Dodatek #1

277 10 9
                                    

Obudziłam się o dziewiątej co dobrze świadczyło bo słabo sypiam od dwóch tygodni. Dzisiaj jest pogrzeb Sofi. Na brzuchu mam dwie blizny. Jedna przez przypadek na motorze, a drugi przez drzewo z tamtej nocy której nie chce pamiętać. Przez dwa tygodnie schudłam cztery kilogramy bo praktycznie nie jadłam. Andres mną się opiekował oraz Evansem. Oboje źle się czuliśmy z tym wszystkim. Evans odciął się od każdego i nie wychodził z domu.

Wstałam powoli z łóżka i poszłam do garderoby. Wzięłam czarny garnitur oraz nową bieliznę. Pogrzeb jest na jedenasta więc mam dwie godziny. Weszłam do łazienki i zaczęłam się być.

Minęło pół godziny ja ją wyszłam już ubrana. Usiadłam do toaletki i nałożyłam krem na twarz, zrobiłam brwi i bardzo lekko pomalowałam rzęsy oraz usta. Zeszłam na dół i zastanawiałam się co zjeść. Nie miałam na nic ochoty ale wiem, że jeżeli nic nie zjem to Andres zaprowadzi mnie do kawiarni i zamówi mi coś i będziemy tam siedzieć tak długo aż zjem wszytko.
Po pięciu minutach wzięłam płatki, miskę oraz mleko. Usiadłam do wyspy i zaczęłam jeść. Mam dużo czasu więc się nie spieszy.

Po chwili do środka weszła Jena ubrana również na czarno jak ja. Ona również idzie na pogrzeb oraz Tom. Cała szkoła chyba będzie ale nie jestem pewna.

-Jak się czujesz?- te pytanie słysze z dziesięć razy dziesięć

-Tak samo jak wczoraj- wzruszyłam ramionami

Kobieta nic nie powiedziała tylko zrobiła sobie kanapkę i zaczęła ją jeść. Po pięciu minutach do środka wszedł Tom. Uśmiechnął się i również zrobił sobie kanapkę. On wie, że nie chce żadnych słów bo mi to nie pomoże w żaden sposób.

Leżałam na łóżku nawet nie wiem ile. Ale Tom powiedział, że musimy jechać. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Założyłam swoje czarne buty po czym wyszłam z domu aby wejść do auta.

Jechaliśmy w ciszy. Nikt nie raczył się odezwać. Rozumiem ich. Za dwa dni ma być grudzień, a później świata. Zajebiście kurwa. Nic mi się nie chce robić. Mogła bym tylko leżeć na łóżku lub spać. Po piętnastu minutach byliśmy już przed kościołem. Weszliśmy do środka i zajęliśmy wolne miejsca. Tom i Jena usiadło gdzieś z tyłu, a ja z przodu jak jej bliżsi. Zobaczyłam Andresa i się blado uśmiechnełam. Czekaliśmy aż ksiądz się pojawi.

Każdy po kolei mówił coś o Sofii.  Evans mówił przez łzy. Ja płakalam i co chwilę wycierałem łzy.

-A teraz powie coś Ashley- powiedział chłopak

Ustalam gdzie on przed chwilą i widziałam dużo osób. Dużo osób pierwszy raz na oczy widziałam. Ale widziałam, że każdy kochał Sofie.

-Sofia była zbyt dobra na ten świat- zaczęłam mówić- była przy nas w tych dobrych jak i w złych chwilach- wytarłam łzy- może i nie ma jej tutaj z nami fizycznie ale jest w naszych wspomnieniach i sercach gdzie zostanie tam na wiele lat- wzięłam głebokie wdechy- mam nadzieję, że dobrze ci po tamtej stronie- spojrzłam się na zdjęcie dziewczyny

Będę za nią tak mocno tęsknić, że to zbyt mocno boli. Ja cierpię, a co mogą czuć jej rodzice i Evans ? Oni najbardziej cierpią bo to właśnie dla nich była tym słoneczkiem każdego dnia. Nie mogę pojąć, że jej już nie ma.

-How could we not talk about family when family's all that we got? Everything I went through, you were standing there by my side A
nd now you gon' be with me for the last ride- zaczęłam śpiewać z łzami w oczach- So let the light guide your way, yeah Hold every memory as you go
And every road you take Will always lead you home, home- usłyszałam jak inni zaczynają śpiewać, aż każdy śpiewał, a ja nie mogłam hamować łez-It's been a long day without you, my friend And I'll tell you all about it when I see you again We've come a long way from where we began Oh, I'll tell you all about it when I see you again When I see you again- po zakończeniu śpiewaniu piosenki i patrzenia się na zdjęcie dziewczyny uśmiechnęłam się sama do siebie i wytarłam łzy.

Wróciłam na swoje miejsce. Pogrzeb dalej trwał, a wszyscy szli na cmentarz aby pochować trumnę z dziewczyną. Ksiądz coś mówił ale ja nie słuchałam tylko patrzyłam się jak wkładają trumnę do dziury. Każdy po kolei podchodzi i rzucał białą różę do środka. Ja byłam ostatnia i najdłużej stałam przy tej dziurze. Rzuciłam kwiat ale nie odeszłam tylko patrzyłam na setki róż w środku. Zakrywały brązową trumnę. Odeszłam kawałek aby mogli zakopać.

Była stypa w domu rodziców Sofii ale ja nie mogła bym iść tam i pić alkohol z świadomością, że Sofii już nie ma. Wróciłam do domu. Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam czarny karton na moim łóżku. Poszłam się przebrać i usiadłam obok tego kartonu.

Otowrzyłam wieczko i chciało mi się płakać. Zobaczyłam zdjęcia moje i Mike, bluzę jego w której uwielbiałam chodzić, naszyjnik jego mamy oraz list. Czy jestem gotowa aby przeczytać go? Nie wiem. Z jednej strony chce wiedzieć co tam pisze ale z drugiej strony jest za wcześnie. Jednak druga strona wygrała. Przeczytam gdy będę gotowa. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.

Jax:
Hej. Chcesz się spotkać?

Ja:
W sobotę o 16?

Jax:
Jaśnie i do zobaczenia.

Wyłączyłam wyświetlacz telefonu i odłozyłam na bok. Wzięłam bluzę chłopaka i się położyłam. Czułam jakby to właśnie on tutaj był i leżał obok mnie. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam wtulona w bluzę chłopaka.

****
Oto ostatni dział książki.

Mam nadzieję, że wam się podoba.

Czekajcie na 2 część.

Miłego czytania ❤️

W drodze do miłości Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz