Ania...
Minęło parę dni od ostatnich zajęć plastycznych. Dzisiaj miałam wziąć udział w malowaniu Agaty na płótnie. Trochę się stresuję, bo chciałabym uwiecznić ją jak najlepiej. Dawno nie rysowałam, a portrety to nie jest moja mocna strona. Nawet nie miałam czasu, żeby się podszkolić. Zajęłam się nauką, ponieważ musiałam podciągnąć oceny. W ostatnim czasie bardzo się opuściłam, a nie chcę kiblować trzeci raz. Chcę wyjść z tej klasy i w ogóle zakończyć swoją karierę szkolną. Chcę mieć chociaż średnie wykształcenie mimo, że nie jest mi potrzebne. Wiem, że dziadek bez problemu zatrudni mnie u siebie.
Wracając...
Szczerze nie wiem dlaczego się zgodziłam na propozycje Agaty. Przecież powiedziałam jej, że to nie moje hobby. Jednak coś zadecydowało inaczej. Los chciał po swojemu i nie słuchał się mnie. A może zwyczajnie chciałam czegoś nowego, świeżego. Może chciałam zająć czymś głowę albo zwyczajnie podziwiać piękno kobiety bez większego stresu. Myślę też, że potrzebuję się wyciszyć, a rysowanie kiedyś mi w tym pomagało. Zresztą zobaczymy co będę czuła po takich zajęciach.Jak na złość jestem spóźniona, bo autobus jechał jak ślimak. Nie dość, że nie przyjechał na czas to jeszcze się wlókł po ulicy jak mucha w smole.
Wpadłam do budynku niczym pocisk w manekina. Zspana (tak nie mam kondycji) poleciałam na piętro, a później pod odpowiednie drzwi. Poprawiłam fryzurę, napiłam się by zrównać oddech, poczym weszłam kulturalnie do środka.
W ciszy zajęłam wolne miejsce nie zwracając uwagi na innych.
Wszystko było przygotowane duża sztaluga, płótno, a raczej jak się okazało ogromna kartka oraz przybory. Niczego tutaj nie brakuje.
Chwyciłam za ołówek poczym wychyliłam się by ujrzeć swoją modelkę. W moment mnie zatkało i mało nie zadławiłam się powietrzem.
Tego kompletnie się nie spodziewałam. Ona, ona jest zupełnie naga. Jedynie kobiecość zakrywa dłonią, ale piersi stoją na baczność. Zeskanowałam jej całe ciało. Jest nieskazitelne oraz cholernie idealne. Zero tatuaży, blizn, ran czy niedoskonałości. Kobieta ma płaski brzuch, duże piersi, zgrabne, ale nieco umięśnione nogi i silne ręce.
Gdy zjechałam drastycznie w dół wzrokiem zrobiło mi się gorąco. Poczułam jak palą mnie policzki, dlatego szybko wróciłam do płótna. Nie powiem, podniecił mnie jej widok nieco. Nawet nieco bardziej niż bym chciała.
Trzęsącą dłonią zaczęłam stawiać pierwsze linie. Szkic był koślawy, ale wiedziałam, że stać mnie na więcej. Następne kreski były pewniejsze choć nie zerkałam na Agatę. Zapamiętałam rysy jej twarzy i to na niej się skupiłam. Charakterystyczne kości policzkowe; nie duży, prosty nos; małe oczy, w których czaił się ocean spokoju. Zmieniłam ołówek na jasnoniebieską kredkę by podkreślić głębie jej tęczówek. Tylko im oddam kolor, resztę chcę zostawić czarno-białe.
Rysując dalszą część ciała, zagryzałam wargę wspominając jej negliż. Musiałam na nią zerknąć by wyłapać dobrze kontury ciała. Starałam się nie pokazywać po sobie jak wpłynął na mnie jej wygląd. Jednak trudno grać poker face gdy widzi się takie ciało przed sobą.
Szkicowałam właśnie piersi Agaty. Jedna z nich była niewiele większa od drugiej. Na prawej było widać dwie zielonkawe żyłki. U obu sutki kobiety stały niczym małe wieżyczki.
Oddałam się pasji po raz pierwszy od lat. Czułam nie małą radość. Dłoń pracowała mi jakbym wykuwała rzeźbę w jakimś marmurze.
Pot leciał po mojej twarzy z wysiłku oraz z powodu duchoty w sali. Serce biło mocniej niż zazwyczaj. Kiedy zaczęłam rysować centrum kobiety, ze świstem wciągnęłam powietrze. Dłoń zakrywająca kobiecość
Niewiadomskiej zasłania większość. Jedyne co mogłam z niej narysować to rysy oraz minimalne włoski. Reszta związana z kroczem była niewiadomym jak sama Agata.Trzy godziny później...
Ręka mi drętwieje i boli jak cholera, ale walczę do ostatniej chwili. Jeszcze trochę, a "portret" będzie gotowy. Tylko podkreślę żyły na jej dłoniach i podkręcę wygląd włosów. Ah jeszcze nogi muszę poprawić. Jak mi zaraz nie odmówi kończyna to będzie cud.
Hm... zaokrąglić bardziej kolano, dać białą kredką blasku paznokcią.
Zauważyłam, że większość już wyszła, bo pewnie dawno skończyli.
Jeszcze chwila i tak, wreszcie finisz.
Odłożyłam kredkę poczym wstałam z miejsca. Moje nogi wraz z plecami wydały po szczale. Przeciągnęłam się i wyszłam za sztalugi. Okazało się, że jestem jedyna w tej sali. Nawet nauczycielka gdzieś wyszła. Wróciłam na stanowisko by wyrzucić po sobie butelkę. Całe szczęście, że zagwarantowali wodę, bo inaczej bym tu uschła z pragnienia. Nie wzięłam ze sobą nic poza słuchawkami.
Spojrzałam jeszcze na swoje dzieło. Nie było idealne, ale jak na pierwszy raz z modelką jest całkiem spoko. Najważniejsze, że twarz podobna, a reszta to szczegół. Następnym razem pójdzie mi lepiej niż dzisiaj. Może wtedy będzie już w ubraniach i mnie nie rozproszy jej nagość.
Poczułam dłoń na swoim ramieniu na co podskoczyłam przestraszona.
- Wybacz, nie chciałam cię przestraszyć - odezwała się Agata
- Luz. Najwyżej dostałabym zawału
- Jak ci się podobało rysowanie mnie? - spytała stojąc przede mną w niezawiązanym szlafroku
- Było, jestem, wow - wydukałam z siebie
- Pierwszy raz widzisz gołą kobietę?
- Tak, znaczy nie. Znaczy... - zaczął plątać mi się język
- Słodka jesteś - podeszła bliżej
- Mam nadzieję, że wpadniesz jeszcze kilka razy - szepnęła mi do ucha
- Zobaczę - złapałam się za kark zakłopotana
- Pokaż no to dzieło - zerknęła na obraz
Stałyśmy chwilę w ciszy przyglądając się płótnie. Kobieta analizowała każdy szczegół. Przejechała palcami po kartce zostawiając na nich szary ślad ołówka. Uśmiechnęła się pewnie widząc mój podpis, który zrobiłam w ostatniej chwili. Tak brzmi on zabawnie, bo to "Anik" niczym imię dla psa. Mogłam się podpisać ksywką wymyśloną przez Olę, ale przy rysunkach zawsze byłam Anik.
- Podoba mi się. Masz talent - odwróciła się do mnie twarzą
- Dzięki - uśmiechnęłam się
- Nie bierzesz swojego rysunku?
- Nie. Zdjęcie mi wystarczy - zrobiłam fotkę na szybko i schowałam telefon do kieszeni
- Mogę ja wziąć?
- Jasne
- Chodź pomożesz mi się ubrać - złapała mnie za dłoń zmieniając w ogóle temat
Kobieta zaciągnęła mnie do łazienki bez czekania na zgodę. Po drodze zgarnęła swoją torbę, cały czas trzymając moją rękę.
Byłyśmy w ubikacji dla inwalidów, ponieważ jest tu więcej miejsca. Kobieta bez ostrzeżenia zrzuciła z siebie szlafrok. Poczułam jak palą mnie policzki kolejny raz. Niewiele myśląc zrobiłam gwałtowny w tył zwrot.
- Ej nie panikuj. Przecież mamy to samo
- Mimo wszystko nie powinnam patrzeć
- Oj przestań. Ja się nie wstydzę swojego ciała. Zresztą pięć minut temu widziałaś mnie bez ubrań
- Tak, ale to było co innego. Płótno mi uniemożliwiało patrzenie na ciebie w pełni. Poza tym zasłaniałaś ręką swoje centrum
- Ja ci nie bronię mnie podziwiać
- Poczekam aż będziesz potrzebować mojej pomocy
- A może już potrzebuję?
- W czym? - obróciłam się o dziewięćdziesiąt stopni
- Zapnij mi proszę stanik. Zawsze mam z tym problem
Podeszłam do niej powolnie i ze stresem. Kobieta nadal stała bez niczego. Nawet majtek nie włożyła. Cóż może lubi przewiew między nogami.
Stanęłam za nią i starałam się zapiąć na ostatnie oczka. Niestety ręce mi się trzęsły ze zmęczenia. Nie potrafiłam już nimi władać. Palce były sztywne.
Agata odwróciła się do mnie. Chwyciła moje dłonie w swoje i zaczęła je delikatnie masować kciukami.
- Nie stresuj się. Weź kilka wdechów
- To ni ee je sst st res. Boo bolą mnie ree ręce odd ryysowania - wyjąkałam
- Dlatego chcę ci ulżyć. Uwierz mi, że to działa
Uśmiechnięta spuściła wzrok na nasze dłonie. Starannie oraz z uczuciem gładziła moje kości. Szybkim ruchem przemieściła się na palce, które delikatnie ściskała swoimi.
Muszę przyznać, że jej terapia przyniosła ulgę już po chwili. Czułam jak krążenie wraca na swoje miejsce. Mimowolnie zamknęłam oczy i oddałam się czułości. Nie przestała tylko mocniej uciskała na co się skrzywiłam czując ból.
- Lepiej ci? - spytała czule masując moje dłonie
- Tak dziękuję. Już mogę zapiąć ci stanik - wysunęłam dłonie z jej lekkiego uścisku
Kobieta odwróciła się z powrotem, a ja bez najmniejszego trudu zapięłam jej biustonosz.
- Dziękuje. Masz zwinne paluszki
Zaczerwieniłam się, ponieważ moje myśli poszły w zupełnie inną stronę. Agata zaśmiała się poczym wyjęła z torby koszulkę i założyła ją na siebie. Chyba celowo zaczyna od góry i czeka na moją reakcje. Nagle odwróciła się do mnie tyłem poczym nachyliła do torby. Zawzięcie czegoś szukała, a ja mogłam podziwiać jej pośladki. Pupa Niewiadomskiej była idealna, miała odpowiednie krągłości i nie posiadała cellulitu. Wyglądała na bardzo miękką. Aż miałam ochotę ją klepnąć albo chociaż złapać i ścisnąć. Zagryzam mocno wargę aż zabolało.
Ona ze mną flirtuje nawet nic nie mówiąc ani szczególnie nie robiąc.
Kobieta wyprostowała się i w mgnieniu oka ubrała resztę garderoby. Jakby wcale przed chwilą się z tym nie ociągała.
Podeszła zwyczajnie do lustra, uczesała się, a na mnie nie zwracała uwagi. Jednak dostrzegłam w odbiciu jej zadowolenie oraz szeroki uśmiech.
- Podałabyś proszę dezodorant? - odwróciła się w moją stronę
- Jasne - nachyliłam się
Zaczęłam przeszukiwać torbę, w której było wszystko i nic. Od przyborów malarskich po ciuchy. Jednak antyperspirantu nie było ani śladu.
- Gdzie go masz?
- W dużej kieszeni na prawo powinien być
Czułam, że kobieta mnie obserwuję, ale to nie było zwykłe patrzenie. Miałam wrażenie, że jej wzrok jest w innym miejscu niż moje dłonie.
- Trenujesz coś?
- Kiedyś biegałam i ćwiczyłam, a czemu pytasz? - wyprostowałam się ze zgubą
- Masz zgrabny tyłek - przygryzła prawie nie widocznie wargę
Zaniemówiłam, a z dłoni wyślizgnął mi się dezodorant. Pojemnik uderzył z hukiem o kafelki.
- Może poćwiczymy kiedyś razem - podeszła bliżej
- Em możemy jeśli masz ochotę
- Nauczyłabyś mnie jak mieć takie pośladki. Ja pokazałam Ci swój świat teraz kolej na ciebie - mówiąc to robiła ślaczki nad moimi piersiami
Dostałam gęsiej skórki i zrobiłam się czerwona. Kiwnęłam jedynie głową na zgodę.
CZYTASZ
Nielegalna, ale osiągalna [Zawieszone]
Romance*Na okładce jest Marcelina Zawadzka, ale nie występuje w opowiadaniu* Pewna siebie nauczycielka angielskiego i nieśmiała zakochana w niej uczennica. Co takiego może zbliżyć tą dwójkę do siebie? Różnorodność charakterów, miłość do języka albo uciecz...