boże nie wytrzymam z nim. Wypad do salonu raz! - Wygonił go z kuchni starszy brunet.

****

02:34

Było już bardzo późno. Gavi był już w domu a ja z brunetem oglądałam jakiś serial bo w ogóle nie chciało nam się spać.

Wracałam właśnie z toalety i przy okazji prawie zabiłam Pedriego który stał przy drzwiach.

Nic nie mówiąc poprostu do mnie podszedł i zaczął mnie całować a ja od razu zrozumiałam co ma na myśli.





★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★

Polsat haha

W sumie to nie wiem co tu napisać nawet także poprostu czekajcie na kolejny rozdział i miłego dnia lub nocy ❤️ (zależy kiedy czytacie)

Pamiętajcie o komentarzu i gwiazdce bo to bardzo motywuje ❤️

Przepraszam za wszystkie błędy


Do następnego rozdziału! ❤️

Liczysz się tylko ty.. • Pedro González #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz