Kłopoty w raju 🌩️

322 24 4
                                    

Następnego dnia, Zuzia...
Zostałam u Ani na noc i bardzo tego potrzebowałam. Tęskniłam za nią mimo, że byłam zła jak bardzo nie rozumie, że nie zawsze będzie na pierwszym miejscu. Wiem, że mało czasu jej poświęcałam, ale próbowałam ułożyć sobie nowe życie, własne życie właściwie. Chciałam wdrążyć się w związek i jemu poświęcić uwagę. Może to był błędy wybór i powinno być pół na pół. Jednak potrzebowałam miłości innej niż od przyjaciółki. Nawet w pewnym stopniu uzależniłam się od Filipa. Czułam się przy nim długo wspaniale, bezpiecznie i pewnie.
Dużo się kochaliśmy, wychodziliśmy na domówki czy imprezy oraz czerpaliśmy z życia to co najlepsze. Pasowało mi to, czułam się spełniona w jakimś stopniu. Bawiłam się, próbowałam nowych rzeczy i poznawałam ciekawych ludzi.
Jednak od jakiegoś czasu przeszkadza mi takie szalone życie. Mam kryzys z chłopakiem i trudno mi znaleźć jakieś rozwiązanie.
Z tego powodu cieszę się, że spotkałam przyjaciółkę na cmentarzu. Zabawne, że akurat tam jakby nie było innych miejsc. Cóż w końcu kiedyś wszyscy się tam spotkamy.
Anka jest jedyną moją przyjaciółką. Zresztą z dziewczynami z klasy mam średni kontakt. Może zamieniłam z nimi paręnaście zdań i bawiłam się z paroma na imprezach, ale z żadną nie weszłam na poważne tematy. Nie czuję komfortu przy nich ani zaufania na tyle. Nawet ani jedna nie spytała co u mnie albo jak mi się układa w związku. Praktycznie każda mówiła o szkole, domówce, chłopach dookoła czy trunkach przez nas pitych. Chyba tylko Miśka raz zapytała jak leci, ale szybko temat się uciął. Wyciągały mnie na parkiet, do barku albo kibla, żeby trzymać im włosy kiedy będą pawiować do muszli. Może i nie wyglądam na przejmującą się czymkolwiek, ale chciałabym mieć przyjaciółkę hetero. Do Kamińskiej nic nie mam, ale nie zrozumie moich problemów chociażby łóżkowych. Nie powzdycha ze mną do przystojniaków ani nie "powalczy" o ich względy. Wielokrotnie mi tego brakowało w jej towarzystwie. Założę się, że ona ma podobnie choć teraz Ola jej dotrzymuje kroku i daję zrozumienie. Jaśniej patrzy na relację z Nikolą niż ja. Dla mnie one po prostu są dla siebie stworzone, bo widzę jak patrzą w swoją stronę obie. Dostrzegam te maślane oczy czy rumienienie się. Może jednak to za mało by stwierdzić, że powinny być razem. Nie znam się na kobiecej miłości, która na pewno ma swoje zasady. Może u nich trochę więcej trzeba znaków by stwierdzić, że jest uczucie. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam ani nie pytałam jak to wygląda.
- Hej, długo nie śpisz? - spytała Ania rozciągając się
- Hejka. Nie wiem nawet może z pół godziny
- Dalej cię dręczy temat Filipa? - obróciła się do mnie
- Tak, ale nie tylko ten - patrzyłam w sufit
- A jaki jeszcze?
- Taka tam błahostka - machnęłam ręką
- Jak chcesz to mów śmiało. Przecież wiesz, że zawsze cię wysłucham
- Wiem, ale nie potrzebuje się wygadać
- Rozumiem. W razie co to jestem
- Napijesz się kawy? - podniosłam się z łóżka
- Tak. Zrobię śniadanie - podniosła się do siadu
- Leż. Poradzę sobie
- No dobra. Jak coś to wołaj - położyła się z powrotem
Udałam się do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę i zajęłam się robieniem kanapek.
Śpię z Anią w jednym łóżku od dzieciaka i teraz gdy jestem dorosła w ogóle mi to nie przeszkadza. Nigdy nie miałam z tym problemu. Nawet kiedy powiedziała mi, że podobają jej się dziewczyny. Nie czułam się nie komfortowo zasypiając przy boku przyjaciółki. Dawała mi spokój oraz bezpieczeństwo. Wiem, że Ania to samo czuła i nigdy nie robiła nieodpowiednich ruchów w moim kierunku. Byłam jej wdzięczna, że mogłam jej ufać i czuć się spokojnie w jej towarzystwie. Nie bałam się nawet, że zacznie mnie podrywać przed snem albo pocałuję. Wiedziałam, że patrzy na mnie jak na siostrę, a nie jak obiekt westchnień.
Zrobiłam dziesięć kanapek z serem, szynką i ogórkiem konserwowym. Zalałam nasze kawy, posłodziłam po czym zaniosłam do sypialni. Wróciłam się po talerz z jedzeniem i szybko z  nim przyszłam. Usiadłyśmy na łóżku, a następnie zaczęłyśmy jeść. Powiedziałyśmy sobie "smacznego" i zapanowała cisza. Nie czułam się z tym źle. To ten rodzaj milczenia, który jest miły oraz komfortowy. Czuję zrozumienie oraz wsparcie. Nie pyta się mnie ani nie drąży. Nie narzuca na siłę tematów byśmy rozmawiały. Każda z nas może się zamyślić na swoim i to jest dobre. Dajemy sobie czas oraz przestrzeń mimo, że jesteśmy obok. Kiedy jest potrzeba odzywamy się, ale jest to naturalne.
Jedząc tak w zamyśleniu odbiło mi się bardzo głośno. Ania zaczęła się śmiać jak opętana przez co opluła się kawą. Padła na plecy i brechtała się jakby właśnie usłyszała dowcip życia. Oczywiście nie byłam jej dłużna i też się śmiałam. Trochę z mojego wyczynu, a bardziej z niej.
Przyjaciółka tak się rechotała, że aż sama bekła przez co zdwoiła naszą głupawkę do maksimum. Prawie zaksztusiłam się kanapką i musiałam popić by się nie udusić.
- Hahahaha, brakowało mi tych naszych głupawek z byle powodów - powiedziała roześmiana
- Mi tak samo - odpowiedziałam ocierając łzy
- Cieszę się, że jest lepiej między nami - przytuliła się do mnie
- Ja też, ale muszę zaraz iść - westchnęłam
- Dokąd? Znowu do Filipa? - odsunęła się smutna
- Tak. Chcę z nim porozmawiać
- No dobrze, ale obiecaj, że zadzwonisz po rozmowie
- Dobrze - kiwnęłam głową
Skończyłyśmy w ciszy śniadanie. Wyniosłam po nas naczynia, umyłam i zostawiłam na suszarce.
Gdy wróciłam do sypialni przebrałam się w swoje ciuchy. Całe szczęście zawsze zostawiam u przyjaciółki piżamę, bieliznę i jakieś tam randomowe rzeczy typu bluza czy koszulka na wszelki wypadek. Nie ma z tym problemu i pierze mi ciuchy. Ja u siebie też mam jej rzeczy.
Gotwa już do wyjścia, pożegnałam się z Anią długim przytulasem. Obiecałam dać znać i już więcej nie zapominać o niej.
Wyszłam biegiem z bloku, bo chcę już mieć za sobą rozmowę z nim. Wiem, że Filip nie lubi poważnych rozmów i zawsze ma problem ze słuchaniem. Ciężko go wyprosić o skupienie czy nawet powagę. Jednak gdy porządnie na niego wpłynę, a właściwie obiecam sex to się zgadza na wszystko. Wiem, że to nie jest rozwiązanie i nie powinno tak być, ale nie mam na niego innego pomysłu. Nie potrafię w inny sposób zmusić go do mówienia o uczuciach bez śmiechu. Próbowałam parę innych opcji jak samo proszenie albo szantaż emocjonalny, ale to nie skutkowało. Nawet rozmawiałam o tym z jego rodzicami, ale sami przyznali, że Filip od dziecka ma z tym problem i ciężko go okiełznać. Jego krewni mnie polubili, ale mówią otwarcie, że ich syn jest lekkoduchem i prawie nigdy się nie przywiązuje. Opowiadali o jego świętych byłych, z którymi i tak skończył. Była nawet jedna, w której był bardzo zakochany przez co zaczął się zmieniać, ale szybko wrócił do dawnego ja. Słuchałam tego z ciekawością i nadzieją, że będę miała z czego wyciągnąć wnioski oraz, że znajdę jakąś podpowiedź w tym wszystkim. Jednak niewiele mogłam z tego zaczerpnąć rad. Jedyne co wywnioskowałam to to, że mój chłopak jest ciężkim przypadkiem i trzeba do niego pokładów cierpliwości.
Dlatego póki co używam sexu za kartę przetargową i często się zmuszam. On nawet nie pyta czy ja mam na to ochotę i liczy się z sobą. Ja tylko chcę się dogadać, poczuć kochaną i wiedzieć, że naprawdę zmieni się właśnie dla mnie.
Wzięłam głęboki oddech wchodząc na poseje domu państwa Santaman. Brzmi prawie jak Szatan albo Santa Maryja. Zaśmiałam się pod nosem podchodząc do drzwi. Kiedy zapukałam u progu ujrzałam Panią Kornelie, mamę chłopaka. Przywitała mnie ciepłym uśmiechem i wpuściła do środka. Filip mieszka wciąż z rodzinami, bo ma 17 lat i raz nie zdał. Okey ja mam 18 lat i nadal goszczę u rodziców, ale mi to nie przeszkadza, a jemu już tak.
Pani Santaman poczęstowała mnie ciastem i powiedziała, że syn jest w garażu z ojcem. Przytaknęłam, zachwyciłam się sernikiem i poczekałam na chłopaka. Teściowa jeśli już mogę tak nazywać tą kobietę zamieniła ze mną parę zdań. Zawsze pyta co u mnie, jak się czuję, jak w szkole i tak dalej. Trakuje mnie jak swoją córkę i nigdy nie wyczułam od niej nienawiści w moją stronę. Kobieta jest sympatyczną, uroczą na swój sposób, pełną energii i klasy czterdziestolatką. Pracuje w banku, ale nie zachowuje się jak typowa Pani z wyższych sfer. Jej mąż Pan Konrad jest dyrektorem firmy i nie trakuje innych z wyższością jak na to stanowisko przystało. Nie jest zwykłym snobem, dusigroszem czy burakiem nie liczącym się z nikim poza własnym sobą.
Zawsze jest uśmiechnięty, dowcipny, wyrozumiały i pomocny. Jest tylko rok młodszy od żony, a nie widać tej różnicy. Mężczyzna jest bardzo inteligenty, szarmancki i uczuciowy. Widać, że kocha Panią Kornelie i swojego syna. Akceptuje ich wybory, daję wolną rękę we wszystkim i nigdy nie podniósł na nich głosu bez poważnego powodu. Udane małżeństwo, którego im zazdroszczę. Sama chciałabym mieć kochającego męża, dwójkę dzieci i piękny dom. Swoją drogą nieźle się dobrali imiennie, Kornelia i Konrad.
- Hej skarbie - przywitał mnie Filip buziakiem
- Hej kochanie - uśmiechnęłam się odstawiając talerz po cieście
Chłopak przemył ręce w kuchni i zabrał mnie do siebie. Wiedział już, że ma ochotę, ale nie tym razem i nie dzisiaj mój drogi.
Zamknął nas w pokoju, pchał mnie na łóżko i przygniótł ciałem. Nachylił się i zaczął całować po twarzy oraz szyji. Odsunęłam głowę z nie smakiem, ale nie zwrócił na to uwagi. Włożył ręce pod moją bluze i bluzkę po czym zaczął ściskać moje piersi. Nie podobało mi się to teraz, więc zrzuciłam go z siebie. Spojrzał się na mnie pytająco gdy rzuciłam mu gniewne spojrzenie.
- Co ty taka nie w sosie słonko? - zaczesał moje włosy za ucho
- Drażnisz mnie ostatnio
- Ale czym księżniczko? - zaczął mnie całować po barku
- Ty już wiesz czym - odsunęłam się
- Tym, że mam zawsze na ciebie ochotę?
- Tym, że jestem dla ciebie maszynką do wkładania i wyciągania, a nawet nie chcesz się zabezpieczać!
- Oj kochanie. Jestem facetem i mam swoje potrzeby
- Aha czyli ja już swoich nie mam? Mam tańczyć jak mi zagrasz? - wstałam obruszona
- Ale wiesz, że nie mogę się powstrzymać gdy cię widzę. Tak idealnie do siebie pasujemy, a on kocha twoją wnętrzność
- Masz z tym duży problem i za wysokie libido. Nie podoba mi się to i nie zamierzam być twoją laleczką do zaspokajania - założyłam ręce na piersi
- Przestań. Nie trakuje cię tak. Po prostu dobrze mi z tobą
- Filip ty właśnie tak mnie trakujesz. Za każdym razem gdy się widzimy musimy uprawiać sex, bo tobie się chce. Nawet nie pytasz czy ja mam na to ochotę tylko zwyczajnie mnie rozbierasz
- Przecież wiem, że też masz na to ochotę i kochasz go czuć czyż nie?
- Nie Filip. Ja przychodzę do ciebie, bo chcę się przytulić, pocałować cię, spędzić czas przy serialu, a nie się z tobą wiecznie ruchać
- Sory mała, ale nie jestem misiem tulisiem tylko prawdziwym facetem, który ma swoje zapotrzebowanie. Tulić to ty się możesz do jakiegoś ciapciaka, a nie do mnie
- Prawdziwym facetem jest twój tata, który szanuję kobiety i ich zdanie. Ty jesteś chujem, który liczy się z własną zarośniętą dupą - wyszłam trzaskając drzwiami
Miałam dosyć, że mnie nie rozumie. Liczą się tylko jego argumenty, a raczej jego kutas. Fakt, że jest w tym dobry, ale ile masz się ruchać dziennie? To nie o to chodzi w związku, a dziwką nie jestem ani już nie zamierzam być. Dopóki tego nie zrozumie raz na zawsze, możemy się pożegnać i będzie musiał jechać na ręczym. Nie będę się do niego odzywać, przychodzić tu ani błagać na kolanach by się zmienił. Jeśli naprawdę mnie kocha to zrobić coś ze swoim seksoholizmem. Jeśli jedynie zależało mu na zaspokojeniu swojego klina to już nie będzie mój problem.
- Mam z nim porozmawiać? - zapytał Pan Konrad
- Wątpie, że coś do niego dotrze, ale dziękuję
- Jak mu zabiorę kieszonkowe i zabronię wyjścia to się nauczy gówniarz jak traktować kobiety
- Nie chcę, żeby to było wymuszone
- Rozumiem, ale i tak z nim pomówię i dam mu lekcje dobrych manier
- Dziękuję. Do zobaczenia - uśmiechnęłam się po czym wyszłam
Tak jak obiecałam zadzwoniłam do Ani. Opowiedziałam jej wszystko, ale nie mówiła jak każda "wiedziałam, że nie jest ciebie wart" tylko szczerze mi współczuła. Przez chwilę próbowała znaleźć ze mną rozwiązanie, a potem zaczęła mnie rozśmieszać. Dzięki niej zrobiło mi się ciepło na sercu i poczułam, że ktoś mnie szczerze kocha. Czasem żałowałam, że przyjaciółka nie jest chłopakiem, bo miała więcej uczuć do mnie niż mój obecny. Lesbijką nie zostanę, bo nie pociągają mnie kobiety, ale nie raz się zastanawiałam jak to by było mieć chłopaka z cechami Kamińskiej. Uczuciowego, czułego, empatycznego, wrażliwego, romantycznego i oddanego. Czy taki jeszcze istnieje na tym powalnym świecie? Świecie, w którym liczy się tylko kasa, seks i dobra zabawa, a nie dugi człowiek. Jeszcze nie dawno powiedziałabym, że mi to nie przeszkadza. Dzisiaj potrzebuje spokojnego, oddanego i trwałego związku. Kogoś kto zaopiekuje się mną i dostrzeże, że mam zły dzień, a wtedy wybierze mnie zamiast kolegów. Kobiety się zmieniają, jedne na lepsze inne na gorsze. Ja właśnie chcę być tą lepszą i zakończyć rozdział Pani imprezowiczki, która kocha seks. Chcę zaczął żyć bez obaw, że się znudzę ani bez nacisku na stosunek. Mimo, że kocham Filipa dość mocno, podoba mi się bardzo, a w łóżku jest mi dobrze. To oczukuje czegoś więcej niż cielesne doznania i ignoracje moich potrzeb.
Rozmawiając z Anią skończyłam pod jej drzwiami. Zadzwoniłam dzwonkiem i zaczekałam. U progu stanęła przyjaciółka z rozłożonymi rękami. Wpadłam w jej ramiona, a ona mnie objęła bez słowa.
_______________________________________

Takiego rozdziału nikt się nie spodziewał!
Dzień oczami Zuzy już w waszych rękach.
Jak myślicie czy Zuzia będzie nadal z Filipem? Czy chwilowe kłopoty w raju się skończą?
Do następnego, Liszaj 💋
PS. Proszę nie pytać kiedy next, bo mam też swoje życie, problemy i nie zawsze mam wenę. Będzie to będzie, cierpliwości. Im dłużej się na coś czeka tym lepiej smakuje gdy się to dostanie 🤫

Nielegalna, ale osiągalna [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz