„Godzina 17:30, 39 Kingsway, Whisk Matcha Cafe, pasuje Ci?"
„Może być."Jakkolwiek okrutnie by to nie brzmiało, ostatnią rzeczą na jaką miałam ochotę było spotkanie z Ruby w ramach czasu wolnego. Nie zdążyłam jeszcze w pełni dojść do siebie po ostatnich wydarzeniach, a następne już wyskakiwały jak diabeł z pudełka. Najpierw ona, potem sprawa Evana. Wciąż nie dostałam odpowiedzi od Marcusa. Tłumaczyłam sobie, że to pewnie napięty grafik, w końcu jest tak rozchwytywany przez wszystkich, jakby każdy chciał mieć dla siebie chociaż kawałek. Z drugiej strony wątpiłam, że młody, popularny chłopak przez 24 godziny jest odcięty od telefonu, jeśli nie grozi mu śmiertelne niebezpieczeństwo.
Może w końcu poszedł po rozum do głowy i zdecydował się mnie olać. Nie zdziwiłoby mnie to, miałam nieciekawą sytuację, z którą przyjdzie mi się zmierzyć po powrocie do szkoły, mógł nie chcieć się w to mieszać. W takim razie niezrozumiałe było dla mnie to, że poprzedniego dnia cały czas byliśmy w kontakcie. Sophie nas skontaktowała ze sobą, wydawał się bardzo przejęty całą sprawą. W smsach zapewniał, że mi wierzy i nie pozwoli dalej rozpowiadać takich bzdur na mój temat. Może i był królem spotkań, a znajomych i dziewczyn miał na pęczki, przyjaciółka opowiadała mi także, że ma różne kontakty, jednak wątpiłam, by mógł coś zmienić w mojej sprawie. Bo jak zmusić nagle kilkaset osób do tego, żeby przestały gadać?
Poprzedniego dnia ustaliłam z tatą, że pożyczę jego samochód i wrócę zanim wyjdzie do pracy. Wydawał się wniebowzięty na wieść o siostrzanym spotkaniu, był to jedyny powód, dla którego to robiłam. Udzielił mi lekkiego pouczenia na temat wiary w człowieka, dawania szans i że rodzina, to mimo wszystko wciąż R O D Z I N A.
Gdy parkowałam w pobliżu herbaciarni, byłam lekko spóźniona. Tylko moja siostra mogła zdecydować się na spotkanie w godzinach szczytu, więc będzie musiała jakoś pogodzić się z faktem, że parę minut spędziłam w korkach.
Weszłam do środka i sama nie wiem czy byłam zdziwiona, gdy nigdzie nie dostrzegłam mojej siostry. Byłoby to całkiem w jej stylu, umówić się i nie zjawić. Stwierdziłam, że poczekam chwilę. Dostrzegłam młodego mężczyznę w roboczym fartuchu za ladą. Przywitał mnie promiennym uśmiechem. Żeby nie wyglądać jak obłąkana, która wpada do przypadkowych lokali, podeszłam do kasy i zamówiłam napój, przepraszająco odmówiłam wszelkich wypieków polecanych przez sprzedawcę.
Usiadłam w kącie, z widokiem na ulicę. Całe wnętrze było bardzo jasne i przytulne, dzięki wszechobecnym przeszkleniom. Kanapy tez były niczego sobie. Rozejrzałam się jeszcze i z ulgą stwierdziłam, że nie ma tu nikogo znajomego. Niedaleko mnie siedziała matka z dwójką dzieci, które zajadały się ciastkami, z kolei za nimi siedział starszy mężczyzna zaczytany w National Geographic.
Oczekiwanie na zamówienie umilał mi widok ruchliwej ulicy, która sąsiadowała z Main St. Ludzie pędzili, uczestnicząc w wyścigu, o którym być może nie byli świadomi, znudzeni, zdenerwowani, obojętni, zawsze spóźnieni, nie na czas, nie w tym miejscu, w którym powinni już być. Doskonale mogłam się przyglądać temu wachlarzowi emocji, Słońce bezlitośnie raziło wszystkich podróżujących. Od czasu do czasu obok herbaciarni przechodziły grupki tutejszych nastolatków, a także turystów. Gdy już się odprężyłam, weszła.
Nie musiałam jej się przyglądać, żeby upewnić się, że Ruby to Ruby, mimo faktu, że nie miałyśmy ze sobą kontaktu od wielu miesięcy. Patrząc na nią miałam wrażenie, jakbym widziała odbicie lustra. Byłyśmy bardzo podobne z wyglądu, miałam nadzieje, że na tym te zbieżności się kończą. Zauważyła mnie i przez krótką chwilę wyglądała, jakby chciała się przytulić, jednak szybko jej przeszło, gdy nie wstałam by się przywitać. Ciężko opadła na siedzenie po drugiej stronie stolika i odgarnęła włosy ze zmachanej twarzy.
-Czemu ubrałaś się jak tajniak? - zagadnęła między jednym, a drugim sapnięciem.
Uświadomiłam sobie, że faktycznie mogę dziwnie wyglądać. Starałam się ukryć pod dużą bluzą i czapką z daszkiem, szybko zdjęłam nakrycie głowy, zupełnie o tym zapomniałam.
CZYTASZ
Scratches Beginning [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionJego ból był piękny, jak niezrozumiane dzieło sztuki. Pochłonęłam go, chowając głęboko przed światem. Rozebrał mnie z cierpienia, jakby niczego więcej nie pragnął. Wygładziliśmy wszystkie raniące krawędzie nieświadomi tego, że pojawią się kolejne i...