Pogaduchy

461 30 1
                                    

26 grudnia...
Ostatnie dni spędziłam u dziadków. Przygotowałam z babcią potrawy na wigilię, a z dziadkiem ubrałam choinkę. Babcia Alicja jak zwykle się wygłupiała i obsypała mnie mąką przy lepieniu pierogów. Niestety przy robieniu innych potraw trochę się wymądrzała i nie chciała lekko zmieniać przepisów. Wybaczyłam jej to, bo wiem, że jej upartość wygra zawsze. Kocham ją i nie chcę się kłócić o takie pierdoły.
Dziadek Leon podczas ubierania choinki zaplątał się w łańcuch i wywrócił na kanapę. Śmiechu było tyle, że aż nas brzuchy bolały. Potem jak chciałam założyć czubek i stanęłam na palcach by sięgnąć z drabiny poleciałam na plecy. Bolały mnie resztę dnia, ale nie byłam zła ani mocno poturbowana. Lubię im pomagać i spędzać wspólnie święta. Są dla mnie jak rodzice i wiele znaczą. Ten czas wigilijny też był wyjątkowy jak co roku zresztą. Śpiewaliśmy kolędy, oglądaliśmy Kevina, graliśmy w karty i opowiadaliśmy swoje historie z życia.
Nie myślałam w tym czasie o Nikoli praktycznie wcale. Ona się do mnie nie odzywała, a ja już miałam dosyć wydzwaniania. Stwierdziłam, że po prostu olała sprawę i wróciła do męża. Wiem, wiem, że może ją skurwiel bić, ale ja niewiele mogę. Nawet nie wiem czy ona coś do mnie czuje czy zwyczajnie chciała chwili zapomnienia jak za każdym razem. Niby jesteśmy "razem", ale nie czuję z tego powodu szczęścia czy satysfakcji. Jedyne co odczuwam to zagubienie i zmieszanie całą sytuacją.
Dzisiaj robimy sobie wigilię z dziewczynami. Oczywiście tylko z Zuzą i Olą, bo nie zamierzam zapraszać ekipy klasowej. Ten czas się spędza z najbliższymi.
Siedzimy u mnie, bo tak wyszło najwygodniej. Każda z przyjaciółek przyniosła jakieś danie. Alexa przyszła z domowymi pierogami i rybą po grecku. Zuzik przyniosła sałatkę jarzynową oraz bigos. Jej rodzice robią pyszne jedzenie jak na kucharzy przystało. Zapomniałam dodać, że Lenin mieszka w innej miejscowości i dlatego tutaj ulokowała się w bursie. Proponowałam jej, żeby zamieszkała ze mną, ale woli życie jako ekstrawertyk niż introwertyk.
Resztę dań mam ja, bo moja babcia wszystkiego zawsze za dużo narobi.
- Jezu zaraz pęknę, a dopiero zjadłam parę pierogów i trochę sałatki - poskarżyła się Ola odchylając się na krześle
- Jedz jedz, bo Ty taka chuda jesteś - walnęła Zuza
- Co ty w babcie się bawisz?
- Zuzia tak co roku w święta robi. Zastępuje babcie i ciotkę, a czasem nawet mamę - zaśmiałam się
- Ej nie mówi się z pełną buzią - skarciła mnie
- Hahaha, dobra jest
- Ja tak mam z nią od jakiś dziesięciu lat
- No co ty? Tak wcześnie stała się babcią? - powiedziała ciągle się śmiejąc
- Tak. Już od małej gra babcie
Zaśmiałyśmy się we dwie, a Zuza tylko na nas krzywo patrzyła. Zaczęłyśmy znowu jeść, a gdy już wszystkie byłyśmy pełne wyniosłam połowę dań. Przyniosłam w ich miejsce sernik, makowca i ciasteczka korzenne.
- Jak spędzacie sylwestra?
- Ja z Filipem idę pod ratusz
- No tak teraz jestem odstawiona na dalszy plan - przewróciłam oczami
- Możesz iść z nami
- Tak, żeby patrzeć jak na każdym rogu się liżecie. A ty Ola z kim spędzasz sylwka?
- A z Emmą - uśmiechnęła się
- Z tą Emmą? - spytała zdziwiona Zuza
- Jak?
- Tak z tą. Ma się ten dar. Mówiłam, że ją wyrwę
- O co tu chodzi? Czego nie wiem? - zastanawiała się Lenin
- Oj, nie mówiliśmy ci o akcji z siłowni i misji podryw
- Ej to nie miłe
- I tak wolisz Filipka, a ja się prosić nie będę o twój czas
- Przypominam, że to ty zawsze nawijałaś o Castillo i jakoś ci tego nie wypominam, a wspieram cię
- Ale to co innego, bo z nią nie jestem i nie wymieniam czasu z tobą na marzenie o niej
- To to samo tylko, że w moim towarzystwie
- Nie to samo! Ja z tobą spędzam dnie i podczas nich mówię ci o Nikoli. Ty sobie znikasz po szkole czy na weekendy i nawet nie dajesz znaku co z tobą
- Mam prawo być zakochaną, nie tylko ty możesz mieć motyle w brzuchu!
- No tak, ale z umiarem. Nie odstawia się przyjaciółki tylko dlatego, że się kocha. Trzeba tak rozplanować by dać obu stronom siebie
- No tak ty najlepiej wiesz! Lepiej zajmij się sobą i tą twoją puszczalską nauczycieleczką!
- Ej dziewczyny nie kłócicie się. Są święta i spędźmy je w pokojowym nastroju
- To ona zaczęła się czepiać - założyła ręce na piersi
- Nie ważne kto. Skończcie to po prostu. Aniu, a ty jak spędzasz ostatni dzień w roku?
- Nie ważne. Przegięła - wstałam od stołu i wyszłam na balkon
Oparłam się o balustradę i ciężko wypuściłam powietrze. Boli mnie to, że Zuzia się zmienia i robi agresywna. Pal licho, że obraziła Castillo mimo, że to sprawiło mi przykrość, bardziej zakuło mnie, że trakujemy się jak wrogów. To już nie jest ta przyjaźń co była jeszcze parę miesięcy temu. Nie myślałam, że rozdzieli nas jakiś chłopak. Wiem, że teraz jest Ola między nami, ale ona to co innego. Alexa to tylko bliska przyjaciółka, ale z nią nie spędziłam prawie całego życia. Fakt, że nowa przyjaciółka rozumie mnie w sprawach sercowych, ale nie zastąpi mi nigdy Zuzy.
Spojrzałam w niebo oczami pełnymi łez. Myśl, że mogę stracić dziewczynę, która jest mi jak siostra łamie moje serce na drobne kawałeczki.
Usłyszałam charakterystyczny strzyp drzwi balkonowych. Muszę w końcu je naoliwić nim wystarsze wszystkich sąsiadów.
- Przepraszam. Wiem, że przesadziłam - objęła mnie pod pachami Zuza
- Boli mnie, że trakujemy się jak najgorsze rywalki, a nie jak przyjaciółki
- Mi też jest przykro, że tak się dzieje. Obiecuję poświęcić Ci więcej czasu
- Ta super - odpowiedziałam głosem niedowierzającym
- Nie wierzysz mi?
- Jakoś nie
- Osz ty!
Szybkim ruchem wsunęła dłonie w moje pachy i zaczęła mnie łaskotać. Śmiałam się w niebo głosy jednocześnie krzycząc by przestała. Ma tak chude palce, że to aż boli, a nie gila.
- A teraz mi wierzysz? - spytała śmiejąc się i dalej łaskocząc
- Tak, tak! Tylko przestań!
Przerwała po czym mnie przytulia. Poczułam dreszcze ciepła rozchodzące się po moim ciele. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jest mroźnie na dworze.
- Chodź do środka, bo zaraz zamarzniesz. Czuję, że się trzęsiesz - powiedziała odsuwając się
- Wcześniej nie było mi zimno - odwróciłam się w jej stronę
Wyszłyśmy z balkonu, a dziewczyna zamknęła za mną. Zajęłyśmy swoje poprzednie miejsca, a ja musiałam potrzeć trochę ramiona, bo trzęsłam się jak galareta.
- Więc Ania, z kim spędzasz sylwestra? - zapytała ponownie Ola
- Jak widzisz wychodzi, że samotnie - westchnęłam
- A co z Niki? Z mężem będzie?
- Nie wiem. Nie odbiera ode mnie telefonów i nie odpisuje na wiadomości
- To słabo. Chcesz, żebym odwołała Emmę i świętowała z tobą?
- Nie. Ja sobie poradzę. Najwyżej pójdę do dziadków
- Jak coś to dzwoń - położyła rękę na moim ramieniu
- Dzięki - uśmiechnęłam się lekko
Resztę popołudnia jak i wieczora spędziłyśmy rozmawiając na błahe tematy. Mimo, że dużo się śmiałyśmy i miałam miłe towarzystwo to byłam przybita. Starałam się tego nie pokazywać, bo nie chcę by odwoływały plany z mojego powodu. Niech chociaż one spędzą ten czas fajnie. Choć boli mnie, że Zuzia nawet nie zapytała jak spędzam sylwestra, a już wybrała za nas obie.
- No ja już muszę uciekać - powiedziała Alexa wstając od stołu
- Ja też będę szła. Rodzice chcą jeszcze jechać do dziadków
- Jak mus to mus - wzruszyłam ramionami
- Nie smuć się, wpadnę do ciebie jutro - pocieszyła mnie Ola
- Nie musisz urabiać Emmy?
- Spokojnie, na to mam czas
- Ja też do ciebie przyjdę, ale pojutrze, bo niestety zostajemy na noc u dziadków
- Spoko. To cześć i spokojniej drogi
- Pa Castińska! - rzuciła Zuzia wychodząc
- Trzymaj się Abi
- Cześć - powiedziałam zamykając za nimi drzwi
Westchnęłam i udałam się do sypialni. Nie miałam narazie ochoty na sprzątanie po nas, więc rzuciłam się na łóżko.
Z tego co wiem to rodzice Zuźki się tutaj przeprowadzają i dlatego teraz przyjechali. Lenin opowiadała, że otwierają tu swoją drugą restaurację, bo chcą być więcej czasu z córką. Mówili też, że chcieliby bliżej poznać Filipa i tęsknią za moim towarzystwem. Zawsze trakowali mnie jak drugą córkę, a nawet myśleli, że ja i Zuzia jesteśmy parą. Nic dziwnego w końcu zawsze spędziłyśmy ze ze sobą kupę czasu i czasem zachowywaliśmy się jak para. Jednak ja nigdy nic nie czułam do przyjaciółki, a Zuzik tym bardziej do mnie.
Zaszkliły mi się oczy na wspomnienie tych pięknych czasów. Gdzie nie było zmartwień, problemów, zakochań i zwątpień w siebie. Czasy gdzie była sama beztroska, śmiech oraz radość, zabawa i góra czasu na życie. W tych młodych latach liczyłam się tylko ja i Zuzia, która była mi siostrą.
Uśmiechnęłam się lekko do siebie i sięgnęłam album spod łóżka. Tak, tam właśnie trzymam najcenniejsze skarby. Zrobiłam sobie takie posłanie z koca i poukładałam różne wartościowe dla mnie rzeczy w tym miejscu. Na szczęście mam wysokie łóżko, więc jestem w stanie wejść pod nie, cała.
Otworzyłam zbiór zdjęć na pierwszej stronie. Moim oczom ukazała się mała ja jeszcze z pampersem i moi kochani rodzice. Na kolejnym zdjęciu byłam ja i malutka z chytrym uśmieszkiem Zuzia. Znamy się z dziewczyną ponad piętnaście lat, a jeszcze całe życie przed nami.
Oglądałam zdjęcia roniąc łzy co chwilę. Dużo pięknych chwil złapanych aparatem, które na długo zostaną w moim sercu. Zawsze marzyłam by oglądać ten album z moją ukochaną kobietą. Niestety trafiłam na miłość platoniczną i mogę jedynie obejść się smakiem.
Zamknęłam album będąc po środku i weszłam w galerię w telefonie. Chciałam znów pooglądać zdjęcia Nikoli. Chociaż tak mogę ją mieć i podziwiać.
Zatrzymałam się na jednym z moich ulubionych fotek. Kobieta była szeroko uśmiechnięta, włosy długie, rozpuszczone i powiewały na wietrzę. Była taka szczęśliwa, rozpromieniona i pełna gracji.
Pamiętam ten dzień jak dziś. To było dwa lata temu gdy zaczęłam ten kierunek. Uczył nas wtedy facet, bodajże Piotr Werdykt. Miał naprawdę świetne pomysły na zajęcia i nie można było się z nim nudzić. Aż żałuję, że nie zdałam i nie mam już z nim styczności. Już przestał uczyć pierwsze klasy i najprawdopodobniej zmienia szkołę.Wracając do owego dnia, było majowe, ciepłe przedpołudnie, a Pan Piotr wymyślił bardzo kreatywne zadanie. Mieliśmy przeprowadzić wywiad z nauczycielami odnośnie chyba ich planów wakacyjnych. Proste czyż nie? Co w tym kreatywnego? Otóż wychowawca wymyśl sobie, że mamy zrobić również sesję i ułożyć artykuł do gazetki. Wywiad osoby, która przestawi wszystko najlepiej trafi do miesięcznika szkolnego. Szczęście chciało, że napotkałam Castillo, która onieśmielała mnie swoim wyglądem. Byłam już wtedy zauroczona, ale jeszcze nie na tyle by mnie paraliżowało i brało na dukanie. Przeprowadziłam z nią wywiad na dworze, wśród drzew z pięknymi kwiatami. Pamiętam, że sporo się śmiałyśmy, a ona czarowała mnie coraz bardziej. Dzięki jej humorowi złapałam tak piękne zdjęcia jak to na które obecnie patrzę. Właśnie tego owego dnia moje serce zabiło mocniej do Nikoli. Jej szeroki uśmiech, oczy pełne iskier radości i zaraźliwy śmiech spowodowały, że myślałam o niej częściej niż o czymkolwiek innym. Zwykłe zauroczenie jej wyglądem zmieniło się w cieknące miłością jak i pragnieniem pocałunku zakochanie. Oczywiście wygrałam ten mini konkurs i Castillo wylądowała na okładce magazynu. Gdzieś mam ten szkolny szmatławiec. Pewnie leży pod łóżkiem, w którymś z kartonów i czeka na lepsze czasy.
Położyłam się na plecach i przycisnęłam telefon do swojej klatki. Westchnęłam z utęsknieniem i nostalgią. Szczęście wtedy chciało, że nie zdałam i moją wychowawczynią została kobieta, która sprawiła, że mi nogi miękły. Żałuję jak cholera do tej pory, że nie zdałam i nie poprowadziła mnie do matury. Może nie zrezygnowałaby wtedy z uczenia mojej klasy. Kto wie może już po nowym roku tańczyłabym z nią na balu. Marzenie ściętej głowy i zakochanego kundla.
Ciekawe co Nikola wtedy czuła. Czy też lubiła spędzać ze mną czas, byłam jej pierwszą i ostatnią myślą, a może traktowała mnie jak córkę. Coś czuję, że chyba już się o tym nie przekonam. Zastanawiam się co u niej i czy nie przeżywa koszmaru z mężem.
_______________________________________

Hej, hej!
Tym razem krótko i na luzie. Zdradzę wam w tajemnicy, że następny rozdział nadrobi ten 🤫 Jeśli macie jakieś pomysły na dalsze losy to chętnie je przeczytam i wezmę pod uwagę. Tylko proszę o realne sugestie 🙏🏻
Pozdrawiam i do następnego,
Liszaj 💋

Nielegalna, ale osiągalna [Zawieszone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz