~24~

251 7 0
                                    

Otowrzyłam oczy ponieważ usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Tym kimś był Maks. Byłam w swoim nowym pokoju w Sydney. Nie to nie prawda. Chciałam uciec ale nie mogłam nawet ruszyć małym palcem u ręki. Kurwa co tutaj się dzieje.

-Witaj skarbie- powiedział swoim ochydnym głosem- teraz nikt ci nie pomoże

-Prosze nie rób tego- powiedziałam ale nie ruszałam ustami.

Kurwa ci tutaj się dzieje ?

-Oj zrobię to- powiedział a ja nie mogłam niczego zrobić.

Nagle ktoś wszedł do środka. To bym Tom i Jena. Zauważyłam, że nie wyglądają tak samo. W sensie tak samo ale ich oczy były czerwone. Całe czerwone.

-Maks ile będziemy czekać aż to załatwisz?- zapytała kobieta

-To dajcie mi pięć minut i znikam- skierował swe słowa w stronę kobiety.

Maks był taki sam. Obleśny i ohydny. Nie wiem jak moja mama mogła być z nim.

-To dobrze bo za chwilę mamy kolejnego klienta- oświadczył Tom

Jak to kolejny?

-Kto to będzie?- zapytałam znowu nie ruszając ustami

-No a jak to? - zapytała kobieta- to będzie twój ukochany tatuś- uśmiechnęła się ohydnie.

-Nie proszę nie- prosiłam.

-Maks masz pięć minut- powiedziała i wyszła z Tomem.

Mężczyzna podszedł do mojego łóżka i zawisł nademną. Chciałam zamknąć oczy ale nie mogłam.

-Jesteś moja i żaden twój kochaś nam nie przerwie- powiedział kładąc ręce na moim brzuchu.

-Prosze nie- pokreciłam wreszcie głową- proszę cię nie- szarpałam się bo mogłam.

-Ojj nie dasz mi to co powinnaś już dawno mi dać- powiedział biorąc moje dwie ręce nad głową

Zerwał ze mnie bluzkę oraz spodnie. Zamknęłam oczy i próbowałam się wyrwać ale nie mogłam. Był zbyd silny.

-Uspokój się bo to źle dla ciebie się skończy!- krzyknął a ja zaczełam płakać- a teraz pójdziesz spać a ja załatwię swoje sprawy- uśmiechnął się i mnie nagle uderzył w twarz.

Zamknęłam oczy. Poczułam ból na twarzy. Nagle zapadła ciemność.

Otowrzyłam nagle oczy. Usiadłam na łóżku. Sprawdziłam czy jestem ubrana. Na szczęście miałam wszytko. Płakałam, tak strasznie płakałam jak nigdy.

Przez niego wszytko się zmieniło. Wszystko to przez niego. On zniszczył mi życie. Gdyby nie on nie miała bym tych wszystkich ran oraz zepsutej psychiki. Spojrzałam się na zegar który wskazywał trzecia dwadzieści. Już napewno nie usnę. Położyłam się spowrotem na łóżko całą spocona i z tworzą w łzach.

-Ashely uspokój się to był koszmar, a nie rzeczywistość- mówiłam sama do siebie

Jest sobota i pewnie jakaś impreza ale ja na żadną nie idę bo nawet jak bym chciała to bym nie była w stanie. Na szczęście będę mogła odpocząć.

Wzięłam poduszkę i gruby koc. Usiadłam na leżaku, który był na balkonie. Spojrzałam się w niebo. Widać było dużo gwiazd. Nie było ani jednej chmury. Kiedyś moja babcia mi mówiła, że każda gwiazda to każda osoba która zmarła jako dobry człowiek. Czy ja w to wierzyłam? W połowie. Tak samo, że po śmierci wraca się w innej postaci.

W drodze do miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz