𝔼𝔻𝔾𝔸ℝ 𝔸𝕃𝕃𝔸ℕ ℙ𝕆𝔼

168 10 0
                                    

- Co masz na myśli? Stało się coś? Pokłóciliście się? Jeśli potraktował cię choć trochę źle, to przysięgam, wykręcę mu jaja i dam do zeżarcia.
- Nie, So... Proszę, wysłuchaj mnie, gdy będę mówić postaraj się mnie nie osądzać, to jedyne o co cię proszę.

Nieznacznie poprawiła się na łóżku, a jej twarz przybrała zmartwiony wyraz.
- Oczywiście Carmen, jestem twoją przyjaciółką, zawsze będę po twojej stronie.
Jej słowa wzbudzały we mnie jeszcze większy wstyd i lęk. Bałam się jej reakcji, nigdy nie chciałam zranić jej uczuć nawet w najmniejszym stopniu, dlatego niejednokrotnie opuszczałam swoją strefę komfortu, właśnie dla niej, choćby idąc na tą przeklętą imprezę.

- Więc... - moje dłoń powędrowała mimowolnie ku niej, doskonale wiedziałam, że językiem miłości mojej przyjaciółki był dotyk – Wczoraj miał miejsce pewien incydent. Nie chcę za bardzo wchodzić w szczegóły, bo... - mój głos lekko się załamał, co na szczęście udało mi się przezwyciężyć – Bo czuję z tego powodu wstyd i żal do samej siebie. Spotkałam się wczoraj z Marcusem, mieliśmy porozmawiać. Podniósł mnie na duchu, ale uważam, że w pewnym momencie naszej rozmowy za bardzo zbliżyliśmy się do siebie, nie tylko psychicznie, ale i fizycznie... - z przerażeniem obserwowałam paletę emocji, która zmieniała się na jej twarzy, jak widok kalejdoskopu – O boże, nie, nie o to mi chodzi. Nie przespaliśmy się. - rozwiałam jej wątpliwości, przez co nieznacznie się uspokoiła – Między nami była chwila słabości, nie wiem jak to nazwać, to chyba przez tą akcję z pixą... Pocałowaliśmy się. - dokończyłam szeptem, nie chcąc dalej trzymać jej w niepewności, uważałam, że byłoby to nie w porządku.
- Ooo... - mruknęła, jakby nie zrozumiała do końca moich słów, a może raczej zrozumiała aż nadto.

- Wiem So, wiem, że coś do niego czujesz. Jest mi z tym potwornie źle i jestem gotowa zrobić wszystko, żeby nasza przyjaźń trwała, bo jesteś dla mnie siostrą, potrzebuję cię. To było głupie i dziecinne, naprawdę cię przepraszam. - między nami powstała gęsta cisza – Proszę, powiedz coś.

- Okeeej... Jestem lekko zaskoczona. - uwolniła się z objęcia mojej dłoni – Po prostu potrzebuję chwili. Cieszę się, że nie stało się nic złego.
- Och So... - jęknęłam. - Przepraszam.
- W porządku, nie przejmuj się. - machnęła dłonią, ale nie wierzyłam w to, że się nie przejmuje, widziałam jej zawód.
- Zrobię wszystko. Nie zależy mi na nim nawet w jednym procencie tak, jak na tobie.
- Carmen, daj mi chwile. - ta chłodna nuta w głosie przypominała roztłuczone szkoło raniące bębenki. Postanowiłam się zamknąć i dać jej potrzebną przestrzeń. - Tak właściwie, to nie powinnam mieć żalu, nic nie powiedziałam, mogę tylko siebie winić. Cii, nie przerywaj mi. Na jednej z imprez, na których cię nie było, też się pocałowaliśmy, ale najwidoczniej dla mnie znaczyło to o wiele więcej, niż dla niego, patrząc na to, że od tamtego czasu nie przystopował w swoich podbojach, w przeciwieństwie do mnie. - brzmiało to tak, jakby mówiła bardziej do siebie niż do mnie, ale uważnie wsłuchiwałam się w jej słowa – Chyba za bardzo wkręciłam się w wizję czystej i bezwarunkowej miłości. Mam tylko nadzieję, że nie jesteś jednym z celów, który odhaczy w zeszycie. Czuję lekki zawód, ale nie z powodu tego, co się stało, tylko dlatego, że moje postrzeganie uczuć zderzyło się z rzeczywistością. - mruknęła. - Zapoznałam was, bo wiem jaki jest pomocny, że ma kontakty... mam nadzieję, że mimo wszystko albo raczej ZWŁASZCZA TERAZ postara się z całych sił ci pomóc.
- Nie potrzebuję go. Wolę znosić wszystko, co mnie czeka, niż patrzeć na ciebie w takim stanie.
Starałam się od siebie odpędzać niechciane wspomnienia, jak muchy, ale temat naszej rozmowy mi na to nie pozwalał. Czułam ścisk w żołądku na myśl o tym, jak jego skóra dotykała mojej. Bałam się, do czego mogłoby by dojść, gdybym w porę nie zareagowała, a jednak mój umysł produkował różne obrazki z tym związane. Nie! Stop! Takie dziewczyny jak ja, nie wchodzą w intymne kontakty z chłopakami jak Marcus, to wbrew naturze!
- Nie chcę, żebyś zadręczała się czymś, co nawet nie istniało poza obrębem mojej wyobraźni. W prawdziwym życiu nie obowiązuje zasada „polizane – zaklepane", też jest człowiekiem, decyduje o sobie i o tym, kogo całuje. Powiedz mi... Czujesz coś do niego?

Scratches Beginning [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz