Miesiąc później, weekend...
W końcu cieplejszy dzień i mogę wyjść w grubszej bluzie. Nienawidzę się ubierać jak eskimos. Zresztą kto lubi czuć na siebie tonę grubych, ciepłych ubrań?
Co się stało przez ten ostatnie tygodnie?
Ola finalnie zerwała z Emmą, bo miała dosyć jej obojętności. Barmanka przejmowała się tylko sobą, a Alex traktowała jak rzecz. Wykorzystała ją tylko do swoich natchnięć i ewentualnie do pocałunków. Nawet nie przejęła się rozstaniem. Nie walczyła o relacje, nie próbowała udowodnić, że coś czuję i jej zależy. Ewidentnie tę cechę odziedziczyła po matce. Mają dość podobny charakter, obie nie potrafią zrozumieć, że ktoś je kocha, lubią grać na uczuciach i liczą się wyłącznie ze swoimi potrzebami. Jedna i druga ma to coś w sobie co przyciąga oraz fascynuje.
Majewska po naszych namowach wyszła na jedną randkę z dziewczyną poznaną w galerii. Co z tego będzie jeszcze zobaczymy, ale na pewno coś lepszego niż z młodą Castillo.
Zuzia, ah ta Zuzia. Nie zerwała z Santamanem lecz robi wszystko by poczuł zazdrość. Umawia się z "przystojniakiem" od szafki i kręci się z nim wokół domu Filipka. Stara się wzbudzić w nim jakieś inne uczucia niż porządnie jednak z marnym skutkiem. Chłoptaś ewidentnie nie wie co to zazdrość czy prawdziwa miłość. Przyjaciółka i tak chodzi do niego raz na jakiś czas na przygodny seks. Właściwie najpierw chce z nim pogadać, a później i tak kończą w łóżku. Potem tłumaczy się, że nie potrafiła się mu oprzeć. Na dodatek jest taki seksowny i ma takie... umiejętności. Nigdy nie zrozumiem hetero i ich dziwacznych gierek.
Nikolka wróciła z półtorej tygodnia temu do szkoły po urlopie. Nie tłumaczyła się uczniom dlaczego jej nie było. Olewała pytania i nie dawała się prowokować. Milczała ukrywając swój wielki sekret nie obecności.
Nie rozmawiałyśmy gdy nie musiałaśmy. Odpowiadałam jej zlewczo na pytania związane ściśle z daną lekcją. Moje oceny spadły, ale miałam to gdzieś. Castillo obserwowała mnie w ciszy, a ja robiłam to samo. Mimo, że mam do niej uraz to oczu nie umiałam powstrzymać. Uwielbiałam podziwiać jej piękno bez względu na naszą sytuację. Przyglądać się jej delikatnym, szczupłym dłoniom. Oczom zmęczonym oraz smutnym mimo uśmiechu na twarzy. Zgrabnej figurze i długim, seksownym nogom.
Judyta ciągle mnie podrywa, wkurwia swoimi żałosnymi tekstami i słabymi próbami wyciągnęcia na randkę. Wiem, że Castillo parę razy nas obserwowała i wtedy grałam w grę koszykarki. Chciałam, żeby była zazdrosna, żeby ją bolało. Może nie jest to mądre, ale ona mnie nie trakuje z szacunkiem. Także dlaczego miałabym brać ją pod uwagę? Judyta i tak chce się mną bawić, więc się nie przejmie gdy ostatecznie dam jej kosza.
Wybrałam się na spacer, żeby się przewietrzyć. Podziwiać jak natura zaczyna budzić się do życia. Zaobserwować jak pojawiają się pierwsze liście na gałęziach drzew, jak kwiaty zaczynają się otwierać czując ciepło. Popatrzeć i pośmiać się jak ludzie biegają tylko po to by zrobić "formę" na lato. Wszyscy usilnie próbujący zrzucić zimowy brzuszek mnie bawią. Resztę roku zapominają o sporcie całkowicie.Jestem na obrzeżach miasta. Udałam się tutaj by zobaczyć mój rodzinny dom. Mieszkaliśmy tutaj z rodzicami jeszcze trzy lata temu. Może budynek nie jest jakiś szałowy, a klasyczny, ale było w nim dużo szczęścia. Zawsze był przepełniony miłością, ciepłem oraz zrozumieniem.
Domek jest mały z niewielkim tarasem z przodu. Zrobiony z cegieł i pomalowany na biało. Ma też pięterko, które miałyśmy z mamą zagospodarować je do lata. Miałyśmy w planach zrobić tam przytulne kino domowe oraz spiżarnie w mniejszym pokoju.
Weszłam na posesję domu. Wciąż stała tutaj tabliczka z napisem "Na sprzedaż". Nikt go nie kupił, bo wszyscy wolą mieszkać w mieście i najlepiej w mieszkaniu. Nie wiedzą co tracą, bo okolica jest przepiękna. Nie daleko jest jezioro z pomostem i starą łódką. Stoi tam też stróżwówka, parę ławek ze stolikami, huśtawka nad wodą oraz uwaga opuszczona przyczepa kempingowa. Po drugiej stronie są malutkie domki do wynajęcia. To wszystko ma swój klimat w szczególności gdy zachodzi słońce.
Kawałek dalej od mojego domu znajduję się ścieżka po lesie. Idealnie się tam biega czy jeździ rowerem. Koniec trasy jest najlepszy, bo jest tam duży sad. Drzewa z jabłkami, gruszkami i czereśniami. Masa kwiatów rośnie dookoła, a do tego przyczepy od traktora. Stoją tam chyba od zawsze, bo już nikt nie zajmował się sprzedażą owoców. Teraz gdy to wszystko budzi się do życia to istna bajka. Idealne miejsce na randkę oraz zamieszkanie. Gdy wejdzie się głębiej w sad dostrzeże się ogromny stół z krzesłami oraz zawieszone nad nimi lampki. Ponoć właśnie tam odbywały się wesela.
Wracając do samego domu. Z tyłu jest spory ogródek z altanką i drewnianymi skrzynkami na pierdoły. Budynek nie posiada garażu ani żadnej szopy czy piwnicy.
Nigdy nie zastanawiałam się skąd rodzice mieli na ten dom. Choć z biegiem lat dotarło do mnie, że po prostu odłożyli. W końcu mama była architektką, a tata zaś stolarzem. Oboje mieli gust oraz wizję. Wystarczyło tylko dać im narzędzia i miejsce, a tworzyli cuda.
Stanęłam wśród wysokiej trawy poczym kopnęłam znak aż się przewrócił. Nie chcę, żeby ktokolwiek kupił ten dom. Nie ważne, że jest w stanie do remontu. Szyby są wybite u góry, drzwi sparciałe, a w środku pewnie biegają myszy i podłoga się zapada. Dla mnie liczy się ile tutaj spędziłam pięknych chwil. Mam do tego miejsca sentyment i chciałabym kiedyś tu zamieszkać z ukochaną. Wiem, że ja go odziedziczyłam, ale jako, że nie chciałam tu więcej mieszać pozwoliłam dziadkom wystawić je na sprzedaż. Nie brałam pod uwagę wspomnień, a ból jaki odczuwałam będąc tutaj. Dzisiaj chciałabym tu wrócić i pielęgnować to co zbudowali rodzice.
Weszłam do środka przesuwając drzwi. Schody po, których wchodziłam były przesiąknięte wodą i mało się nie zapadłam. Na szczęście drzwi jeszcze się trzymają tylko tyle, że nie bronią budynku przed włamaniem. Mam nadzieję, że nie ma tu żadnych żuli. Powolnie wsunęłam się głębiej i rozglądałam się na wszystkie strony. Po chwili odetchnęłam z ulgą nie widząc nikogo obcego. Zapewne bezdomni nie zapuszczają się aż tak daleko.
Nic się tutaj nie zmieniło. Wszystko na swoim miejscu tylko tyle, że zakurzone. Wyglądało jakby jeszcze przed chwilą ktoś tu był. Na stole w salonie stały kubki z kawą. Na kanapie leżał przewieszony koc oraz płaszcz ojca. Przy kominku stały buty, które się suszyły po ulewie. Na wieszaku wisiały kurtki oraz czapki rodziców. W kuchni leżały naczynia na blacie, była uchylona zmywarka oraz stał otwarty czajnik elektryczny. Nienawidziłam z niego pić herbaty czy kawy, bo zawsze były nie zaparzone.
Pamiętam ten dzień jak dziś. Spieszyliśmy się by odebrać szczeniaczka. Tak do pełni szczęścia brakowało nam pieska. Nastrój panował wtedy nerwowy tym bardziej, że miałam pierwszy raz jechać tak daleko jako kierowca. Byliśmy w pośpiechu byle zdążyć na siedemnastą do innego miasta. Może gdyby nie ten stres to zachowałbym zimną krew i wypadku by nie było.
Westchnęłam, a następnie udałam się do mojego pokoju. Tutaj też wszystko było na swoim miejscu. Moje medale oraz puchary. Masa zdjęć z Zuzą i rodziną na ścianie. Na biurku stał mój stary laptop, a wokół niego leżały książki szkolne oraz zeszyty. Weszłam do środka i przejechałam dłonią po ścianie. Poczułam łzy w oczach, więc uroniłam kilka. Krople tańczyły na moich policzkach i spadały na szyję, a później na ubrania. Otarałam wreszcie oczy oraz buzię z cieszy. Usiadłam na parapet przy którym wiele nocy przepłakałam po śmierci rodziców. Wciąż leżą tu poduszki razem z małą kołdrą by się ogrzać. Oparłam plecy o ścianę i spojrzałam w górę. Ujrzałam sporą sieć pajenczyn oraz kokonów zapewne z muchami czy innymi insektami.
Usłyszałam nagle, że dzowni mi telefon. Nie chętnie wyjęłam urządzenie z kieszeni spodni. Zobaczyłam na wyświetlaczu, że to Nikola, więc zignorowałam ją. Jest jedną z ostatnich osób, z którymi mam ochotę rozmawiać. Tym bardziej, że nie mam jej nic do powiedzenia poza "odczep się". Po paru sekundach dźwięk ucichł, ale na ekranie pojawiła się wiadomość.
CZYTASZ
Nielegalna, ale osiągalna [Zawieszone]
Romance*Na okładce jest Marcelina Zawadzka, ale nie występuje w opowiadaniu* Pewna siebie nauczycielka angielskiego i nieśmiała zakochana w niej uczennica. Co takiego może zbliżyć tą dwójkę do siebie? Różnorodność charakterów, miłość do języka albo uciecz...