Miałem zbyt dużo wolnego czasu, zbyt dużo wolnego czasu na natarczywe myślenie, a to nigdy nie kończyło się dobrze. Byłem uwięziony w wirze, dociskany do ziemi przez każde spadające wyobrażenie, które wykluwało się w mojej głowie.
Obracałem w palcach skręconego papierosa, w zamyśleniu nawet nie poczułem oparzenia na palcach, gdy żar dostatecznie strawił tytoń i bletkę. To ona była powodem moich rozmyślań, a konkretnie słowa, które na niej zapisałem tego dnia. „Życie, choćby i długie, zawsze będzie krótkie." Dlaczego wybrałem właśnie je? Najprawdopodobniej dlatego, że miałem nieodpartą potrzebę niezgodzenia się z czymś, chciałem mieć możliwość sprzeciwienia się, choćby wewnętrznego.
Przecież nie mogłem zaprzeczyć temu, że moje życie było do dupy, że wszystkie babki z piasku, jakie mozolnie lepiłem, w końcu zostały zburzone, będąc jedynie marną karykaturą koncepcji, wspomnieniem. Myślałem nad cytatem, w końcu nie mogąc się zgodzić. Choć żyłem stosunkowo krótko, wydawało mi się, że trwa to całe wieki, wieki pogrążone w ciemności, bez perspektyw na renesans, antyk odszedł w zapomnienie.
Osoba stojąca za mną zdradziła swoją obecność dużo wcześniej przez dość nieporadne kroki i ciężki oddech. Być może wcale nie miała zamiaru zakradać się do mnie od tyłu, tylko chciała bym zorientował się o jej nadejściu . Czekałem, zaciągając się, wypełniając płuca kolejnym kłamstwem i obłudą ludzi szczęśliwych.
- Masz rację!
Miałem ochotę ją odesłać, mówiąc, że to bardzo nieładnie czytać komuś w myślach, a poza tym znów wyskakuje jak diabeł z pudełka, mącąc mój spokój. Ta dziewczyna miała niepodważalny dar do bycia tam, gdzie nie powinna.
- Jak zawsze. - Przytaknąłem, nie odwracając się do niej. - Też nie mogłaś znieść „Rerun"?
Przypadkowe pytanie, które nawinęło mi się na język miało na celu wybić ją z rytmu, byłem ciekaw co zrobi. Uderzyło mnie zaskoczenie, gdy zacisnęła drobną dłoń na moim wciąż obolałym ramieniu.
- Powinnam zrobić to wcześniej. - Las wokół pochłonął jej delikatny szept i zamarł na ułamek sekundy.Nie miałem chwili na to, by zapytać, co ma na myśli. Zdążyłem jedynie się zdziwić, kiedy stanęła delikatnie na palcach. Niedopałek wypadł mi z dłoni, gdy nasze usta się spotkały na drodze do upadku. Zamarłem, bojąc się zrobić krok na chwiejnym moście, który stanął między nami. Nie była sama, przyniosła ze sobą zapach jaśminu i słodycz, która wypalała w mojej głowie czarną dziurę. To odczucie działało na mnie otępiająco, jakbym wybudzał się po bardzo długiej narkozie. Intuicyjnie skróciłem dystans między nami, urzeczony zmysłowym tańcem jej ust. Spadałem, a jedynym tego świadkiem było nocne niebo. Drzewa szeptały między sobą, gdy raz po raz upadłem, zderzając się z miękkością jej warg i skóry. Bałem się, że mnie przejrzały i z pomocą wiatru puszczą nowinę w eter.
- To złe. - Oderwałem się, by zaczerpnąć powietrza i przemówić jej do rozsądku. Miałem nadzieję, że chociaż ona się nim wykaże, bo mój najchętniej przyglądałby się niemo tej sytuacji i nie przerywał.
- Zło w czystej postaci. - Jej ton brzmiał zapraszająco. Balansowałem na cienkiej linie, rozrywany między tym, co powinienem, a tym, czego potrzebowałem.Nie wytrzymałem, chcąc wrócić do stanu pustki, który powodowała w mojej głowie. Podobno zakazany owoc smakuje najlepiej, mój smakował właśnie nią.
- Trochę mokra ta postać i cholernie przyjemna. - Szepnąłem.
- Jeszcze bardziej niewłaściwa.
Chciałem zlizać z jej ust wypowiedziane przed chwilą słowa by poczuć ich smak, miałem apetyt na prawdę. Fala gorąca przetoczyła się przez moje ciało i otrzeźwiałem.
- Nie. Nie możemy.
Odsunąłem ją delikatnie, przerażony tym, czego przed chwilą tak pragnąłem. Prawda rozeszła się podstępem po moich kubkach smakowych, ubrana w żądze niosła ze sobą słodki smak. W rzeczywistości była niewygodna i cierpka, uwierała mnie w każdą myśl i wszystkie miejsca na ciele, gdzie chciałem być jeszcze raz przez nią oszukany.
Nie puszczając jej ramion, odwróciłem się w stronę skąd zaczęły dochodzić kroki. Ktoś zmierzał ku nam od strony plaży, lawirując między krzewami i drzewami.
Carmen cała się spięła, słysząc poddenerwowany głos Marcusa.
CZYTASZ
Scratches Beginning [ZAKOŃCZONE]
Teen FictionJego ból był piękny, jak niezrozumiane dzieło sztuki. Pochłonęłam go, chowając głęboko przed światem. Rozebrał mnie z cierpienia, jakby niczego więcej nie pragnął. Wygładziliśmy wszystkie raniące krawędzie nieświadomi tego, że pojawią się kolejne i...