Rano obudziłam się z pomocą budzika ponieważ tak jak wczoraj miałam być w kawiarni na 9.
Wybrałam ubrania i na szczęście dzisiejszy dzień również był ciepły dlatego postawiłam na czarną spódniczkę i czarny top. Poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w wybrane ciuchy i wróciłam do pokoju w którym zrobiłam lekki makijaż a następnie zeszłam na dół żeby zrobić śniadanie dla siebie i bruneta.
Po zrobieniu śniadania wróciłam na górę żeby zobaczyć czy Pedro dalej śpi. Weszłam do jego pokoju i niestety brunet dalej spał więc musiałam go obudzić a było ciężko mi to robić ponieważ był cholernie słodki jak spał..
Chyba się zakochałam...
- Wstawaj już leniu.
- Jeszcze chwilę.
- No weź zrobiłam śniadanie.
- Chwilę.
- Czekam na dole. Masz 5 minut.
Zeszłam na dół i siedziałam w kuchni czekając na Gonzáleza kiedy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- No cześć ja na śniadanie do mojej ulubionej kucharki. - Powiedział zdyszany Pablo.
- Ty tu biegłeś czy jak?
- No cóż bałem się że Pedro zje wszystko więc musiałem się pospieszyć.
- Pedro nawet jeszcze nie wstał mimo że miał to zrobić jakieś 10 minut temu.
- Serio? - Zapytał ucieszony Gavi.
- No tak.
- Dobra utopię go tylko czekaj. - Powiedział i ruszył do kuchni.
- Co zrobisz?!
- Csii bo się obudzi. Spokojnie twojemu chłopakowi się nic nie stanie.
- To nie jest mój chłopak. - Powiedziałam zirytowana.
- Narazie jeszcze nie. Ale tak w ogóle to muszę przyznać że ja jestem fanem waszego shipu. Dobra śniadanie sobie nałożyłem więc teraz realizujemy mój plan.
- Zamieniam się w słuch.
- Daj mi dwie szklanki, albo nie najlepiej daj mi jakieś 2 duże miski.
Zrobiłam to co chciał i dałam mu dwie największe miski jakie znalazłam.
- Ale po co ci to? - Zapytałam bo nadal nie wiedziałam co on kombinuje.
- Utopimy go poprostu. - Powiedział nalewając pełno wody do misek. - Masz jedną i chodź idziemy to na niego wylać.
Poszliśmy do pokoju bruneta i na szczęście dalej spał więc mogliśmy go oblać.
- 1.. 2.. 3.. Teraz!! - Krzyknął Gavi po czym wylaliśmy całą wodę na śpiącego Gonzáleza.
- Pablo zabije cię ty imbecylu!! - To było ostatnie co usłyszeliśmy bo razem z młodszym brunetem uciekłam na dół gdzie przez duże okno balkonowe wybiegliśmy na podwórko.
Na nasze nieszczęście Pedri po chwili do nas przybiegł więc musieliśmy uciekać.
Oczywiście niezdarny Gavira potknął się o własne nogi i w ułamku sekundy Pedro był już przy nim a on nawet nie miał jak uciec. Nie wiedziałam co dokładnie to było ale wiem że Pedro włożył coś Gaviemu do majtek.
- Aaa kurwa zamrozisz mi jaja!! - Krzyknął Gavi przez co domyśliłam się że był to lód.
Spojrzałam na telefon bo totalnie zapomniałam o tym że miałam iść do pracy.
08:51..
- Kurwa mać!! - Krzyknęłam przez co obaj zwrócili na mnie uwagę. - Miałam być w kawiarni na 9!!
Szybko pobiegłam do siebie do pokoju i zebrałam wszystkie rzeczy.
- Zawiozę cię. - Powiedział Pedro kiedy byłam już na dole.
- Jezu dziękuję ratujesz mnie Pepi.
- Pepi?! O mój słodki boże mówiłem że jestem fanem waszego shipu! - Krzyknął Pablo z salonu.
- Gavi zaraz naprawdę ci coś zrobię! - Krzyknął tym razem Pedro.
- Zostaw mnie w spokoju zboczeńcu. Powiem twojej mamie że chciałeś mnie zgwałcić!
- Chłopaki ja serio nie mam czasu.
Pedro jak na zawołanie od razu wyszedł z domu i skierował się do samochodu.
Gdy byliśmy już pod kawiarnią była równa 8 więc podziękowałam brunetowi i wyszłam z auta.
****
15:26
Za jakieś pół godziny kończę pracę i zostawiam kawiarnię pod opieką Santiago który swoją drogą wydaje się być bardzo fajny. Przegadaliśmy cały dzień w kawiarni i przy okazji wymieniliśmy się instagramami, numerami telefonów itp.
Niosłam właśnie kawę dla jednej z klientek kiedy to drzwi od kawiarni znowu się otworzyły ale tym razem stanęły w nich dwie dobrze znane mi osoby.
Pablo Gavira i Pedro González..
Usiedli przy wolnym stoliku a ja od razu do nich podeszłam.
- A wy tu co robicie?
- No jak to co przyszliśmy odwiedzić przyjaciółkę. A no i zabieramy cię do domu za chwilę.
- Dobra zamawiacie coś?
- Ja nie chce nie wiem jak Pedriś.
- Też nie chce nic. - Odpowiedział patrząc na Gaviego zabójczym wzrokiem.
Następne pół godziny minęło mi dosyć szybko a gdy wybiła 16 ruszyłam na zaplecze po swoje rzeczy. Wzięłam wszystko i podeszłam jeszcze do Santiago żeby się pożegnać
- Zostawiam cię samego więc mam nadzieję że to miejsce przeżyje. - Powiedziałam a blondyn lekko się zaśmiał.
- Przeżyje spokojnie. No to leć bo twój książę czeka. - Odpowiedział i przytulił mnie na pożegnanie.
Odwróciłam się zmierzając do stolika chłopaków kiedy nagle zauważyłam jak González zaciska szczękę ze złości a Gavi szepcze mu coś na ucho.
- Co się dzieje? - Zapytałam gdy byłam już przy ich stoliku.
- Nic, nie ważne. Idziemy? - Odpowiedział już spokojniejszy starszy brunet.
- Jasne chodźmy.
Tylko o co mu chodziło?
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Jakby ktoś pytał to Gavi żyje hah
Zachęcam do zostawienia gwiazdki i komentarza bo to bardzo motywuje ❤️
CZYTASZ
Liczysz się tylko ty.. • Pedro González #1
FanficO chłopaku który pokazał mi co to miłość a później to wszystko zniszczył..