Obudziłam się o ósmej z racji tego że dzisiaj mamy na dziewiąta czterdzieści bo nam dwie pierwsze lekcje i ostatnia odwołali więc kończę o czternastej. Wstałam z łóżka i założyłam swoje puchate kapice. Zeszłam do kuchni w której siedział Tom.
-Hej kochanie-powiedział z uśmiechem na twarzy
-Hej-przywitałam się
-Coś się stało? - zapytał zmartwiony.
A żebyś wiedzial.
-No wsumie tak - westchnełam ciężko- powiem kiedy Jena będzie
-No dobrze- powiedziała z ciepłym uśmiechem
Po pięciu minutach Jena zeszła z góry. Cała czwórka poszliśmy do salonu. Usiadłam pomiędzy nimi. Czułam się jak na spowiedzi.
-Kochanie co się dzieje?- zapytała smutno Jena.
-No bo...- zaczęłam im opowiadać.
Zaczęłam od taty, o bracie kończąc o spotkaniu z tym chujem. Oczywiście nie mówiłam im co się stało między mną i Mike bo nie chciałam.
-Kochanie złatwimy to- przytulił mnie Tom, a po nim Jena.
-Dziekuję- mruknełam i próbowałam się uśmiechnąć ale wyszło to okropnie- a wy nie powinniście jechać do pracy?- zmieniałem temat.
-No mamy być w niej za trzydzieści minut- powiedział Tom
-A tak w ogóle w tą sobotę jest bal w naszej firmie i niestety musisz być- poinformowała mnie Jena
-Tak mi się nie chce - opadłam na oparcie kanapy.
-Oj my wiemy- odparła kobieta
-Ale musisz tam iść i poza tym będę dzieci w twoim wieku- próbował mnie pocieszyć Tom.
-To tym bardziej- westchnęłam- dobra a na którą to jest?
-Na siedemnastą- odpowiedziała Jena.
-Dobra- uśmiechnęłam się- a teraz wy idźcie do roboty- pohoniłam ich.
-Czy ty chcesz nas pozbyć z domu?- Tom skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
-Jaaa? No co ty- machnęłam ręką- poprostu nie chcę żebyście się spóźnili- uśmiechnęłam się
-Niech ci będzie- westchnął mężczyzna- tylko zero chłopaków- pogroził mi palcem
Tomie żebyś wiedział co tutaj się działo.
-Tom!- pwiedziała kobieta- ogarnij się!
-No ale...- nie dała mu dokończyć
-Nie ma żadnego ale- przerwała mu- ona niedługo ma urodziny i bedixe miała siedemnaście lat- pwiedziała wypychając go z domu.
Boże oni są nie normalni. No wsumie ja też więc pasujemy do sobie. Poczułam kogoś obecność za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam bruneta.
-Co tutaj szukasz?- weszłam do kuchni
-A takiej ładnej osoby- oparł się biodrem wyspy kuchennej
-To tutaj takiej osoby nie ma- wyjęłam składniki na tosty.
-A ja myślę że jest- podszedł do mnie bardzo blisko. Czułam jego klatkę piersiową na moich plecach.
Dosięgałam mu do brody. Przez niego nie miałam jak się ruszyć.
-Możesz się odsunąć bo nie mogę się ruszyć?- zapytałam
-No dobra- powiedział i się odsunął.
CZYTASZ
W drodze do miłości
Teen FictionAshley od 4 lat jest w rodzinie Crossów i czuję się w niej jak w prawdziwej i nie wyobraża sobie innej rodziny. Na początku roku szkolnego Ashley dowiaduje się, że musza przeprowadzić się do Sydney przez nową pracę Toma i Jeny. Już pierwszego dnia...