Tydzień później..
Dziś obudziłam się wyjątkowo wcześnie bo dwa dni temu Fer wyjechał do rodziców na dwa tygodnie żeby im w czymś jeszcze pomóc a my zostaliśmy sami z Diegiem.
Dlatego wstałam wcześnie żeby zobaczyć czy młody jeszcze śpi ale gdy weszłam do pokoju to już go tam nie było a z salonu na dole dobiegały różne dźwięki więc szybko tam poszłam.
- No kurwa! - krzyknął Gavi.
- Kulwa! - Powtórzył Diego.
W salonie na kanapie siedział Pablo razem z Diegiem i obydwoje grali w fife ale jak widać, nawet 2 letnie dziecko jest lepsze niż Gavi.
- Gavi proszę powiedz że to mi się śni. - Rzuciłam od razu.
- Ups młody ciotka przyszła.
- Mamy ploblem? - Zapytał Diego.
- Chyba tak.
- Ups..
- Pablo nie załamuj mnie.. chodź Diego idziemy jeść śniadanie. - Powiedziałam i wzięłam chłopca na ręce.
Po śniadaniu Diego oczywiście postanowił że chce teraz, w tej chwili, natychmiast iść na plac zabaw więc ja jako najlepsza ciocia i Gavi jako najgorszy wujek zapierdalaliśmy pół godziny na ten plac zabaw, a mój kochany chłopak dalej smacznie spał w domu.
- Ej bo mi dupa utknęła.. - Rzucił przerażony Gavi który siedział teraz w huśtawce dla małych dzieci.
Brawo..
- Trzeba było tam nie wciskać tego tłustego zadka. - Rzuciłam.
- No kurwa weź mi pomóż! - Krzyknął.
Trochę nam to zajęło zanim go stamtąd wyciągnęliśmy bo tak naprawdę Diego tylko przeszkadzał, a ostatecznie i tak wyszło na tym że biedny chłopak zarył mordą w piach pod huśtawką.
No cóż, trzeba było nie szaleć.
- Już nigdy się nie pozbędę tego piasku.. - Rzucił załamany.
- Ciocia piciu! - Krzyknął nagle młody.
Spojrzałam przerażona na Gaviego, nie wzięliśmy picia...
- Piciuu! - Krzyczał zapłakany.
Szatan się odpala..
- Gavi, ruszaj dupę, szybko! - Rzuciłam a brunet jak torpeda pobiegł do sklepu po picie.
Nie wiem kto ma teraz gorzej..
Ja starająca się uspokoić małego diabła, czy Gavi zapierdalający do sklepu oddalonego o 20 minut...
Przeklęty Pedri...
****
- Nigdy więcej... - Mruknął Gavi kiedy wreszcie po 2 godzinach wróciliśmy do domu.
2 godziny męczarni..
- O hejka! - Rzucił uśmiechnęły Pedro.
- Chuja a nie hejka. - Oburzył się Gavi.
- ELO! - Krzyknął nagle Ansu który razem z Ferranem pojawił się nagle w naszym domu.
Magicznie..
Wszyscy włażą jak do siebie..
- Patrz młody, zjeby przyszły. - Mruknął uśmiechnęły Gavi.
- Chciałeś powiedzieć, najlepszi na świecie wujkowie. - Powiedział Ansu.
- Ok, ale to nie wy nażarliście się piachu na jebanym placu zabaw..
- Ale to już twój problem, bo to ty tam dupę pchałeś. - Dodałam.
- Dobra, jebać wasze place zabaw, idziemy grać w piłkę. - Rzucił nagle Ferran i razem z Ansu, Gavim i małym Diego ruszyli na podwórko.
- Spierdalamy? - Zapytał Pedri.
- Chętnie, idę się szybko ogarnąć. - Rzuciłam i pobiegłam do góry.
Założyłam czarną jeansową spódniczkę oraz biały top a na to jeszcze czarną kurtkę jeansową, szybko się pomalowałam, uczesałam i zbierając wszystkie potrzebne rzeczy wyszliśmy z domu.
- Gdzie jedziemy? - Zapytałam.
- Na jedzenie? - Zapytał błagalnie.
- Okej. - Zaśmiałam się lekko.
Po obiedzie mieliśmy iść do parku ale mój chłopak stwierdził że musi coś szybko załatwić więc ja już mogę iść a on zaraz do mnie przyjdzie.
Tak też zrobiłam i zajęłam nam w parku ławeczkę koło mini placu zabaw na którym biegało kilka małych dzieci.
- To dla pięknej pani. - Odwróciłam głowę w miejsce odgłosu i uśmiechnęłam się na widok Pedriego z bukietem moich ulubionych czerwonych róż.
- Dziękuję. - Powiedziałam i pocałowałam bruneta.
- Obserwujesz dzieci? Myślę że po dwóch tygodniach z Diego będziesz mieć ich dość.
- Też tak myślę.. Ale ogólnie chciał byś mieć kiedyś ze mną dzieci? Jeśli oczywiście w ogóle planujesz spędzić ze mną przyszłość. - Zapytałam dosyć nieśmiało.
- Oczywiście że tak, słońce jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało i nie wyobrażam sobie mieć w przyszłości kogoś innego niż ciebie, zobaczysz jeszcze jak za jakiś czas będziemy razem z naszą dwójka dzieci i kotem bo wiem że je uwielbiasz.
- Będziemy mieć kota? - Zapytałam ucieszona.
- Jeśli tylko będziesz chciała...
- Bardzooo.. skąd w ogóle wiesz że je kocham?
- Skarbie wystarczy że zobaczysz randomowego kota na ulicy i wyglądasz jakbyś się miała posikać ze szczęścia.
- W sumie racja...
Chce mieć ze mną dzieci..
I kota...
Jednak mnie kocha...
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Dzisiaj jest krócej ale ktoś się już nie mógł doczekać😩😩😩
Pamiętajcie o komentarzu i gwiazdce bo to bardzo motywuje ❤️
Przepraszam za wszystkie błędy
Do następnego rozdziału! ❤️
CZYTASZ
Liczysz się tylko ty.. • Pedro González #1
FanficO chłopaku który pokazał mi co to miłość a później to wszystko zniszczył..