~6~

540 11 1
                                    

Obudził mnie Saba, który chciał wyjść na dwór. Zobaczyłam na zegar, który pokazywał piąta dwadzieścia. Chwila co? PIĄTA?! Seba chyaba cię kiedyś zabije. Ale co tam słodziak z niego. Z racji tego że jest wcześnie to mogę sobie pobiegać.

Leniwie wstałam z łóżka i poszłam do garderoby. Wybrałam sobie czarne dresy, biały T-shirt oraz czarną bluzę na zamek z tym poszłam do łazienki i się ogarnęłam. Związałam włosy w kitkę i założyłam soczewki.

Zeszłam na dół i wypuściłam Sabe na dwór. Dałam mu do miski karmę i świeżą wodę. Poszłam do korytarza i założyłam swoje buty do biegania. Wyszłam z domu i włączyłam muzykę na słuchawkach i zaczęłam biec.

Biegłam w stronę szkoły i okolicach domu. Z racji tego że nie znam jeszcze Sydney to wolę nie ryzykować. Uwielbiam biegać rano bo jest świeże powietrze i większość ludzi jeszcze śpi i się nie spieszy, a wieczorem są cudowne widoki jak słońce zachodzi.

Nagle usłyszałam jak ktoś za mną biegnie więc przyspieszyłam tempo, a osoba za mną również. Poczułam rękę na ramieniu więc złapałam za nią i przeżuciłam przed siebie.

-Kurwa- syknął oprawca. Chwila znałam ten głos

-Evans?- pomogłam mu wstać- Co tu robisz?

-Niech pomyśle- podrapał się po głowie- biegam ?

-Ale czemu nie mogłeś mnie zawołać- czemu on nie myśli?

-A nie wiem- wzruszyłam ramionami- było to zabawne, a zarazem bolesne- zaśmiał się, a ja z nim

Biegliśmy razem w stronę mojego domu przy okazji się śmieliśmy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach.

Po pięciu minutach byłam już pod domem. Pożegnałam się z nim i wieszałam do środka.

Poszłam do łazienki się umyć. Po piętnastu minutach byłam w buchatym ręczniku. Weszłam do garderoby i wybrałam czarne leginsy i szara o dwa rozmiary bluzę za dużą. Ubrałam się i poszłam zrobić makijaż który składał się z kresek, tuszu do rzęs oraz beżowa szminka bo nie chciało mi się nic więcej robić.

Schowałam potrzebne rzeczy do torby i zeszłam na dół gdzie siedział Tom i pił ławę. Fee, nie lubię kawy.

-Hej- przywitałam się wyjmując składniki na dwa tosty

-Hej- uśmiecha się mile- Jak tam?

-Dobrze- wzruszam ramionami- jutro się spotykam z tatą- widzę jak się spina. On i Jena wiedzą przez co przechodziłam.

-Serio? Myślałem że nie chcesz- mówi upijając łyk

-No tak- siadam obok jego- ale na imprezie trochę za dużo wypiłam i tak jakby się zgodziłam na spotkanie z nim- mówię nie pewnie

-Boże- wzdycha- ty serio powinnaś ograniczyć ten alkohol- śmieje się z nim

-Oj dobra- macham ręką- ze mną nie było tak źle jak z nie którymi bo jacyś chlapacy w samych majtkach tańczyli na stole i mówili że widzieli nie dawno Riahnne- śmieje się, a Tom krztusił się kawa przez śmiech

-Dobra odwołuje swoje słowa- mówi już się nie dusząc.

Siedziałam jeszcze pięć minut i poszłam do korytarza żeby ubrać swoje trampki i wyszłam domu kierując się do szkoły.

Po drodze zastanawiałam się kiedy będą wyścigi motorów. Mam czerwonego ścigacza. Moje dwie półki w pokoju z pucharami z legalnych i nielegalnych wyścigów. Oczywiście byłam pierwsza, a czasami druga ale zazwyczaj wygrywałam z chłopakami.

W drodze do miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz