~19~

347 11 0
                                    

Obudziło mnie pukanie do drzwi i to nie były takie normalne tylko takie głośne i okropne. Westchnęłam ciężko i zeszłam na dół przeklinając tak głośno, że druga osoba po drugiej stronie mnie słyszy. Otworzyłam drzwi z zamiarem krzyczenia ale nikogo nie było. Spojrzałam na dół i zauważyłam duży bukiet róż oraz średniego rozmiaru misia z serduszkiem. Podniosłam to wszystko i zamknęłam drzwi. Misia położyła na blacie kuchennym, a kwiaty do wazonu. Przy okazji policzyłam je i było ich dwadzieścia siedem. Ciekawe co ta liczba znaczy. Zauważyłam małą białą karteczkę. Rozłożyłam ja i zauważyłam liścik.

Kochana Ashely

Znamy się już 27 dni i dlatego jest ich tyle.
Kiedy weszłaś do szkoły to odrazu przykułaś moją uwagę.
Mam nadzieję że prezent ci się podoba.
Bądź gotowa na 18 dzisiaj bo będzie kolejna niespodzianka.

Do zobaczenia Ash.

Hmmm to ciekawe. Kto to może być? No tak naprawdę tutaj znam każdego od tyłu dniu więc jest problem. Westchnełam ciężko i poszłam z misiem do pokoju. Położyłam go na łóżku, a ja poszłam do garderoby. Jak na październik jest ciepło. Założyłam beżowe długie spodnie, czarną bluzkę na długi rękaw i nie dużym dekoltem. Weszłam do łazienki i zaczęłam się myć.

Zaczęłam się zastanawiać jakim cudem zaczął mi się podobać ten chuj. To źle bardzo źle oraz kto mógł mi dać ten prezent. Po piętnastu minutach byłam już przebrana. Usiadłam do toaletki i zaczęłam robić sobie makijaż oczywiście soczewki założyłam. Makijaż oraz włosy zrobiłam w stylu y dwa k (y2k). Podoba mi się dzisiaj jak wyglądam przed wyjście po psikałam się pomarańczowymi perfumami i nakarmiłam psa bo tamci zapomnieli oraz założyłam glane buty. Wyszłam z domu uprzednio go zamykając. Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę psychiatryka zwanym inaczej szkołą.

Po chwili byłam już na parkingu szkolnym. Zaparkowałam i wyszłam z pojazdu zamykając go. Ruszyłam w stronę przyjaciół którzy szeptali coś pomiędzy sobą.

-A co wy tutaj knujecie?- zapytałam będąc blisko ich a oni podskoczyli

-My? Nigdy w życiu kochana- zapewnił mnie An a ja mu nie wierzyłam ale nie chciałam tego ciągnąć.

-Niech ci będzie- westchnełam

-I wogule wszystkiego najlepszego kochana!- powiedziała cała trójka.

Po kolei podchodzili do mnie i składali mi życzenia. A na końcu był An z którym się żyłam w takim krótkim czasie.

-No więc kochana życzę tobie to co najlepsze, a i jeżeli będziesz z wiesz z kim i cię skrzywdzić to go osobiście zajebie- powiedział swoją jak to cudowną przemowe i mnie przytulił i na końcu pocałował w policzek i po całej buzi oprucz ust.

-Boże nie wiem czemu się z tobą zadaje- zasmiałam się

-To oczywiście- rzekł- bo mnie kochasz- uśmiechnął się pewnie siebie

Poszliśmy w stronę klasy. Weszliśmy do niej i zajęliśmy swoje miejsca. Kiedy byłam już na miejscu dostałam wiadomość. Otworzyłam ja i przeczytałam.

Drugi psychopata:
Czemu cię całował?

Ja:
Bo mógł xd i dlaczego cię to interesuje?

Drugi psychopata:
Bo nie chcę żeby kto kolwiek cię całował oprócz mnie.

Dobra to dziwne. Za kogo on się uważa. Nie wiem czemu ale na tą wiadomość poczułam larwy inaczej motyle w brzuchu.

Ja:
Ale to odemnie zależy decyzja kto będzie mnie całował a nie od ciebie.

Tym sakończyłam nasze wiadomości. Wyciszyłem telefon i schowałam go to torby. Po nudnych czterdziestu pięciu minutach lekcji fizyki oczywiście rozszerzonej była druga przerwa. Poszliśmy cała paczką na stołowke. Wybraliśmy sobie jedzienie i zajęliśmy wolny stolik.

W drodze do miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz