37 ❤︎

419 21 1
                                    

- O cholipka! - Wydarł się Gavi.

Zajebista pobudka...

- Co tu się dzie.. - Zaczęłam wchodząc do salonu ale omal nie posikałam się ze śmiechu widząc Gaviego który z jednej strony wyglądał jakby zobaczył ducha a z drugiej powstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem i Pedriego który dosłownie prawie płakał bo został obrzygany przez małego Diega który nie przejmując się niczym bawił się w najlepsze swoimi samochodzikami.

- Miało mu się tylko odbić... Gdybym wiedział że się na mnie zrzyga to dał bym go Gaviemu.. - Mówił załamany Pedro.

- Jezus, jakie wy macie problemy, idź się ogarnąć i tyle. - Odpowiedziałam. - Co tam maluszku? Bawisz się ładnie? - Mówiłam do chłopca, zupełnie ignorując fakt że mój chłopak dostał właśnie załamania życiowego.

- Ej w ogóle trzeba na zakupy iść no i trochę problem jest bo Bananowiec mi nie pozwala iść bo stwierdził że "kupię same głupoty" a on jest nie lepszy i też chu.. to znaczy nic nie umie. - Tłumaczył Gavi kiedy mój chłopak opuścił salon.

- Czyli ja mam iść? - Zapytałam.

- No tak ale wiesz, jest jeszcze Diego.

- Faktycznie, wam go nie zostawię.. Zapytam dziewczyn czy nie chcą iść ze mną i najwyżej mi z nim pomogą.

- No i dobrze bo mam ochotę na słodycze.

- No to idź i sobie coś weź, proste.

- No właśnie nie do końca.. bo nic nie ma..

- Co?! Gavi była cała szuflada słodyczy!

- No to nie moja wina! Same wyparowały! - Tłumaczył się brunet.

- Cioća, kidel niepodzianka! - Odezwał się się nagle Diego który chciał dostać "kinder niespodziankę".

- O chu.. - Zaczął Pablo ale nie dokończył bo posłałam mu karcące spojrzenie.

- Na co czekasz? - Zapytałam. - Wypad do sklepu! - Powiedziałam a Gavi jak na zawołanie ruszył do sklepu wcześniej zbierając tylko telefon i portfel i na szybko zakładając buty.

- Wujek Pablo zaraz ci przyniesie. - Powiedziałam do chłopca.

- Pabo! - Krzyknął chłopiec klaszcząc rączkami.

Bardzo się do niego przyzwyczaiłam i jakoś nie wyobrażałam sobie tego że pod wieczór ma tu być Blanca z Ferem i mają go zabrać ze sobą.

A co do nich to zdążyli się już pogodzić.

Młody będzie miał wreszcie dwójkę rodziców..

Ale będę tęsknić za jego humorkami, za "cioćą Olifką", "ujkiem Pabo", "ujkiem Pedlo" i innymi wujkami z drużyny, za jego marudzeniem i wyciąganiem nas na place zabaw na których tak naprawdę huśtał się tylko dwa razy na huśtawce i stwierdzał że chce do domu, oraz za tym wszystkim co z nim związane.

Tak długo nad tym myślałam że nawet Gavi zdążył wrócić do domu.

- Pabo! - Pisnął chłopiec a następnie pobiegł do drzwi i wrócił do mnie z "kidel niepodzianką"

- Jasny chuj.. nigdy więcej.. - Rzucił zdyszany brunet i rzucił się na kanapę.

- Jaśny chuj! - Rzucił ucieszony Diego.

- Diego nie wolno tak. - Powiedziałam a maluch podszedł do Gaviego i pomachał mu palcem przed nosem mówiąc "nu nu nu".

- Widzisz? Nawet dziecko jest mądrzejsze od ciebie.

Wzięłam chłopca na ręce i zaniosłam razem z kilkoma zabawkami do sypialni mojej i Pedriego w której brunet obrażony na cały świat aktualnie oglądał jakiś serial.

Posadziłam chłopca na podłodze gdzie od razu zaczął bawić się zabawkami a sama postanowiłam zadzwonić do dziewczyn.

- Hejka! - Rzuciłam do Siry do której zadzwoniłam jako pierwszej.

- Hejoo! Co tam? Masz dziś czas? Bo dzwoniłam już do każdej z dziewczyn i wszystkie są zajęte więc nadzieja w tobie.

- No a ja właśnie miałam do nas dzwonić i pytać czy idziecie ze mną i Diego na jakieś zakupki a skoro dziewczyny nie mogą to ty idziesz? - Zapytałam.

- Pytasz dzika czy sra w lesie, oczywiście że idę!

- To jakoś o 14? - Zapytałam patrząc na to że mamy aktualnie 10:15.

- Luzik, to przyjdę do ciebie na 14 i pojdziemy, bajooo. - Rzuciła i się rozłączyła.

- Popilnujesz go przez chwilkę? Idę wziąść szybko prysznic. - Mówiłam do Pedriego.

- Dobra. - Rzucił niechętnie ale wstał i zaczął bawić się z maluchem.

Ja szybko sie wykąpałam, ogarnęłam, założyłam na siebie czarny top i czarne dzwony a na to zarzuciłam czarną kurtkę bo było już coraz zimniej, szybko się pomalowałam i spakowałam oraz ogarnęłam całego Diego włącznie z daniem mu obiadu i spakowaniem go i nawet uśpiłam przez co grzecznie spał w wózku w korytarzu a ja czekałam tylko na Sirę.

****

- Jak tam z Torresem? - Zapytałam przyjaciółki kiedy siedziałyśmy w restauracji w której jadłyśmy najczęściej.

- A już raczej wszystko w normie. - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem.

- A co u ciebie i Ped.. - Zaczęła ale przerwała bo usłyszałyśmy głośny trzask przez który dosłownie się pomodliłam bo było to akurat obok nas a Diego dalej smacznie spał i bardzo chciałam żeby tak zostało.

- O cholera... - Powiedziałam patrząc na przerażoną kelnerkę i pełno szkła na podłodze.

- Ale będzie miała opierdol.. - Zaśmiała się Sira. - O a ten niewzruszony. - Dodała patrząc na chłopca w wózku.

- Mieszka z Gavim który drze pizde co 5 sekund więc się przyzwyczaił. - Wytłumaczyłam.

- Gavi z wami mieszka? - Zapytała zdziwiona.

- Ogólnie on był u nas dosłownie codziennie a odkąd jest Diego to stwierdził że się wprowadza bo on jest "super wujkiem" i musi być cały czas z małym.

****

- Jesteśmy! - Krzyknęłam ale odpowiedziała mi głucha cisza.

Weszłam do salonu w którym Pedro spał na kanapie zwinięty w kulkę a Gavi rozłożony na podłodze.

- Pięknie... - Powiedziałam sama do siebie i standardowo cyknęłam im fotkę a następnie obu przykryłam kocami i po cichu ruszyłam do góry.

Położyłam małego Diego do łóżeczka, wróciłam na dół i najciszej jak się dało rozpakowałam zakupy, a następnie sama szybko się ogarnęłam i położyłam od razu odpływając do krainy Morfeusza zapominając totalnie o wszystkim i nawet nie przejmując się tym że przecież już dziś Diego miał być w domu z Blancą i Ferem a nie z nami...





★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★

Jeszcze 3 rozdziały, sama jakoś nie wierzę...

Jak tam po meczu?

Pamiętajcie o komentarzu i gwiazdce bo to bardzo motywuje ❤️

Przepraszam za wszystkie błędy.

Do następnego rozdziału! ❤️

Liczysz się tylko ty.. • Pedro González #1 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz