SOBOTA
Siedzę na łóżku a obok mnie leży Evans robiący coś na telefonie. Sofia od pięciu minut jest w garderobie i szuka mi idealnych ciuchów na spotkanie z Diego. To nie jest randka tylko koleżeńskie spotkanie.
-Mówiłem że wpadłaś mu w oko ale nie wielka pani Ashley wie lepiej- powiedział chłopak kładąc telefon na klatkę piersiową.
-Yyy...ale i tak nie uwierzę że ja mogę komuś się spodobać- wzruszyłam ramionami przy tym westchnełam
-Co!? Czemu tak sądzisz ?- krzyknęła dziewczyna z garderoby
-Bo jak mogę komuś się spodoba?- mruknełam- mam blizny na ciele, dwa kolory oczu i nie mam rodziców- położyłam się obok Evansa
-Sluchaj mnie teraz- chłopak złapał mnie za rękę- może i nie znamy się długo ale wiem jedno jesteś najwspanialszą osoba na świecie. Po tym co przeszłaś nie jedna osoba by się załamała- uśmiechnął się ciepło- jesteś bardzo silna a te blizny pokazują jak dużo przeszłaś- przytulił mnie a ja się wtulilam w niego
-Dziekuję że jesteś- mruknełam- tobie Sofia też dziękuję- pwiedziałam głośniej
-Nie ma sprawy- powiedzieli w tym samym czasie a ja się zaśmiałam lekko.
-A teraz masz to i idź się ubierz- rzuciła we mnie ciuchami które niestety wylądowały na chłopaka.
Wstałam z łóżka i zabrałam ciuchy. Weszłam do łazienki i się rozebrałam. Weszłam pod prysznic i zaczęłam się myć. Przy okazji liczyłam każda bliznę która sobie zrobiłam. Po chwili skoczyłam się myć i liczyć. Naliczyłam dwadzieścia osiem blizn które sama sobie zrobiłam, a te które nie zrobiłam było trzynaście. To pamiątka po chłopaku mamie. To przez niego mama umarła.
Miałam dziewięć lat kiedy znalazłam nią w sypialni nieprzytomną. Do okoła był alkohol i puste opakowanie po tabletkach. Nie mogłam się zebrać. Dobiero w wieku szesnastu lat było już dobrze.
Czasami miałam ataki paniki. Ostatni raz miałam nią trzy miesiące temu. Moje myśli przerwało pukanie do drzwi.-Ash ? Wszytko dobrze?- dobiegł mnie głos Sofi
-Tak poprostu zamyśliłam się- pwiedziałam owijając się ręcznikiem.
-A dobrze. Wychodz szybko bo chce cię zobaczyć- powiedział.
-Dobra- mruknełam i zaczęłam się wycierać.
Ubrałam sukienkę. Była dopasowana. Czarna sukienka sięgała przed kolano. Miała połowę odkryte plecy oraz lekkie wcięcie w dekolcie. Ramiączka miały z pięć centymetrów. Westchnęłam ciężko i wyszłam z łazienki.
-No powiem ci że wyglądasz cudownie- powiedziała dziewczyna i się uśmiechnęła na co oddałam tym samym.
Ten uśmiech nie był szczęśliwy ale ona tego nie zauważyła. Kątem oka zobaczyłam jak Evans marszczy czoło i się mi przypatruje.
Usiadłam przy toaletce i dziewczyna zaczęła robić mi makijaż oraz wryzurę. Po piętnastu minutach miałam wszystko gotowe. Miałam mocniejszy makijaż oraz lekko pofalowane włosy.
-Wyglądasz pięknie Ashi- powiedział chłopak
-Dzięki- obdarzyłam go uśmiechem.
Nagle telefon dziewczyny zawibrował a ona odczytała wiadomość że musi już iść bo David za chwilę będzie.
-Tylko się zabiezpiecz!- krzyknął chłopak za nią a ja się zaśmiałam- a teraz powiedz o co chodzi
-O to chodzi, że nie chce żeby powróciły ataki paniki- usiadłam obok niego
CZYTASZ
W drodze do miłości
Teen FictionAshley od 4 lat jest w rodzinie Crossów i czuję się w niej jak w prawdziwej i nie wyobraża sobie innej rodziny. Na początku roku szkolnego Ashley dowiaduje się, że musza przeprowadzić się do Sydney przez nową pracę Toma i Jeny. Już pierwszego dnia...